Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Prezydent: Sądy mają robić, „co ludzie chcą”

Andrzej Duda Andrzej Duda Andrzej Hrechorowicz / Kancelaria Prezydenta RP
Jakikolwiek jest powód antysędziowskiego wzmożenia prezydenta, mówi rzeczy dziwne i stawia tezy, delikatnie mówiąc, nieprzystające do standardów przyjętych w cywilizacji Zachodu. Sądy mają robić, „co ludzie chcą”.

Od kilku tygodni prezydent Andrzej Duda znowu atakuje sędziów. Może odgrzebał temat jako paliwo wyborcze? Może obawia się, że rychło unijny Trybunał Sprawiedliwości wyda kolejne wyroki, z których będzie wynikało, że złamał prawo, mianując neosędziów wybranych przez neo-KRS? Może przeżył upokorzenie, gdy w czerwcu TSUE orzekł, że przepisy, na mocy których wydawał decyzje o posłaniu sędziów SN na wcześniejszą emeryturę, były sprzeczne z zasadą niezawisłości sędziowskiej? Bo to przecież przepisy właśnie na podstawie prezydenckiego projektu ustawy!

Czytaj więcej: Zaradkiewicz pyta TK o sędziów. Tak chce zneutralizować wyrok TSUE

Czy ktoś na serio traktuje słowa prezydenta Polski?

Prezydent temat sędziów zaczął podczas czerwcowej wizyty w Waszyngtonie. Podczas konferencji prasowej z prezydentem Trumpem, pytany o stan praworządności w Polsce, powtórzył opowieść o sędziach stanu wojennego w Sądzie Najwyższym. „Wszystko, co czyniliśmy, zmierzało do wysłania tych państwa w stan spoczynku. No ale – jak widać – mimo upływu 30 lat wpływy ich budowane po 1989 r. – kiedy przefarbowali się jako elita nowego państwa – są nadal duże. I tyle mogę na ten temat powiedzieć”.

Pomijając już, że nie zauważył weryfikacji sędziów powołanych do SN w 1989 r. ani tego, co powiedziano na temat rzeczywistej treści i skutków wydawanych przez tych sędziów wyroków, w tej wypowiedzi prezydent Polski ni mniej, ni więcej oskarżył Trybunał Sprawiedliwości UE i Komisję Europejską o tajne zmowy z pogrobowcami komunizmu.

Reklama