Kraj

Zaradkiewicz pyta TK o sędziów. Tak chce zneutralizować wyrok TSUE

Sędziów wybranych do KRS przez sędziów zastąpili nowi sędziowie, wybrani do KRS przez posłów. Sędziów wybranych do KRS przez sędziów zastąpili nowi sędziowie, wybrani do KRS przez posłów. Michał Sadowski / Forum
Kamil Zaradkiewicz, neosędzia w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego z nominacji neo-KRS, zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem zmierzającym do uznania, że wszystkie nominacje sędziowskie poprzednich składów Krajowej Rady Sądownictwa są nieważne.

Zaradkiewicz powołał się na wyrok TK sprzed dwóch lat, wydany w składzie z nowymi sędziami i dublerem. W tamtym wyroku TK uznał za sprzeczne z konstytucją, że sędziowie do KRS powoływani są na indywidualne kadencje, a nie zbiorowo. Tamten wyrok miał dać władzy argument za tym, że może teraz jednorazowo przerwać kadencje sędziów w KRS. I tak się stało. Dotychczasowych sędziów wybranych do KRS przez sędziów zastąpili nowi sędziowie – wybrani do KRS przez posłów.

Teraz Kamil Zaradkiewicz zadał TK pytanie: skoro sędziowie byli powoływani przez ciało powołane sprzecznie z konstytucją, to czy te powołania są ważne?

Czytaj także: Jak PiS próbuje uniemożliwić TSUE wydanie wyroku w sprawie „reformowania” sądownictwa

Jakie są intencje Zaradkiwicza?

Tydzień temu rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE wydał opinię, że polska neo-KRS jest powołana sprzecznie z prawem Unii, w sposób niegwarantujący jej niezależności (czyli przez polityków), dlatego sędziowie Izby Dyscyplinarnej SN powołani przez neo-KRS też są powołani niewłaściwie. Wyrok TSUE w tej sprawie może zapaść jeszcze w lipcu.

I to pokazuje, jaki może być cel zadania przez dr hab. Zaradkiewicza pytania do TK: zneutralizowanie orzeczenia TSUE.

Jeśli bowiem TSUE orzeknie, że neo-KRS jest powołana z naruszeniem unijnego prawa, a więc powołani przez nią sędziowie nie mają przymiotu niezawisłości, to powstanie pytanie, czy nominacje sędziowskie – już 565 – dokonane przy udziale neo-KRS uznajemy za ważne. I czy ważne są wydawane przez neosędziów rozstrzygnięcia.

Wtedy ci, którzy dziś są za tym, żeby wyroków i nominacji nie uznawać, zostaną zaszantażowani, że za chwilę polski TK wyda taki sam wyrok w stosunku do większości polskich sędziów. Ostaliby się tylko ci mianowani przed 1989 r., a jest ich może ze 20 do 30 proc. Czyli: jeśli uznajemy, że na skutek wyroku TSUE trzeba się pozbyć sędziów mianowanych przez neo-KRS, to musimy też uznać, że konsekwencją wyroku TK jest nieuznanie ważności powołania sędziów od 1989 r. Kto w takiej sytuacji będzie się upierał, że należy z dnia na dzień pozbyć się 70–80 proc. polskich sędziów? Zostalibyśmy krajem bez sądownictwa. Każde szaleństwo ma granice.

A więc: złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma.

Czytaj także: Męczennik z Trybunału Konstytucyjnego

Jak wykonają wyrok TSUE?

Ale bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz. TSUE orzeka o sprzeczności z prawem Unii powołania neo-KRS i neosędziów, a TK – że powołanie sędziów z udziałem poprzednich składów KRS jest ważne według polskiego prawa. Bo np. powołanie ich przez prezydenta „uzdrowiło” (prawnicy mówią „sanowało”) wadliwość nominowania przez KRS. I to samo dotyczy sędziów mianowanych przez neo-KRS.

Rzecznik generalny w swojej opinii zaznaczył, że powołanie przez prezydenta sytuacji nie uzdrawia. Ale polskie władze mogą powiedzieć: może nie uzdrawia, jak chodzi o prawo unijne, które dotyczy tylko sądzenia spraw związanych z prawem Unii. A większość spraw w polskich sądach tego prawa nie dotyczy. A więc owych 565 neosędziów wadliwie powołanych przez neo-KRS może sobie spokojnie orzekać w sprawach krajowych i nie będą po prostu wyznaczani do spraw związanych z prawem Unii. I w ten sposób wladze mogą wykonać wyrok TSUE.

Nie pierwszy raz Trybunał Julii Przyłębskiej użyty zostałby przeciwko Trybunałowi Sprawiedliwości UE. Niedługo przed rozprawą przed TSUE w sprawie legalności powołania neo-KRS i sędziów do Izby Dyscyplinarnej SN TK uznał powołanie neo-KRS przez polityków za zgodne z polską konstytucją.

Co innego prawo polskie, co innego – unijne. My w Polsce będziemy się rządzić według polskiego prawa i polskiego Trybunału. A sprawy europejskie możemy sadzić według wyroku TSUE – powie rząd.

Co będzie – zobaczymy, ale wygląda to na grę, w konsekwencji której polskie władze chcą okpić Trybunał Sprawiedliwości i Komisję Europejską.

Czytaj także: Julia Przyłębska Człowiekiem Wolności tygodnika „Sieci”

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną