Klasyki Polityki

Zrób to sam z pomocą architekta

jarmoluk / Pixabay
Przez lata mieszkania urządzał nam państwowy przemysł, nudno i monotonnie. Dziś mamy inny kłopot: nadmiar materiałów, wzorów i kolorów. Co i jak wybrać, jak skomponować wnętrze, aby było przyjazne i modne? O tym traktuje nasz poradnik.
Pexels/Pixabay

Poradnik ukazał się w tygodniku POLITYKA we wrześniu 2004 r.

– Urządzanie mieszkania albo domu powinno się zaczynać od określenia, jak chcemy w nim żyć – radzi Jerzy Bogusławski, architekt wnętrz, wykładowca w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Razem w otwartej przestrzeni czy osobno, każdy we własnym świecie? W mieszkaniu wyciszonym czy przeciwnie – agresywnym, mobilizującym?

Inspiracji można szukać w sklepach. Te większe pokazują gotowe rozwiązania: można zamówić dokładnie taką kuchnię, jadalnię, sypialnię. Albo podobną. Przedstawiciel firmy przyjeżdża wtedy do klienta, robi szkic mieszkania i projektuje wyposażenie. Jeśli klient kupuje meble, za usługę najczęściej nie płaci. Jednak taki projekt ogranicza się do oferty jednego sklepu i rzadko kiedy wychodzi poza kąt, w którym nowe meble będą stały. Warto jednak oglądać gotowe ekspozycje na wystawach, bo zazwyczaj robione są przez fachowców.

Jak najmniej kantów

Najprostsza metoda na zmianę wystroju to pędzel i farba. Trzeba dobrać kolory odpowiednie do osobowości lokatora i funkcji pomieszczenia. Izabela Gaweł, stylistka u producenta mebli Kler, radzi, jak przygotować wnętrze relaksujące: jak najmniej kantów, dużo obłości, bez kontrastowych zestawień barw i materiałów, dużo światła, barwy o dużym nasyceniu bielą. Na koniec – szklane dodatki (np. półeczka, wazonik, akwarium z rybkami). – Te zasady można też stosować w małych mieszkaniach, bo ciemne nasycone barwy zmniejszają optycznie przestrzeń.

Urządzenie małego mieszkania to nie lada wyzwanie. Jak wynika z danych GUS, średni metraż naszego „em” wynosi ok. 60 mkw. Kilka centymetrów może dodać zastosowanie optycznych sztuczek. Sufit jaśniejszy od ścian podwyższa wnętrze, podobnie jak malowanie pomieszczenia w pionowe pasy. Jeżeli decydujemy się na różne kolory ścian, to ta naprzeciw wejścia powinna być jaśniejsza. Lekkości nadają też stoły i krzesła na cienkich metalowych nóżkach.

Podobne zasady zastosować można w łazienkach. Zdaniem Adriana Burzyka, głównego projektanta w fabryce ceramiki łazienkowej Koło, w małych pomieszczeniach najlepiej pozostawić jak najwięcej wolnej podłogi. Warto więc w sklepach pytać o specjalne kolekcje ceramiki do małych łazienek – nieco mniejszych, spłaszczonych i podwieszanych (np. Nova Top Pico z Koła). Podobne linie mają też Roca i Cersanit. W małych łazienkach nie należy stosować małych płytek ceramicznych (np. popularnych ostatnio mozaik).

Projekt na miarę

Jeśli ktoś planuje gruntowny remont, może zdecydować się na wynajęcie fachowca. Architekt projektuje układ całego mieszkania czy domu i całe jego wyposażenie. Od mebli, tkanin, po detale i oświetlenie. Określa, jakie mają być kolory kafelków, ścian, podłóg, bejcy na stole, podaje numery tkanin z dołączonymi próbkami, kolor obicia na krześle. Może też wędrować z nami po sklepach i pomóc wszystko dobrać. Za dodatkową opłatą będzie nadzorował ekipę remontową, a nawet przyprowadzi swoją, która zazwyczaj już wcześniej realizowała jego wizje i pomysły. Zabiegani mogą w ten sposób oszczędzić dużo czasu. – Architekt wnętrz powinien pełnić rolę przewodnika. Ilość materiałów, mebli, akcesoriów do wykończenia wnętrz jest w tej chwili ogromna. Łatwo się w tym zagubić – mówi Piotr Hofman, architekt ze Szczecina.

Coraz częściej wynajmuje się architekta nie do całego mieszkania, ale do zaprojektowania kuchni, salonu, łazienki. – Jeszcze niedawno projekty zamawiali u nas wyłącznie ludzie z elity finansowej, filmowcy, adwokaci. Teraz zleca je znacznie więcej osób. Przede wszystkim dla dodania sobie prestiżu: moje mieszkanie świadczy o mnie – mówi Ewa Bednarska z Warszawy, która od 20 lat zajmuje się projektowaniem wnętrz. Usługi tego rodzaju zdemokratyzowały się. Po projekty zgłaszają się dziś dwie nowe grupy klientów.

Pierwsza to młodzi samotni i świeżo upieczone małżeństwa, które tanim kosztem chcą poprawić funkcjonalność niewielkiego zazwyczaj mieszkania. Zadaniem architekta jest wtedy uporządkowanie przestrzeni, poukładanie stref życiowych, dokładne obliczenie ilości materiałów potrzebnych do remontu, tak aby klienci nie przepłacili. Drugą grupą są ludzie dojrzali, którzy urządzają lokum dla rodziny. Zgłaszają się jeszcze na etapie budowania domu czy bloku. Można wtedy zrezygnować z którejś ze ścian działowych albo zaproponować jej przesunięcie. Developerzy i spółdzielnie mieszkaniowe na ogół uwzględniają takie życzenia.

Ceny dla kieszeni

Profesjonalne projekty wnętrz stają się popularne, bo coraz więcej ludzi może sobie na nie pozwolić. – W ciągu ostatnich 5 lat ceny spadły o połowę – mówi Bednarska. Jednorazowa konsultacja, rozmowa w mieszkaniu klientów, może trwać do dwóch godzin i kosztuje ok. 150 zł. Cena za wykonanie pełnego projektu (rysunki, szkice, często też komputerowa wizualizacja) zaczyna się od 40 zł za mkw., a kończy na 100–150 zł (z nadzorem nad ekipą). Przy większych wnętrzach można indywidualnie negocjować cenę. Agnieszka i Robert Śliwińscy, młode małżeństwo z Wrocławia, za projekt aranżacji salonu i kuchni zapłacili 800 zł. Architekt dobrał kolor ścian, terakoty, płytek, blatów, układ szafek, oświetlenie. Pomógł wybrać meble do salonu i zasłony.

Zadaniem projektanta jest też doradzenie w kwestii kosztów remontu. Nie warto wybierać najdroższych rozwiązań. Mało kto zdaje sobie sprawę, że jeżeli za kilka lat zmieni lokum na większe, przy sprzedaży raczej nie odzyska pieniędzy za bardzo drogie meble kuchenne, mahoniowe schody, luksusowe wyposażenie łazienki. Chyba że je zdemontuje i zabierze ze sobą.

Mnogość klientów i niezłe zarobki sprawiają, że urządzaniem wnętrz chce zajmować się coraz więcej osób. Wystarczy zajrzeć do Internetu lub poszukać wśród drobnych ogłoszeń w gazetach. Ale uwaga – czasem reklamują się tam specjaliści, którzy wcale nimi nie są (np. skończyli dwutygodniowy kurs wnętrzarstwa). Dobrze więc poprosić fachowca, by uwiarygodnił się rekomendacjami od byłych klientów.

Tajemnicą poliszynela są dodatkowe dochody z prowizji, jakie architekci dostają od sprzedawców wyposażenia (zazwyczaj 10 proc. wartości zamówienia). – Jeżeli projektant upiera się, że pasują tylko kafelki czy lampy jednej firmy, powinno to wzbudzić nasze podejrzenia. Zapewne ma obiecany procent od transakcji, a to źle o nim świadczy – ostrzega znany krakowski architekt. Architekci mają też własne rozliczenia z ekipami, z którymi pracują. One także odpalają im dolę za zlecenie.

Dodatki, czyli ostatni szlif

Ostatecznym elementem wyposażenia wnętrza są dodatki. Jeżeli nie chcemy korzystać z usług architekta, możemy poszukać ich sami. Najprostsze, popularne wśród np. młodych ludzi, są półeczki i szafki ze sklejki (do kupienie np. w Ikei). Ich zaletą jest neutralna barwa (jasna brzoza) oraz to, że można pomalować je na dowolny kolor. Kolejny efekt, jaki można osiągnąć tanim kosztem, to założenie pokrowców na oparcia krzeseł.

Jest coraz więcej sklepów, w których znajdziemy szeroki wybór akcesoriów dekoracyjnych – tkanin, niewielkich mebli, szkła, obrazków, figurek. Jedna z najbardziej znanych sieci wnętrzarskich Almi Decor ma 23 salony w największych miastach w Polsce.

– Mamy wnętrza urządzone w stylu tradycyjnym, skandynawskim, chińskim, afrykańskim i kolonialnym – mówi Jakub Laskus z Almi Decor.

Z kolei w Cafe Decor (6 salonów) wnętrza i przedmioty pogrupowano według czterech pór roku. Jest więc styl zimowy (minimalizm, geometryczne kształty), jesienny (eksplozja emocji, przyciemnione światło), letni (symetria, uporządkowanie) i wiosenny (dużo światła, lekki nieład). Co ważne, w obu sieciach wszystkie elementy ustawiane są grupami. – Pasują do swoich sąsiadów, można więc spokojnie założyć, że wszystkie wazoniki z tego rogu sklepu są w tym samym stylu – mówi Anna Romaniuk, właścicielka Cafe Decor. Wybierając się do takiego sklepu warto wziąć zdjęcia mieszkania. W salonach Almi Decor jest też stylista, który może doradzić, jak dobrać pasujące tkaniny.

Wybierz fachowca

  • Zapytaj o poprzednie realizacje, poproś o zdjęcia, dowiedz się, czy robił już projekty w stylu, który ci najbardziej odpowiada.
  • Dobry architekt zaczyna od wywiadu – poznania osobowości i zwyczajów domowników. Warto wspólnie spisać na kartce oczekiwania i funkcje, jakie dom albo mieszkanie mają spełniać.
  • Już w trakcie pierwszej rozmowy architekt powinien umieć naszkicować na kartce pierwsze pomysły.
  • Dobry fachowiec szanuje pieniądze klienta, potrafi osiągnąć efekt za rozsądną cenę i zaproponować tańszą opcję.

Jak tanim kosztem poprawić wnętrze mieszkania, radzi Marcin Kosma Rybak, architekt:

  • Pamiętaj o pierwszym wrażeniu – wchodzący do mieszkania nie powinien napotykać pustej ściany. Trzeba podsunąć mu pod oczy obraz, lustro, estetyczny mebel.
  • W ociepleniu wnętrza pomogą dodatki – rolety, zasłony. Ale uwaga – jeśli opadają na ziemię, optycznie zmniejszają pomieszczenie.
  • Nie staraj się wieszać na ścianach obrazów – nawet rodzinnych pamiątek – jeśli nie pasują do nowego wnętrza.
  • Ścianki z płyt karton-gips można tak budować, aby miały wnęki, które posłużą jako półki.
  • Zastanów się, po jakich trasach wędrujesz w mieszkaniu, tak by żadne meble nie stanęły ci na drodze.
  • Ostrożnie z ozdobnikami – wazonami, figurkami, pudełkami – sprawiają, że wnętrze jest bardziej przyjazne, ale co za dużo, to niezdrowo.
  • Jeżeli sam projektujesz pomieszczenia, pamiętaj o rozdzieleniu stref wypoczynku i pracy. Czasem wystarczy je oddzielić optycznie: dywanem, pasem terakoty lub odpowiednim oświetleniem. Jadalnia powinna być blisko kuchni. W kuchni lodówka jak najbliżej wejścia.
  • Eksperymenty z łączeniem stylów i epok (np. antyki z nowoczesnym minimalizmem) są ryzykowne – lepiej poradź się fachowca.
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Radosław Sikorski dla „Polityki”: Świat nie idzie w dobrą stronę. Ale Putin tej wojny nie wygrywa

PiS wyobraża sobie, że przez solidarność ideologiczną z USA Polska może być takim Izraelem nad Wisłą. Że cała Europa będzie uwikłana w wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, a Polska jako jedyna traktowana wyjątkowo przez Waszyngton. To jest ryzykowne założenie – mówi w rozmowie z „Polityką” szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Marek Ostrowski, Łukasz Wójcik
18.04.2025
Reklama