Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Polscy siatkarze mistrzami świata!

Newspix.pl
Wydarzenie jest podwójnie historyczne: taki sukces nie zdarzył się polskim siatkarzom od 40 lat. W finale mistrzostw świata Polacy spotkali się z Brazylijczykami ponownie – w 2006 r. przegraliśmy 3 do 0. Tym razem biało-czerwoni złota nie oddali.

Historia zatoczyła koło – osiem lat temu Brazylijczycy pokonali Polaków w finale mistrzostw świata w Japonii. Skorzystaliśmy z okazji do odwetu – w fazie grupowej tegorocznego turnieju wygraliśmy z nimi 3 do 2. – Brazylijczycy będą podwójnie zmotywowani – mówił przed finałowym meczem Paweł Zatorski. Polacy podobnie. Kiedy, jeśli nie teraz? – pytali i kibice, i zawodnicy. I mimo presji i dużych oczekiwań biało-czerwonym udało się wywalczyć historyczne złoto.

W pierwszym secie Brazylijczycy nie oddawali przewagi – przebijali się przez nasz blok, byli skuteczni. Wygrali z dużą przewagą (25 do 18). Drugą partię zaczęliśmy dużo lepiej. Odżyliśmy: graliśmy coraz trudniejsze piłki, Brazylijczycy wydawali się zdezorientowani. Kiedy zremisowali 17 do 17, polska drużyna musiała przeboleć roztrwonienie kilkupunktowej przewagi. Antiga wprowadził Pawła Zagumnego – jego obecność dało się odczuć od razu. Wygraliśmy 25 do 22 w dramatycznej końcówce. Polacy zwyciężyli też w trzecim secie w bardzo wyrównanej walce (25 do 23). W czwartym secie losy turnieju ważyły się do samego końca. Ostatecznie wygraliśmy 3 do 1.

Biało-czerwonych droga do awansu

Na pozytywnych emocjach trzeba grać – zapewniał Stéphane Antiga, mianowany na trenera polskiej kadry w tym roku. Nie obyło się bez kontrowersji – Francuz jest czynnym siatkarzem, poza tym zdecydowanie zmienił taktykę, inaczej rozłożył akcenty: nie powołał Bartosza Kurka, ściągnął na boisko Mariusza Wlazłego, do sprawdzonego zespołu dokooptował kilku młodszych zawodników. Nie wszyscy okazali zrozumienie dla jego decyzji. O dobrą atmosferę zatroszczyli się jednak polscy kibice, wypełniający stadiony podczas wszystkich siatkarskich rozgrywek tego mundialu. A strategia Antigi okazała się skuteczna – drużyna zapewniła sobie awans do finału.

Mistrzostwa Świata rozpoczęły się na Stadionie Narodowym meczem reprezentacji Polski i Serbii. Wielu działaczy apelowało o spotkanie ze słabszym przeciwnikiem, obawiano się, że Polaków przygniecie presja. Stało się odwrotnie – nasza reprezentacja grała jak natchniona, 60 tysięcy kibiców zrobiło swoje.

Na kolejne mecze drużyna przeniosła się do Wrocławia, gdzie bez problemu pokonała Wenezuelę, Kamerun, Australię i Argentynę, tracąc w tych spotkaniach zaledwie jednego seta. Pierwszą fazę mistrzostw zakończyliśmy z najlepszym bilansem spośród wszystkich reprezentacji. Ale turniej w zasadzie zaczynał się od nowa.

Nie było łatwo. Porażka z Amerykanami sprawiła, że znowu głośniej przemówili krytycy Stéphane’a Antigi (czyniący mu zarzut m.in. z powodu nieobecności Bartosza Kurka). Kolejny mecz należał już jednak do biało-czerwonych. Bez trudu pokonaliśmy osłabionych Włochów, wygraliśmy też „mecz o wszystko” z reprezentacją Iranu.

Persowie po wspaniałym występie w Lidze Światowej zostali okrzyknięci rewelacją sezonu. W pierwszej rundzie mistrzostw potwierdzali te opinie. Wtem! Do stanu 2:0 i 13:8 w trzecim secie obserwowaliśmy koncert gry polskiej drużyny. Sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni w sposób, jakiego żaden ekspert nie jest w stanie wyjaśnić. Polacy przestali grać, tracąc w dodatku kontuzjowanego Michała Winiarskiego. Wydawało się, że kończy się nasz udział w turnieju. Ale znów zaskoczenie – Polacy poderwali się do walki, wygrywając mecz w tie-breaku po szalonej końcówce.

W następnym meczu pokonaliśmy Francuzów, którzy już wcześniej zapewnili sobie awans do trzeciej rundy. Drugą fazę zakończyliśmy na – nomen omen – drugim miejscu, co sprawiło, że przed losowaniem grup ćwierćfinałowych nie byliśmy na uprzywilejowanej pozycji. Zemściło się to natychmiast – trafiliśmy do grupy z Brazylią (aktualnymi Mistrzami Świata) i Rosją (Mistrzami Olimpijskimi). Pomimo obaw – i ku uciesze internautów – pokonaliśmy obie drużyny. Mecz z Brazylią pokazał, że należy w nas upatrywać kandydatów do medalu. Zwyciężyliśmy 3:2 mimo czerwonej kartki dla Kubiaka. W czasie spotkania z Rosjanami nie dało się uniknąć pewnych politycznych podtekstów, podsycanych dodatkowo przez jednego z rosyjskich zawodników. Skończyło się na gwizdach, na szczęście stłumionych oklaskami. Polacy zwyciężyli, pieczętując awans do półfinału. A w nim zmierzyliśmy się ze znacznie mniej utytułowanymi Niemcami. I wygraliśmy 3 do 1.

Tytuł mistrzów świata wywalczyliśmy po raz pierwszy od 40 lat. Poprzednio ze złotymi medalami wróciliśmy w 1974 r. z Meksyku. Do ścisłego finału mistrzostw w piłce siatkowej mężczyzn polska reprezentacja dotarła po raz trzeci w historii.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama