Felieton ukazał się w tygodniku POLITYKA 23 maja 2009 r.
Pojawiły się zarzuty, że TVP kłamie i tworzy rzeczywistość, której faktycznie nie ma. Chodzi o uparte kreowanie przez TVP partii Libertas Polska, która zdaniem wielu jest bytem medialnym, stworzonym wyłącznie na potrzeby programów informacyjnych tej stacji. Jak ustaliły inne stacje, w partii tej wirtualne jest wszystko z wyjątkiem poparcia w sondażach, wynoszącego zero procent.
Komentatorzy twierdzą, że takie poparcie dobitnie świadczy o nieistnieniu Libertasu. Moim zdaniem jest to argument wątpliwy, gdyż zbliżonym poparciem w sondażach cieszy się kilka innych ugrupowań, które z całą pewnością istnieją. Praktyka polityczna pokazuje, że nieposiadanie elektoratu nie decyduje o istnieniu partii, a wiele ugrupowań doskonale radzi sobie bez poparcia jakiegokolwiek elektoratu. Niektórym ugrupowaniom elektorat tak ciążył, że się go bez żalu pozbyły, dzięki czemu mogły spokojnie działać dalej.
Wymowny jest przykład Stronnictwa Demokratycznego, które od lat żadnego poparcia nawet nie szukało, a mimo to odniosło niekwestionowany sukces finansowy. Jednak ostatnio polityczny instynkt wydaje się liderów tej partii zawodzić. Odeszli oni od swojej bezkompromisowej linii i postanowili zdobyć poparcie Pawła Piskorskiego, który obiecał poparcie jeszcze paru osób i w konsekwencji wejście do przyszłego Sejmu. Istnieje obawa, że eksperyment ten Stronnictwu Demokratycznemu się nie opłaci i po latach sukcesów przyniesie tej partii pierwszą dużą klęskę, co potwierdziłoby opinię, że opieranie polityki na poparciu wyborców to droga donikąd.
Władze TVP stanowczo twierdzą, że Libertas Polska istnieje, na co dobitnie wskazują nadawane w tej stacji materiały informacyjne. Realnego istnienia Libertasu Polska dowodzi także to, że niektórzy dziennikarze TVP nie chcą przeprowadzać wywiadów z jego przedstawicielami i obsługiwać konferencji prasowych z ich udziałem. Sam Libertas Polska także twierdzi, że istnieje i nie ma powodu mu nie wierzyć, bo gdyby nie istniał, to popieranie go przez władze TVP nikogo nie mogłoby bulwersować. Tymczasem gwałtowny protest przeciwko temu poparciu świadczy nie tylko o tym, że Libertas istnieje, ale że jest ruchem potężnym i groźnym.
Argumentem na rzecz faktycznego nieistnienia Libertasu mogą być za to jego liderzy. Posądzany o potajemne kierowanie Libertasem Polska Roman Giertych co prawda istnieje, ale uparcie zaprzecza, że kieruje tym ruchem. Z kolei inni domniemani przywódcy Libertasu Polska albo są nikim, albo – jak Wojciech Wierzejski – sprawiają wrażenie tworów sztucznych, złożonych w szopie ze starych części przez jakiegoś wiejskiego spin doktora. Na jedyną postać z krwi i kości w tym gronie wygląda Lech Wałęsa, chociaż zdaniem wielu Wałęsa, przemawiający na imprezach Libertasu, to nie jest prawdziwy Wałęsa, tylko jakieś nieporozumienie.