ŁUKASZ LIPIŃSKI: – Co najważniejszego zdarzyło się w tych wyborach?
ANNA MATERSKA-SOSNOWSKA: – Wybory pokazały przede wszystkim, że polaryzacja, podział „PiS kontra reszta świata”, pozostaje bardzo głęboki i silny. W sumie zaskoczyło mnie, że PiS utrzymał samodzielną większość, jednocześnie zaskakujące było niezadowolenie liderów tej partii, w tym Jarosława Kaczyńskiego, że wynik jest taki słaby.
Z drugiej strony zadziałała demokracja. My, wyborcy, zawdzięczamy te wyniki przede wszystkim sobie i naszej mobilizacji. Dzięki temu doszło do weryfikacji niektórych posłów, odeszły takie osoby jak Stanisław Piotrowicz czy Bernadeta Krynicka. Widać, że wyborcom nie spodobało się ich pełne podporządkowanie liderom. W polityce muszą istnieć idee, a nie tylko politykierstwo.
W PiS umocniły się skrzydła, po kilkunastu posłów wprowadzili do Sejmu Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin. To może stanowić pewne utrudnienie czy nawet zagrożenie dla samego Kaczyńskiego i partii.
Ciekawy trend widać także wśród posłów wybranych z list Koalicji Obywatelskiej. Grzegorz Schetyna wpuścił na nie sporo osób spoza Platformy – samorządowców, różnego rodzaju aktywistów czy przedstawicieli innych partii. To były trudne decyzje, podejmowane wbrew aparatowi partyjnemu, ale pozwoliły wprowadzić do parlamentu nowe, „świeże” osoby.
Czytaj też: Kto dziś świętuje, a kogo zabraknie w Sejmie i Senacie?
Mimo zwycięstwa Jarosław Kaczyński ma powody do zdenerwowania.