Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Tylko nie mów nikomu, zabawa w chowanego i nic się nie stało

Andrzej Duda podczas wizyty w gospodarstwie rolnym we wsi Kamionna Andrzej Duda podczas wizyty w gospodarstwie rolnym we wsi Kamionna Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Jeśli chcesz, aby Polska wyglądała równie niechlujnie co stadnina w Janowie Podlaskim i równie „demokratycznie” co Trójka po aferze z Kazikiem, głosuj na Andrzeja Dudę!

Dlaczego p. Duda nie podpisał ustawy o jawności oświadczeń majątkowych członków rodzin polityków i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego? Oficjalny komunikat jest tak bardzo ogólnikowy, że trudno weń uwierzyć. Panowie Dera i Mucha (nie siada) dostali zapewne przykaz: „Tylko nie mów nikomu, pobaw się w chowanego tak, aby nic się nie stało”, np. aby się nie okazało, że tak postanowił Zwykły Poseł, który wprawdzie zapowiedział, że ustawa zostanie uchwalona błyskawicznie, ale przecież nie zapewnił, że szybko wejdzie w życie.

Czytaj też: Jak CBA sprawdza oświadczenia majątkowe osób publicznych

Mienie premiera, maseczki ministra

Mgr Przyłębska postanowiła, oczywiście z własnej woli, bo jakże by inaczej, że nic nikomu nie mówiąc, pobawi się w chowanego i nic się nie stanie. Parę dni temu p. Schreiber, coraz bardziej czołowy polityk, został zapytany, czy PiS nie ma sobie nic do zarzucenia, skoro rzeczona ustawa jest nadal „w trybie”. Odpowiedział: „Przecież uchwaliliśmy, a więc o co chodzi?” – i odesłał dziennikarzy do TK.

Można sformułować co najmniej dwie hipotezy wyjaśniające, dlaczego mgr Przyłębska narusza ustawę o TK nakazującą (art. 80, ustęp 2) rozpatrywanie spraw w kolejności ich wpłynięcia (sprawa rzeczonej ustawy wpłynęła wcześniej niż inne już będące „w toku”). Po pierwsze, może chodzić o obrót ziemią w rodzinie Handlarza Pokościelnym Mieniem Bezspadkowym. Do tego doszła sprawa aktywów rodziny pp. Szumowskich. Po drugie, tzw. dobra zmiana czeka na odpowiedni moment w postaci pozyskania informacji, że np. żona p. Grodzkiego otrzymała w prezencie płytę z nagraniem piosenki „Twój ból jest lepszy niż mój”, a marszałek Senatu nie wpisał tego do oświadczenia majątkowego, czym dowiódł, że czerpał korzyści od pacjentów.

Skoro już jestem przy p. Szumowskim, to muszę się z nim zgodzić, że wybrakowane maski znalazły się nie tylko w Polsce, ale i gdzie indziej, może nie w całej Europie, ale po co zajmować się szczegółami. Wszelako, przynajmniej o ile wiadomo, nigdzie indziej pośrednikiem w zakupie bubli nie był brat ministra zdrowia. W żadnym innym kraju premier z wicepremierem nie pozowali też do okolicznościowych fotek na tle największego transportowca świata. To oczywiście przypadkowe zbiegi okoliczności, ale – aby przypomnieć dialektykę – konieczność toruje sobie drogę przez przypadki.

Czytaj też: Dziwne znajomości ministra Szumowskiego

Zbieżność premier. Sekielscy i Latkowski

Tytuł nie bez powodu skomponowałem z tytułów trzech głośnych filmów: dwóch autorstwa braci Sekielskich i jednego zrobionego przez S. Latkowskiego. Jak wiadomo, film „Tylko nie mów nikomu” wywołał olbrzymie poruszenie. Jednym z tego skutków była zapowiedź powołania państwowej komisji do walki z pedofilią. Jakoś zwlekano z tym prawie rok, akurat do prawie równoczesnej premiery dokumentów „Zabawa w chowanego” (Sekielscy) i „Nic się nie stało” (Latkowski).

Zaraz po filmie „Tylko nie mów nikomu” rodzima prawica trąbiła, że przecież nie można tylko kleru oskarżać o praktyki pedofilskie, bo i przedstawiciele innych środowisk mają takowe na sumieniu. A tu, panie dzieju, atakuje się Kościół katolicki i tylko tę instytucję. Pan Kmieciak, pierwszy powołany członek komisji, prawił: „Czy chcemy zniszczyć pedofilię w Kościele? Czy też raczej chcemy zniszczyć Kościół przez walkę z obecną w działaniach części jego synów pedofilią? (...) Ciekawe: tęczowo-polityczni orędownicy walki z homofobią stali się głównymi promotorami klerofobii. Zabiegający o jednopłciowe związki partnerskie, antykoncepcję dla dzieci oraz aborcję i eutanazję uznają się za uprawnionych do wystawiania społecznego świadectwa moralności. (...) Może czas stworzyć Mapę Demoralizacji Dzieci Przez Edukatorów Seksualnych!?”.

Nie ma wątpliwości, że autor tych słów znalazł się na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Sam p. Latkowski wyjawił: „To nie może być tak, że ludzie z show biznesu mogą tak się bawić i jest na to przyzwolenie. Że dzisiaj pedofilem może być tylko ksiądz. Mam nadzieję, że każdy, kto obejrzy ten film, powie jedno: ścigamy wszystkich pedofilów. (...) Przestańcie się chronić, powiedzcie wreszcie: pas. Nie może tak być, że jest jakaś kasta ludzi, ludzie z show biznesu, mediów, prezesi firm, którzy mają prawo do pedofilii”.

Jan Hartman: Sylwester Latkowski żeruje na cudzej pracy

Winna Platforma i winni celebryci

Pan Latkowski dostał chyba zadanie od tzw. dobrej zmiany lub sam zaoferował swoje usługi tejże opcji, aby dać odpór oskarżeniom duchownych o pedofilię. Pani Mazurek, teraz na froncie w Parlamencie Europejskim, woła: „Wstrząsający film Latkowskiego. Pytanie do Budki, Trzaskowskiego i PO: czy potępicie i odetniecie się od celebrytów, którzy was popierają, a bywali w tym lokalu oraz bronili go przed zamknięciem? Śmierć dziecka i gwałty na dziewczynkach ruszą wasze sumienia? Odwagi, panie i panowie z PO”. Pan Wójcik, inny halabardnik władzy, poinformował ludzkość: „To my doprowadzamy do tego, że nie przedawni się żadne przestępstwo, a PO doprowadziła do takiej sytuacji, że skróciła terminy przedawnienia. (...) To my tak naprawdę zaczęliśmy walkę z pedofilią. (...) Dopiero dzięki ministrowi Ziobrze zaczęto walczyć z pedofilią! (...) Nawet Latkowski mówi w swoim filmie, że wszystko ruszyło, kiedy się pojawił Zbigniew Ziobro. (...) W różnych środowiskach są te obrzydliwe przestępstwa. (...) Nie walczmy ze sobą, trzeba połączyć siły, żeby chronić dzieci! Dziękuję i Latkowskiemu, i braciom Sekielskim”.

Teraz wszystko jest na swoim miejscu. Winna PO i rozmaici celebryci z nią związani. To „my” pod przewodem p. Ziobry walczymy z pedofilią. Ba, nawet Latkowski przyznaje, jak ważka była rola p. Zbyszka (pardon za poufałość). Chwała Sekielskim, że poruszyli pewien aspekt problemu, który ma znacznie szerszy aspekt, ale Latkowski ukazał rzecz całościowo.

Czytaj też: W filmie Latkowskiego jedno uproszczenie pogania kolejne

Schrzaniliście robotę, Latkowski

Pan Latkowski powinien jednak zostać wezwany na Nowogrodzką i dostać tam ochrzan od jakiegoś mniej lub bardziej znaczącego czynownika np. w takiej postaci: „Słuchajcie, Latkowski, zaufaliśmy wam, dostaliście kasę od TVP na opracowanie filmu będącego odpowiedzią na prowokacje tych renegatów Sekielskich, zrobiliśmy promocję w TVP Info, prawie przemilczeli tam »Zabawę w chowanego«, a chwalili was nasi najlepsi ludzie, nie tylko Mazurek i Wójcik, ale nawet nie byle kto, bo sam Brudziński oświadczył, że »mówienie w kontekście pedofilii o celebrytach, artystach, dziennikarzach, politykach czy księżach to czysty eufemizm. To zboczone świnie są, a nie żadni artyści. Szczytem hipokryzji jest piętnowanie pedofilii w Kościele, a relatywizowanie tych zboczeńców w innych środowiskach«. A wy, Latkowski, wyprodukowaliście knot o jakimś Krystku i Turku, co to obracali panienki (niekoniecznie nieletnie) w Zatoce Sztuki (tak się nazywa lokal, o którym napomknęła p. Mazurek). Powinniście pokazać, że PO, a konkretnie Tósk i Czaskowski maczali w tym palce, kazali nie mówić nikomu, bawić się w chowanego i twierdzić, że nic się nie stało. Schrzaniliście robotę, Latkowski”.

Może frazeologia domniemanego czynownika tzw. dobrej zmiany będzie nieco inna, ale tenor chyba taki jak wyżej. Jakby nie było, dobrozmieńcy nie mają wyboru i zapewne murem staną za p. Latkowskim – nie powiedzą nic nikomu, pobawią się w chowanego w nadziei, że nic się nie stanie. Podobnie jak w przypadku ujawniania rodzinnych aktywów majątkowych. Zawsze p. Zbyszek (pardon za poufałość) może przygotować ustawę, że w interesie publicznym zadośćuczynienie niesłusznie podejrzanym o pedofilię nie należy się, Sejm to szybko uchwali, poprawki Senatu zostaną odrzucone, a p. Duda podpisze, ewentualnie odeśle to TK, aby zbadać, czy niektórzy sprawcy (zgadnij, koteczku, którzy) nie powinni być zwolnieni od odpowiedzialności, zwłaszcza finansowej, o ile poręczy za nich wiadoma instytucja zaufania publicznego.

Czytaj też: Ziobro się zbroi. Czego zażąda od Kaczyńskiego?

Nie w tym rzecz, żeby filmy porównywać

Drugi film Sekielskich pokazuje ofiary, sprawców, ukrywanie dowodów, hierarchę, który jako świadek odpowiada „nie mówię tak, nie mówię nie”, oraz zdumiewającą instrukcję Prokuratury Generalnej, że dla ukształtowania należytej praktyki prokuratorzy mają obowiązek za każdym razem informować Biuro Prezydialne Prokuratury Krajowej o planowanym wystąpieniu do władz Kościoła lub związku wyznaniowego o udostępnienie dokumentów.

Oba filmy Sekielskich ujawniają system tuszowania przypadków pedofilii w Kościele katolickim. O czym jest film p. Latkowskiego? To prawda, że jego przedmiotem jest tragedia zgwałconej nastolatki, która potem popełniła samobójstwo, i jej rodziny, a także inne gwałty, nakłanianie, a nawet zmuszanie do nierządu. Sprawcami są wspomniani Krystek i Turek oraz jacyś ich znajomi. Czy to mało? Nie, bardzo dużo, bo każde z tych przestępstw, popełnionych także na nieletnich, jest podobnie dramatyczne jak to, co pokazali Sekielscy. Rzecz nie w tym, aby porównywać. Dalej: jeśli wnosić z filmu Latkowskiego, prokuratura nie była zbyt rychliwa w ściganiu sprawców, ale nie wiadomo, czy z powodu złożoności śledztwa, czy z innych względów. Pan Ziobro podobno już zabrał się do sprawdzenia tej kwestii. Poczekamy, zobaczymy.

Adam Szostkiewicz: Milczenie Kościoła w sprawie bp. Janiaka

Kurski chwali się oglądalnością

Jest jednak podstawowa różnica pomiędzy omawianymi dokumentami. Ten autorstwa Latkowskiego nie pokazuje jakiegoś systemowego mechanizmu bawienia się w chowanego tak, aby wykazać, że nic się nie stało. Ba, film pokazuje kilka osób ze świata sportu, filmu czy dziennikarstwa, którzy bywali w Zatoce Sztuki, a nawet uważali, że ten klub dalej powinien funkcjonować mimo ujawnienia tego, co tam się działo. W szczególności p. Latkowski nie wykazał, że osoby te gwałciły, stręczyły do nierządu, podżegały do takich czynów, pomagały w ich popełnieniu czy ukrywały dowody. Nie ma też mowy o jakiejkolwiek organizacji czy instytucji publicznej, która by uczestniczyła w tuszowaniu śladów. A gdy jedna z dziennikarek zapytała go o dowody, odpalił, że nie jest przygotowana i usprawiedliwia pedofilię. Tedy oskarżenia (inne niż wobec Krystka i Turka) formułowane przez p. Latkowskiego (notabene przemilczał, że problem Zatoki Sztuki był wielokrotnie poruszany przez media już przed powstaniem jego filmu) i „celebrytów” z Nowogrodzkiej są całkowicie bezpodstawne.

Czytaj też: Jak wyglądałoby państwo premiera Ziobry?

I taka jest główna różnica między manipulacją dokonaną przez najmitę tzw. dobrej zmiany i rzeczową dokumentalistyką Sekielskich. Pan (Jacek) Kurski policzył: „Oglądalność filmów o pedofilii w telewizji linearnej: 20.05. Nic się nie stało (TVP1) 3,5 mln; Debata po filmie 2,6 mln. 21.05. Zabawa w chowanego (TVN) 1,9 mln”. Ktoś to podsumował i słusznie: „Twój pedofil jest lepszy niż mój”. Jeszcze trzeba dodać dawniejsze spostrzeżenie p. Ziemkiewicza, jednego z głównych macho TVP Info: „No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej, niech rzuci pierwszy kamień... Ale jak zakonnik, to kara konieczna”. Lec zauważył: „Najważniejsze, by pluskwy nie przedostały się do snów”. Niech pozostaną w TVP Info i okolicach.

Czytaj też: Dlaczego Duda milczy w ważnych sprawach?

Coś należało z anteny zdjąć

Skoro o Kurskim mowa, wróćmy do afery wokół Trójki związanej z piosenką Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”. Po internecie krąży tekst z 1983 r.: „Tajne. Informacja dotycząca piosenki pt. »Mniej niż zero« wykonywanej przez zespół Lady Punk. Emitowana przez Pr. III PR Według ustaleń w/w piosenka autorstwa Andrzeja Mogielnickiego z podkładem muzycznym Jana Borysewicza została nagrana w kwietniu 1983 r. Piosenka o przytoczonym tytule nie ma nic wspólnego ze śmiercią G. Przemyka, aktualnie na liście przebojów Pr. III PR przejawia tendencje spadkowe i oscyluje około piątego miejsca. (Inspektor Wydziału XIII Dep. II MSW kpt L. Zdarkiewicz). Refren piosenki: Myślisz może, że więcej coś znaczysz, bo masz rozum, dwie ręce i chęć, są tacy, to nie żart, dla których jesteś wart mniej niż zero, choćbyś zrobił maturę na pięć, to i tak będziesz znaczył mniej niż zero. [Komentarz dopisany ręcznie] Proponuję, aby metodami operacyjnymi wzmocnić tendencję spadkową piosenki i wyeliminować ją z listy przebojów po dwóch–trzech tygodniach. Natychmiastowa eliminacja jest także możliwa, jednak spowodowałaby niepotrzebny rozgłos”.

Czytaj też: Audyt w Trójce? Władze stacji kupują sobie czas

Kpt Zdarkiewicz i jego kolega byli jednak bardziej samodzielni od p. Kowalczewskiego, dyrektora Trójki. Ten wysłał (do p. Metza) SMS: „Piotrze, dopilnuj, aby piosenka, o której rozmawialiśmy, nie była na Antenie”. Zapytany, czy to cenzura, nadzwyczaj bystrze odpowiedział, że pytający przecież nie wie, czy chodziło o piosenkę Kazika. Wyjaśnił, że miał podstawy do interwencji, bo ktoś do niego zadzwonił, ale odmówił ujawnienia, kto. Kto wie, może to był portier z Nowogrodzkiej i wystarczyło, ale niewykluczone, że wzorował się na kpt. Zdarkiewiczu.

Tak czy inaczej – coś miało zostać zdjęte z anteny. Dobrozmieńcy biadają, że cała sprawa nabrała niepotrzebnego rozgłosu. Pan Jaki zauważył: „Błędy popełnione ws. Trójki powinny zostać szybko naprawione. (...) U źródeł tej piosenki tkwi błąd, który został rozpętany przez PO i część liberalnych mediów, według których prezes Jarosław Kaczyński złamał prawo ws. wjazdu na cmentarz. Sprawa PR III szczególnie nie pomaga Zjednoczonej Prawicy, dlatego musimy przejść do ofensywy programowej. Zjednoczona Prawica jest najsilniejsza tam, gdzie jest clou polityki, czyli w realizacji obietnic wyborczych”.

Czytaj też: Nadgorliwość gorsza od kaczyzmu? Fala zmian w Trójce

PRL jak żywe

Ktoś powie, że przesadzam w analogiach, że jednak żyjemy w wolnym, demokratycznym kraju, że władze uznały niestosowność postępowania p. Kowalczewskiego, że nawet sam p. Duda podkreśla prawo do wolności twórczej itd. Na pewno obecna Polska nie jest repliką PRL, ale pytanie, w jakim dryfuje kierunku, jest aktualne. Bo jeśli jest tak, że godne uczczenie rocznicy śmierci członka rodziny osoby wysoko postawionej uprawnia do złamania prawa, to chyba o czymś to świadczy. Pan Kurski uznał wprawdzie swoje słowa za niefortunne, ale w tym samym czasie PiS przywrócił go do zarządu „Telewizorni” i prawdopodobnie reaktywuje na odcinku prezesa tego medium. I wszystko gra.

TVP dostało 2 mld zł m.in. za dymisję p. Kurskiego wymaganą przez p. Dudę, a po kilku miesiącach okazuje się, że mogła to być ustawka, a jeśli nie, to mamy dobitny przykład, kim jest obecna „głowa państwa” i jak jest traktowana przez PiS. Żenujące popisy p. Zaradkiewicza i p. Stępowskiego w prowadzeniu Zgromadzenia Ogólnego Sądu Najwyższego, „władcze” praktyki p. Witek w Sejmie, bezwstydna propaganda sukcesu czy immunitet dla łamania prawa przez czołowych polityków (ich wolność jest lepsza niż nasza!) przypominają czasy PRL – jak żywe. Nie będę mnożył przykładów, gdyż już te wyżej podane uzasadniają pogląd, że należy martwić się o stan swobód obywatelskich w Polsce. A władza żąda, aby nic nikomu nie mówić w Europie (jak p. Dulska – brudy trzeba prać u siebie), jest w clou polityki obiecanek bez pokrycia i bawi się w chowanego, bo nic szczególnego się nie dzieje.

A ponieważ jest zgoła przeciwnie, trzeba o tym mówić i pisać, bo jest o czym. Dlatego proponuję hasło: jeśli chcesz, aby Polska wyglądała równie niechlujnie co stadnina w Janowie Podlaskim w kwietniu 2020 r. i równie „demokratycznie” co Trójka po aferze z Kazikiem, głosuj w wyborach prezydenckich na Andrzeja Dudę. Tzw. PAD daje gwarancję, że nie zawiedzie tak głosujących.

Czytaj też: Żegnaj, Trójko!

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną