Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

PiS wygrał, ale przegrał

Co nam mówią wyniki wyborów samorządowych

Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wyniki wyborów do sejmików różnią się od badania exit poll firmy Ipsos. Tamten sondaż zaprezentowały TVP1, TVN24 oraz Polsat News i przez następne dni to badanie tworzyło obraz wyborów. Jak bardzo się zmienił, gdy poznaliśmy wyniki?

PiS ma 26,85 proc. głosów, o prawie pięć punktów procentowych mniej niż w exit pollu. Zwycięstwo jest symboliczne: partia Jarosława Kaczyńskiego wygrała tylko w pięciu z 16 województw, przez specyfikę ordynacji samorządowej ma mniej radnych w całej Polsce od Platformy, a przez brak zdolności koalicyjnej będzie rządził tylko w jednym regionie. Na Podkarpaciu PiS zdobył większość samodzielną, w innych zwycięskich dla PiS województwach władzę zachowa PO-PSL lub PSL-PO.

Co najważniejsze, gdyby te wybory uznać za test przed parlamentarnymi, to takie poparcie nie daje najmniejszych widoków na wzięcie władzy w 2015 r. Z tych kilku dni warto zapamiętać polityków PiS radośnie podkreślających, że w wyborach do Sejmu mają zwykle 7 pkt. proc. więcej niż w samorządowych. A jak dodaję 27 i 7, to zawsze mi wychodzi 34. Akurat tyle, żeby kolejne cztery lata spędzić w opozycji. Kaczyńskiemu zostaje jednak pewna satysfakcja, że z pierwszego starcia z Ewą Kopacz wyszedł zwycięsko i że z PO da się wygrać.

Platforma przegrała z PiS pod względem liczby głosów – dostała ich 26,35 proc., o 1 pkt proc. mniej niż w exit pollu. Utrzymała władzę na poziomie lokalnym, choć jest osłabiona. Utrzymała władzę w wielu miastach, choć też osłabła, o czym świadczą drugie tury w Warszawie czy we Wrocławiu. Partia rządząca może się pocieszać, że za rok w wyborach parlamentarnych będzie lepiej, bo frekwencja w miastach wzrośnie, a na wsi zmaleje, upierałbym się jednak, że formacja Kopacz dostała żółtą kartkę. Komentarze z ostatnich dni zachowały aktualność. PO łagodnym tonem uśpiła swych zwolenników; wyciszenie emocji antypisowskich okazało się błędem. Poparcie dla Platformy opiera się na niewielu filarach, a niechęć do PiS jest jednym ze stabilniejszych. Rozbiórka tego filaru jest nierozsądna.

Bardzo ciekawa robi się sytuacja Kopacz. Trochę wygrała, trochę przegrała. Niby się umocniła, bo koalicja PO-PSL wygrała, ale i nieco osłabła, bo PO jednak przegrała. Nikt pani premier nie obali, ale szepty po kątach będą się niosły, porównania z Donaldem Tuskiem same się będą narzucać.

Od PSL wypadałoby zacząć, bo to największa sensacja tych wyborów. 23,68 proc. głosów nie spodziewał się nikt. Ludowcy w sondażach mieli niecałe 5–8 proc., w prognozie Polityki Insight – 16 proc., w exit pollu – 17 proc., co już było komentowane jako wielki sukces. A skończyło się na wygranej w czterech województwach. Dlaczego nie wychwycił tego exit poll – trudno powiedzieć, tu więcej mógłby powiedzieć szef firmy Ipsos.

PSL przysłużyło się zapewne wylosowanie pierwszego miejsca na liście komitetów – wyborca dostawał książeczkę, gdzie na pierwszej stronie widział tylko kandydatów PSL. To mogło dodać ludowcom trochę głosów. PSL był poza tym w tej kampanii bardziej antypisowski niż PO – być może dla części wyborców Platformy to wystarczyło, by przerzucić się w tym głosowaniu na partię Janusza Piechocińskiego. Ten sukces go zapewne uskrzydli, dyskusja o jego dymisji ucichnie na długo, ale warto pamiętać, że mimo wszystko mamy do czynienia z kolosem na glinianych nogach. PSL nie ma szans na powtórzenie tego wyniku w wyborach parlamentarnych, choć wydaje się nieodzownym składnikiem koalicji po 2015 r. – czy to z PO, czy to z PiS.

Cudu nie było, klęska SLD w exit pollu okazała się klęską rzeczywistą – niecałe 9 proc. Leszek Miller dostał w tych wyborach łupnia i jego partia nie uniknie rozliczeń. Miłość do PO wyszła Millerowi bokiem, ale randka z Kaczyńskim, którą szef SLD chciał pokazać swą opozycyjność, była raczej niefortunnym pomysłem.

Ale wyniki wyborów to jedno, a skutki ich przebiegu – to drugie. Być może ważniejsze. Zapamiętamy opóźnienia, pomyłki, zawalenie się systemu informatycznego, żenujące konferencje i bezprecedensową dymisję wszystkich członków PKW.

Nie znaczy to, że wybory były – w skali istotnej dla wyniku w regionie – sfałszowane, przynajmniej dopóki ktoś tego nie dowiedzie. Zbyt wiele osób musiałoby być zaangażowanych w ten proceder, by to nie wyszło na jaw. Na poziomie lokalnym są przecież mężowie zaufania komitetów partyjnych, którzy pilnują liczenia głosów, spisują wyniki i przesyłają partiom. W fałszerstwo na poziomie centralnym nie wierzę, nawet nie dlatego, że bezgranicznie ufam politykom. Otóż nie chce mi się wierzyć, że politycy najwyższego szczebla ryzykowaliby karę więzienia i upadek swej formacji, by PSL wygrał np. wybory do sejmiku w Świętokrzyskiem.

Głosów nieważnych było więcej niż w poprzednich wyborach – prawie 18 proc. w skali kraju – ale nie można unieważniać wyborów na podstawie poczucia, że głosów nieważnych jest zbyt wiele. Z okazji wyborów politycy wypowiedzieli zresztą wiele głupot i kilka jeszcze na pewno padnie. Miejmy nadzieję, że nauczyli się chociaż tyle, że nie ma czegoś takiego jak ogólnokrajowa powtórka wyborów. Mogliby natomiast zrobić coś pożytecznego – przydałaby się nowelizacja kodeksu wyborczego, dzięki której moglibyśmy wiedzieć, ile głosów nieważnych było przez brak skreśleń, a ile przez ich nadmiar. Znamy te dane z wyborów 2006 i 2010, a teraz ich nie poznamy, bo wypadł stosowny punkt z prawa wyborczego. To rzecz do pilnej zmiany. Można przemyśleć układ kart do głosowania, trzeba zadbać o system informatyczny, by nie powtórzyły się kompromitujące błędy.

Na razie mamy jednak kryzys ważnej instytucji, który współgra z tym, co od lat powtarza PiS – że państwo jest słabe, nieudolne, niesprawne. Przekaz w sam raz na kampanię prezydencką, która rozkręci się już w grudniu. PiS chce zrobić taką falę, by surfować na niej przez najbliższy rok, poprzez wybory prezydenckie po parlamentarne.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną