Dziś Putin nie miał czego świętować. Walki o Donbas trwają, przełomu nie ma. Oby tylko ukraińskie wojska wytrzymały, bo uporczywy nacisk orków może w końcu doprowadzić do sytuacji, w której wymęczą jakieś zwycięstwo. Tymczasem sprzęt, którym walczą, to żadna wunderwaffe.
Putin może na wiele sposobów odnieść się do wojny z Ukrainą w dniu pobiedy. Ale wobec rozbudzonych powszechnie oczekiwań, że „coś powie”, najbardziej perfidnym wyborem byłoby milczenie.
Putin miał być zimnym czekistą. Tymczasem jest emocjonalny, przesądny i słucha szamanów.
Pekin ma do wyboru: wspierać bliskiego sojusznika i ważnego partnera w szeregu przedsięwzięć, jedynego o tej skali, albo przestrzegać ograniczeń nałożonych przez Stany Zjednoczone, Europę i ich sprzymierzeńców m.in. z Azji.
Rosyjscy miliarderzy tracą życie w niejasnych okolicznościach. Wszystkie te zgony uznano oficjalnie za samobójstwa, ale towarzyszy im mnóstwo wątpliwości i spekulacji.
W Dniu Zwycięstwa prezydent Rosji może dokonać przełomu w „specjalnej operacji wojskowej”. Część obserwatorów spodziewa się oficjalnego wypowiedzenia wojny Ukrainie i ogłoszenia powszechnej mobilizacji – rozmowa z Agnieszką Legucką z PISM i Uczelni Vistula.
O ile ten kolejny kierunek uderzenia nie miałby wielkiego znaczenia dla sytuacji w Donbasie czy w pasie południowym między Krymem a Donbasem, o tyle jego uruchomienie byłoby z wielu powodów korzystne dla Moskwy.
Rozmowa z dziennikarką Mashą Gessen, autorką książki „Putin. Człowiek bez twarzy” o tym, czy dzisiaj wciąż można być dobrym Rosjaninem.
Rosja ma pełną świadomość, że z każdym dniem zbliża się do porażki. Napływ uzbrojenia czyni Ukrainę coraz silniejszą mimo całego wyczerpania, jakie wiąże się ze stawianiem tak heroicznego oporu.
Postawa Franciszka wobec rosyjskiej napaści na Ukrainę jest co najmniej kuriozalna. Papież wciąż uchyla się od krytyki Moskwy, niebezpiecznie podsyca też teorie spiskowe, za co krytykują go niemal wszystkie światowe media.