Afera Air Kuchciński i będąca jej konsekwencją dymisja marszałka Sejmu z kilku powodów może zwiastować dla PiS dużo większe problemy, niż nam się to dzisiaj wydaje. Z punktu widzenia obozu władzy do wymuszonej dymisji doszło i za wcześnie, i za późno. Za późno, bo dopuściła do tego, że afera rozkręciła się na dobre, a temat lotów i nadużywania przez pisowskich dygnitarzy innych przywilejów przez dwa tygodnie wylewał się ze wszystkich mediów – poza tymi bezpośrednio powiązanymi z PiS.
Czytaj więcej: PiSancjum. Dygnitarze „dobrej zmiany” są butni i zachłanni
Kaczyński okazał słabość
Wiele wątków tej afery nie zostało wyjaśnionych, co może sprawić, że media i opozycja będą drążyły i szukały kolejnych bohaterów. Już teraz przyglądają się m.in. lotom innych posłów PiS i ich rodzin z Kuchcińskim, ale też podróżom marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Swoją listę podróży prewencyjnie opublikował premier Mateusz Morawiecki, choć do tej pory nikt się nimi specjalnie nie zajmował.
Z drugiej strony Kuchciński musiał odejść ze stanowiska w szczycie afery, co do tej pory za rządów PiS się nie zdarzyło. Partia Kaczyńskiego w przypadku problemów szła w zaparte, a bohaterów afer zdejmowała ze świecznika po kilku tygodniach czy miesiącach, tak jak to było z Beatą Szydło, Antonim Macierewiczem, Janem Szyszką i innymi.