Kraj

Będzie się chrzciło

Święto Chrztu Polski, czyli jak się zrasta państwo z Kościołem

Chrzest Polski był już w naszej najnowszej historii wykorzystany w polityce historycznej. Chrzest Polski był już w naszej najnowszej historii wykorzystany w polityce historycznej. Chris Karidis / Unsplash
Skoro nie mamy państwowego Święta Akcesji do Unii Europejskiej, to czemu mamy mieć nagle święto czczące zdarzenie sprzed ponad tysiąca lat?

W Sejmie trwa ostentacyjnie pobożna twórczość legislacyjna. W piątek Sejm przyjął ustawę zakładającą ustanowienie 14 kwietnia państwowym Świętem Chrztu Polski. To kolejny przykład zrastania się demokratycznego państwa z dominującą większością wyznaniową.

Czytaj także: Festyn na 1050-lecie chrztu Polski

Religia znów na piedestale

Mało prawdopodobne, by wzbogacił wiedzę historyczną naszych obywateli, za to umocni w nich wrażenie, że Polska winduje religię na piedestał państwowy. A konkretnie winduje katolicyzm. Jak się z tym czują polscy obywatele, którzy nie są katolikami lub chrześcijanami?

Chrztu jako decyzji politycznej wprowadzającej nas do świata zachodniego nie musimy się wstydzić, ale skoro nie mamy państwowego Święta Akcesji do Unii Europejskiej, to czemu mamy mieć nagle święto czczące zdarzenie sprzed ponad tysiąca lat? I to nie do końca pewne, bo polscy historycy od wieków toczą spór naukowy nie tylko o sens i kształt chrztu przyjętego przez Mieszka wraz z jego dworem i drużyną, ale nawet o samą datę?

Święto bez wolnego

Pomysł wyszedł, a jakże, od prawicy. PiS, Kukiz ’15, sejmowe koło Kornela Morawieckiego dwa lata temu zgłosiły projekt ustawy, a komisja kultury i mediów pod kierownictwem poseł Elżbiety Kruk (pamiętanej dzięki frazie „coś tam, coś tam”) zaczęła nad nim prace.

Projekt przewiduje, że Święto Chrztu ma przypadać na dzień 14 kwietnia, ale nie ma być dniem wolnym od pracy, czyli w praktyce sprowadzi się do wywieszania flag narodowych i imprez okolicznościowych. Tylko jakich? Kościelno-państwowych? Bo przecież wciąż jeszcze nie żyjemy w państwie konfesyjnym.

Chrzest w ramach polityki historycznej

Chrzest Polski, datowany zwykle na rok 966, był już w naszej najnowszej historii wykorzystany w polityce historycznej. Z okazji jego tysiąclecia starły się w PRL Kościół z ateistycznym państwem. Podczas rozmowy dla POLITYKI w 2016 r. zapytałem historyka Henryka Samsonowicza, świadka tamtej rywalizacji, jak na to konkurowanie reagował.

Odpowiedział, że podszyte było ono nie tylko polityką, ale też ignorancją: „Bo wizja społeczeństwa polskiego, które gremialnie przyjmuje chrzest w X w., jest niesłuszna. Nie ma pokrycia w rzeczywistości. Natomiast z pewnością staliśmy się wtedy państwem przyjmującym zasady kultury europejskiej. Pomijając kwestię, jak głęboka była znajomość tych wszystkich zagadnień w społeczeństwie PRL, trudno nie dostrzec, że istotnym elementem była też walka z »komuną«. Dla części obywateli to była okazja, by zaznaczyć swą odrębność od ideologii państwowej”.

Gdyby iść tym tropem, to zapytalibyśmy: a do zaznaczania odrębności od czego potrzeba dziś prawicy Święta Chrztu Polski? No bo chyba nie od ideologii państwowej, która bezwstydnie zlewa się tu z ideologią katolicyzmu narodowego.

Czytaj także: Dziewięć Dni Wolności od PO. Pomysł, który się nie spodoba

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną