Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tydzień kampanii: PiS ogrywa koronawirusa i przegrywa 2 mld zł

Minister zdrowia Łukasz Szumowski i prezydent Andrzej Duda Minister zdrowia Łukasz Szumowski i prezydent Andrzej Duda Kancelaria Prezydenta RP
Nocna konferencja prezydenta z szefami rządu, KRRiT i Rady Mediów Narodowych nie kończy spektaklu wokół 2 mld zł na media zwane publicznymi. W tym tygodniu rytm kampanii nada też koronawirus.

Andrzej Duda nie miał odwagi zawetować ustawy o przeznaczeniu 2 mld zł TVP i Polskiemu Radiu. Próbował wyjść z sytuacji z twarzą i zażądał głowy Jacka Kurskiego. Teraz władza głowi się, jak wytłumaczyć wyborcom odwołanie tego rycerza dobrej zmiany. Upadek prezesa TVP może uruchomić ruchy tektoniczne wewnątrz obozu pisowskiego, a w kampanii to spore zagrożenie.

PiS szykuje się do konwencji programowej, choć wciąż nie wiadomo, kiedy się odbędzie (prawdopodobnie za dwa tygodnie). Tym razem ma być wypełniona jakąś treścią, bo ta pierwsza, inauguracyjna, przygotowana w bizantyjskim stylu, nie zrobiła dobrego wrażenia. Zwłaszcza w zestawieniu z udanymi konwencjami rywali z PSL i PO. Kosiniak-Kamysz i Kidawa-Błońska przedstawili konkretne propozycje, widać było entuzjazm działaczy, a imprezy nie raziły przepychem.

Do tej pory żaden kandydat nie przedstawił interesującego hasła (te pokazane trudno nawet zapamiętać), w którym wyrażałaby się obietnica, jakaś emanacja prezydenckiej filozofii. Jednego stwierdzenia, z którego wynikają konkretne zobowiązania.

Koronawirus przytrafił się PiS-owi

PiS po latach poniewierania opozycji i wyzywania jej od „totalnej”, zdrajców i targowiczan, nagle chce współpracować. Obóz władzy uwzględnił część poprawek do specustawy przegłosowanej w związku z koronawirusem. Premier zaprosił opozycję do swojej kancelarii przy Al. Ujazdowskich i obiecał, że codziennie będzie informował kluby parlamentarne o sytuacji epidemicznej. Takie nawrócenie na współpracę może przynieść wizerunkowe korzyści, ale nie bezwarunkowo. Polacy muszą zobaczyć, że władza daje sobie radę z kryzysem. Jeśli wyborcy będą mieli choćby wrażenie, że państwo szwankuje, szpitale nie są przygotowane, a skutki gospodarcze okażą się o wiele poważniejsze, niż się teraz wydaje, to reelekcja prezydenta stanie się zagrożona.

Reklama