Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Piloci dociekali, wojsko utajniło, POLITYKA pisze do ministra obrony

Wrak Mi - 8 na miejscu katastrofy pod Piasecznem. Wrak Mi - 8 na miejscu katastrofy pod Piasecznem. Adam Chełstowski / Forum
Dziesięć lat temu najlepsi polscy piloci alarmowali, że transport lotniczy najważniejszych osób w państwie nie jest dostatecznie bezpieczny, a zaniechania przy badaniu katastrofy Mi-8 z premierem Millerem na pokładzie grożą podobnym wypadkiem w przyszłości.

W jednym z ostatnich numerów POLITYKI (49/2013) opisaliśmy nieznane ustalenia komisji badającej przyczyny katastrofy rządowego śmigłowca Mi-8, który 4 grudnia 2003 r. rozbił się w okolicach Piaseczna. Wśród poszkodowanych był m.in. premier Leszek Miller. Z nieopublikowanego do dziś raportu wynika, że pilot w ogóle nie powinien wystartować do feralnego lotu z powodu złej pogody. Wojsko ukryło również fakt, że był skrajnie przemęczony (pracował ponad 30 godzin z kilkugodzinną zaledwie przerwą), a załoga nie była dostatecznie wyszkolona i podczas awaryjnego lądowania popełniła błędy. Opinia publiczna zna tylko legendę: pilot popełnił co prawda błąd, nie włączając instalacji przeciwoblodzeniowej w odpowiednim trybie, ale zachował się jak mistrz podczas awaryjnego lądowania.

Inaczej ocenili to dwaj cywilni członkowie komisji: Jerzy Bereżański i Ignacy Goliński, którzy swoje opinie przedstawili w tzw. zdaniach odrębnych. Jednak to, co się w nich znalazło, ani sam fakt istnienia tych dokumentów nie został przekazany do publicznej wiadomości.

***

Już 10 lat temu wielu pilotów nie uwierzyło w oficjalną wersję przedstawianą przez wojskowych. Po ogłoszeniu ustaleń komisji, czterech wybitnych śmigłowcowych pilotów doświadczalnych (Jan Gawęcki, Kazimierz Pogorzelski, Stanisław Wielgus, Ryszard Witkowski) napisało list do prezydenta i premiera, w którym wyrazili zaniepokojenie zatajeniem niektórych okoliczności katastrofy (nazwali to „żenującym zakresem informacji udostępnionych na temat wypadku opinii publicznej”). Sugerowali, że ukrywanie prawdy, może mieć w przyszłości katastrofalne skutki („zagraża powtórzeniem się wypadku w przyszłości”). „Powstało pytanie, czy niepodana do publicznej wiadomości część protokołu nie dotyczyła szerszego tła zdarzenia, a w szczególności funkcjonowania systemu, który zapewnić ma bezpieczeństwo lotów”. List zakończyli pytaniem, czy po stwierdzeniu uchybień przez komisję podjęte zostały działania, aby do podobnych zdarzeń nie doszło w przyszłości. Piloci nigdy nie dostali odpowiedzi.

- Nie doczekaliśmy się żadnej reakcji ze strony władz. Odnieśliśmy wrażenie, że sprawa jest „zamiatana pod dywan”. Próby zainteresowania prasy spełzły także na niczym – twierdzą dziś Wielgus i Witkowski. - Karygodne zaniedbania w wojskowym lotnictwie transportowym ciągnęły się już od długiego czasu, a co najmniej od czasu trzech ostatnich rządów, w tym także tak głośno perorującego i szukającego „prawdy” PiS-u.

Podobnie wypowiadają się inni wojskowi piloci. „To, że załoga dała tam ciała, było dla nas, pilotów, tajemnicą poliszynela. (…) Nonszalancja, bylejakość i naginanie przepisów to była codzienność. Najgorsze w tym wszystkim, że brawura, która kończyła się szczęśliwie, była nagradzana. Za taką, która doprowadzała do katastrof, nikt nie odpowiadał (chyba że martwy pilot)” – to fragment listu, który otrzymaliśmy od jednego ze znanych lotników.

***

Tymczasem wojsko nadal nie zamierza odtajnić raportu końcowego z katastrofy Mi-8. Płk Mirosław Grochowski, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (był jednym z ekspertów badających katastrofę smoleńską), w długim piśmie uzasadnia zawile, że POLITYKA nie dostanie raportu, bo to nie da gwarancji, że artykuł przyczyni się do zapobieżenia wypadkom i incydentom lotniczym. Mamy na ten temat inne zdanie i postanowiliśmy się odwołać w tej sprawie do ministra obrony narodowej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama