Wybory, które odbywają się w dwóch turach, generują szczególne dylematy. Czasami kandydat, który dobrze radzi sobie w pierwszej turze, nie jest koniecznie najlepszy do bezpośredniej walki w turze drugiej. Innym razem polityk, który może liczyć na niewielką liczbę głosów w pierwszym wyborze, jest w najlepszej sytuacji, by zostać kompromisowym kandydatem, łączącym różnych wyborców.
Poprzednia średnia sondażowa: Duda prowadzi, ale nie może być pewny zwycięstwa
I tura prawie bez zmian
Choć nie wszyscy wyborcy śledzą na bieżąco wyniki sondaży, niektórzy mogą na ich podstawie zmieniać preferencje. W obliczu zaostrzającej się kampanii firmy badające opinię publiczną w coraz większym stopniu skupiają się na prawdopodobnej drugiej turze głosowania.
W przypadku pierwszej rundy wyborów wciąż nie widać większych zmian w sondażach. Andrzej Duda może liczyć na ok. 43 proc. i dalej plasuje się zdecydowanie na czele stawki (choć ma o 2 pkt. proc. mniej niż przed niecałym miesiącem). Znacznie wyprzedza Małgorzatę Kidawą-Błońską, którą popiera 25 proc. ankietowanych (bez zmian).
Pozostali kandydaci są dużo mniej popularni. Blisko 9 proc. wyborców chce głosować na Szymona Hołownię (bez zmian) i Roberta Biedronia (–1 pkt proc.). Wyprzedzają Władysława Kosiniaka-Kamysza (8 proc., +1 pkt.) i Krzysztofa Bosaka, którego wskazuje ledwie 5 proc. wyborców (+1 pkt.).
Jerzy Baczyński: Maj 2020 zdecyduje o pozycji Polaków w Europie
Niemal pewna II tura z Kidawą-Błońską
Dane sugerują, że w drugiej turze czeka nas niemal pewny pojedynek między Dudą a Kidawą-Błońską. W tej chwili nie ma powodu, aby wątpić w taki rozwój wydarzeń. Patrząc jednak na wyniki hipotetycznych starć Dudy z innymi kandydatami w drugiej rundzie, widać interesującą dynamikę, która może jeszcze wpłynąć na to, jak wyborcy zagłosują w turze pierwszej.
Obecnie Duda może być niemal pewny pokonania każdego z rywali, w szczególności Biedronia, nad którym ma przewagę aż 12 pkt. proc. W każdym z pozostałych przypadków – Hołowni, Kidawy-Błońskiej, Kosiniaka-Kamysza – różnica wynosi ledwie 4 pkt. proc., co sugeruje, że mieliby oni realne szanse powalczyć o zwycięstwo. Co szczególnie ciekawe, to że o ile rozdział głosów między Dudą a Kidawą-Błońską pozostaje niezmienny, o tyle Hołownia i Kosiniak-Kamysz notują w ostatnich sondażach coraz lepsze wyniki.
Czytaj też: Duda źle zaczął kampanię. Co na to sondaże?
Hołownia i Kosiniak-Kamysz się zbliżają
Dotychczas kampania Kidawy-Błońskiej opierała się na założeniu, że jako kandydatka drugiej co do wielkości partii w Sejmie powinna stać się naturalnym kompromisem dla wyborców opozycji przed drugą turą głosowania. Podobny pogląd wyrażali komentatorzy i eksperci.
Trend, który wskazuje na to, że Hołownia i Kosiniak-Kamysz zbliżają się do Dudy w hipotetycznej drugiej turze, może jednak z czasem mieć szerszy wpływ na preferencje wyborcze. Jeśli którykolwiek z nich będzie w stanie pokazać się jako realny rywal dla urzędującego prezydenta, to niezdecydowani wyborcy mogą przenieść sympatię z pasywnej Kidawy-Błońskiej na jednego z mniej oczywistych kandydatów.
To potwierdzenie starej prawdy, że trendy nie tylko odzwierciedlają sympatie, ale też mogą mieć bezpośredni wpływ na przebieg kampanii.
Sierakowski: Niedokończony portret Kidawy-Błońskej
Ben Stanley – brytyjski politolog mieszkający w Polsce, profesor Uniwersytetu SWPS. Przy wyliczeniach szacowanego poparcia kandydatów na prezydenta używa modelu statystycznego, którego prekursorem był amerykańsko-australijski politolog prof. Simon Jackman. Pod uwagę wziął sondaże Estymator, IBRiS, IBSP, Kantar, Maison&Partners, Pollster i Social Changes.
Model śledzi zmiany w preferencjach wyborców w czasie poprzez zestawianie przeprowadzonych sondaży i koryguje zmienność wyników w różnych firmach badawczych, żeby precyzyjniej oddać intencje głosowania, niż jest to możliwe na podstawie pojedynczego badania.