Klasyki Polityki

Czyhanie na Szatana

Na każdym kroku, od Kościoła do Powązek, trwa wzmożenie moralno-ideowe, które obejmuje nawet życie pośmiertne. Minister obrony narodowej i wicepremier Tomasz Siemoniak, który ma powody do zmartwień, bo Amerykanie za mało przykładają się do naszej obrony, z zewnątrz zagrażają nam Rosjanie, a od wewnątrz – szpiedzy, wygrał już pierwszą batalię, bitwę o Powązki. „Powązki nie dla komunistów” – donosi triumfalnie „Rzeczpospolita”. Od dłuższego czasu trwa już kampania, żeby komunistów z cmentarza wykopać – w sensie dosłownym i w przenośni. Ustalono nowe warunki, które trzeba spełnić za życia, żeby zasłużyć na Powązki po śmierci.

Inicjatorom bitwy o Powązki można pozazdrościć, że nie mają większych zmartwień. Czy np. pochowani na Powązkach Maja Berezowska i Julian Tuwim zasługują na ten zaszczyt? Wszak Berezowska odwracała uwagę od radzieckiej okupacji, a Tuwim w pewnym okresie wyraźnie komunizował. Minister Siemoniak radzi, aby w przypadkach wątpliwych zasięgać opinii urzędów centralnych, m.in. IPN. Czy wywiad wojskowy nie odkrył jeszcze, że w ocenie wielu osób IPN głęboko się mylił, o czym świadczą kompromitująco przegrane procesy za nasze ciężkie pieniądze? To samo dotyczy MON, które co pewien czas wypłaca odszkodowania i przeprasza ofiary raportu Macierewicza. Nie wszyscy zniesławieni przez urzędy centralne dożywają końca ciągnących się latami procesów.

Myśl o tym, żeby komunistów, postkomunistów i antykomunistów rozdzielać również po śmierci, nie bardzo mi się podoba. Wśród żyjących nie brak osób, które za młodu doznały ukąszenia heglowskiego, a potem położyły wielkie zasługi dla wolnej Polski. Nie brak też takich, którzy w PRL zachowali się przyzwoicie, a obecnie jak najgorzej. No, ale komuniści to już znikający punkt. Teraz największe zagrożenie stanowi gender i kazirodztwo. Kilka niefrasobliwych słów prof. Hartmana wywołało lawinę oburzenia. Podobno Uniwersytet Jagielloński otrzymał kilkanaście tysięcy listów wzywających do usunięcia profesora z uczelni. Czyżby ruszyło wielkie wyrzucanie, za życia i po śmierci, z pracy i z cmentarzy? Ta armia cenzorów i strażników groźniejsza jest niż jeden profesor i prowokator.

Widać, jak bardzo na czasie pojawił się apel uczonych do władz RP w sprawie klerykalizacji kraju, sygnowany przez wielkie autorytety naukowe. Popieram w całej rozciągłości apel o przestrzeganie neutralności światopoglądowej państwa zamiast nadmiernego ulegania nie zawsze uzasadnionym roszczeniom Kościoła. Potępiam groźby wobec osób rezygnujących z katechezy w szkole, zmuszanie uczniów do uczestniczenia w obrzędach religijnych, domaganie się przez szkoły (i dodam: przedszkola) ujawniania przez rodziców lub uczniów swojego światopoglądu, a także obrażanie ludzi niewierzących w publicznych wypowiedziach duchownych czy nawet deprecjonowanie najwyższych przedstawicieli władz państwowych. W tych dniach znów pokazano w telewizji, jak ksiądz kropi kilkadziesiąt nowych samochodów policyjnych, jak gdyby miały służyć do pościgu za ateistami.

Jednym z generałów armii zgorszenia jest Dariusz Oko, ksiądz doktor habilitowany, kierownik katedry Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. W wywiadzie dla „Naszego Dziennika” dr Oko mówi, że „Ludzie zniewoleni przez ateizm i seks są zdolni do strasznych rzeczy. Nie przypadkowo największe zbrodnie w dziejach popełnili ateiści”. Chyba jednak ksiądz doktor się myli, wielkich zbrodni dokonywano zarówno pod hasłem „religia to opium dla mas”, jak i „Gott mit uns”.

Słowa księdza Oko stanowią kliniczny przykład obrażania ateistów, o którym piszą znakomici sygnatariusze apelu do władz RP. Bóg im zapłać za to, że zabrali głos. Notabene prof. Hartman już ładnych kilka lat temu w eseju na łamach „Liberté” pisał o naszym kraju jako o państwie wyznaniowym. Tamten tekst wywołał jednak mniejsze echo niż kilka zbędnych słów o kazirodztwie, ponieważ w naszym kraju trwa czyhanie na szatana. Niech szatan tylko się potknie – natychmiast się na niego rzucają.

Genderyzm – mówi ksiądz doktor Oko – to „teoria ludzi zniszczonych przez ateizm i seks, wielka klęska rozumu ateistycznego. To dlatego dla ateistów typowa jest akceptacja i legalizacja prawie wszystkich seksualnych zaburzeń, w tym także homoseksualizmu i kazirodztwa. Nie jest przypadkiem, że akurat najbardziej walczący i agresywni ateiści w Polsce, »mózgi ateizmu«, przygotowują legalizację kazirodztwa. To po prostu wynika z samego centrum ich myślenia, z samej istoty ateizmu i genderyzmu”.

Kazirodztwo – wywodzi ksiądz Oko – należy do samej istoty gender, w tym najlepiej objawia się jego natura, bo do jego istoty należy „propagowanie totalnego rozpasania seksualnego”. Oczywiście, mogą być bardzo szlachetni ateiści – przyznaje wielkodusznie ksiądz profesor – ale jednak bardziej typowe są „kolejne etapy degradacji i upadku ateisty”. Kiedy ateista odrzuca Boga, bogiem staje się on sam, „a także jego przyjemności i żądze, w tym zwłaszcza seksualne jako szczególnie mocne. Tak niejako seks staje się jednym z »bogów« ateisty, któremu służy. Tak zwane wyzwolenie seksualne jest w istocie seksualnym zniewoleniem, w którym to nie rozum kieruje pożądaniem, ale pożądanie rozumem – jakby koń woźnicą. Dochodzi do seksualnego rozpasania, które trzeba jakoś usprawiedliwić, do którego trzeba dorobić jakąś teorię – na przykład gender. Tę teorię usiłuje się potem przemocą i podstępem w sposób totalitarny narzucić wszystkim, aby jeszcze lepiej się samemu usprawiedliwić”.

Gdyby takim tonem pisano o ludziach wierzących, „zdegradowanych, zniszczonych przez wiarę, ofiarach totalitarnego kościoła” niechybnie odezwałaby się armia zgorszonych i nadszedłby tysiąc listów, że lincz i że przemoc.

Polityka 43.2014 (2981) z dnia 21.10.2014; Felietony; s. 102
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną