Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

O wojnie sprawiedliwej i barszczu ukraińskim

Mikołajów, 14 kwietnia 2022 r. Mikołajów, 14 kwietnia 2022 r. Vincenzo Circosta / Zuma Press / Forum
Stanisław Jerzy Lec kiedyś powiedział: „Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX w., że po nim nastąpi wiek XX”. Stulecie 1901–2000 przyniosło najstraszliwsze wojny. A to skłania do pesymistycznych ocen ludzkiej natury.

Rosja twierdzi, że nie prowadzi żadnej wojny z Ukrainą, jeno realizuje operację militarną, uzasadnioną względami własnego bezpieczeństwa wobec zagrożeń z Zachodu (bo jakże inaczej). Ukraińcy, a także wiele państw trzecich, określają rosyjską akcję jako niczym niesprowokowaną agresję, a przeto działanie sprzeczne z prawem międzynarodowym, nawet jeśli pominąć to, co zdarzyło się w Buczy, Kramatorsku czy Mariupolu, zdaniem wielu komentatorów zasługujące na miano zbrodni wojennych. Są też tacy, np. Orbán czy Marine Le Pen, którzy bagatelizują wydarzenia, powiadając, że cały konflikt jest zbędny i powinien być szybko zakończony jakimś „rozsądnym” kompromisem.

Czytaj też: Ukraina jako pionek. Dlaczego media drukują narrację Putina?

Wojna? Spisek, panie dzieju

Już powyższe kilka zdań wskazuje na silne osadzenie rzeczonej wojny w dość rozległym kontekście polityczno-propagandowym. Rosjanie powiadają o denazyfikacji Ukrainy (od „banderowców”), Ukraińcy o planach Rosji dotyczących podboju całej Europy, a krytyka Macrona przez p. Morawieckiego uchodzi za sprzyjanie Le Pen w kampanii prezydenckiej. Pojawiają się rozmaite, mniej lub bardziej fantastyczne opinie, także otoczone ideologicznymi sympatiami. Pan Stala, radykalny prawicowiec, ujawnia: „To jest naiwna wiara w to, że tu chodzi o konflikt ukraiński i tylko o teren Ukrainy, a nie o jakąś większą światową rozgrywkę.

Reklama