Arcybiskup Wojciech Polak, prymas Polski, udzielił wywiadu redaktor Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej. Tematem było oczywiście to, co dziś elektryzuje i media, i społeczeństwo, czyli pokłosie filmu dokumentalnego braci Sekielskich o przestępstwach seksualnych w Kościele w Polsce. Takich rozmów mamy dziś codziennie mnóstwo, także z udziałem samego abp. Polaka.
To dobrze, bo temat jest dramatycznie ważny i poważny, a prymas korzystnie wyróżnia się na tle innych hierarchów rzymskokatolickich. Sprawia wrażenie szczerze przejętego krzywdą osób wykorzystanych przez księży. Jako jedyny z biskupów podkreśla, że dziękuje autorom „Tylko nie mów nikomu” i nie uważa dokumentu za „atak na Kościół”. Nie widzi w nim „ręki podniesionej na Kościół, która jest także ręką podniesioną na Polskę”.
Czytaj także: Co ten film zmieni? Rozmowa z Tomaszem Sekielskim
Różne głosy w Kościele
Taka wypowiedź z ust przedstawiciela władz Kościoła ma efekt tonizujący: inni biskupi muszą się teraz miarkować. To samo dotyczy władzy politycznej. Propaganda rządowa nie może atakować prymasa Polski bezpośrednio, a trudno jej także w ogóle ją ignorować.
Ważniejsze jednak jest to, że społeczeństwo, zwłaszcza katolicy, słyszą, iż w Kościele są różne głosy. Powinni to też zauważyć radykalni krytycy Kościoła. Naturalnie mogą oni zakwestionować dobrą wolę prymasa i zakwalifikować jego wypowiedzi jako wymuszone sytuacją.
A sytuacja wygląda przecież źle dla episkopatu: z jednej strony wielomilionowa widownia filmu Sekielskich i szok po jego obejrzeniu, że takie rzeczy dzieją się w ojczyźnie