Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Andrzej Duda i szef GPW publikują w kontrowersyjnych rosyjskich serwisach

Prezydent Andrzej Duda Prezydent Andrzej Duda Kuba Atys / Agencja Gazeta
W lutym w rosyjskich mediach internetowych, m.in. publikującym kremlowską dezinformację, ukazały się artykuły prezydenta RP i szefa GPW Marka Dietla. To część akcji finansowanej przez giełdę, MSZ i PAP.

Artykuł prezydenta ukazał się 5 lutego w dziale Opinie serwisu Rbc.ru. Tytuł: „Rozwój przychodzi razem z wolnością”. Dwa dni wcześniej agencja informacyjna Regnum.ru opublikowała tekst „Europa Środkowo-Wschodnia stanowi wyzwanie gospodarcze dla Unii Europejskiej” Marka Dietla, prezesa Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, nominata „dobrej zmiany”. Tym, co łączy artykuły, jest to, że – jak głoszą odredakcyjne dopiski – powstały z udziałem ambasady RP w Moskwie. MSZ informuje, że zostały przez nią „wypromowane w rosyjskiej przestrzeni publicznej”.

Oba teksty ukazały się niedługo po zatrzymaniu Aleksieja Nawalnego, gdy wybuchły protesty w jego obronie. Sam Duda kilka dni przed publikacją artykułu poparł w wywiadzie dla „Financial Times” zaostrzenie sankcji wobec Rosji. Kontrowersje budzi to, gdzie się ukazały – na co pierwszy zwrócił uwagę Tomasz Piątek. Rbc.ru to starannie unikający krytykowania władz i mocno cenzurowany serwis. Z kolei Regnum.ru to kanał przekazu antyzachodniej oraz antyukraińskiej propagandy i dezinformacji.

Rozmowa Żakowskiego: Dlaczego Polska nie ma sojuszników

Prezydent Duda chwali Trójmorze

Prezydent skupił się na sukcesie Europy Środkowo-Wschodniej po upadku komunizmu. Nie wspomina, jaki udział miała w tym Unia Europejska, do której kraje z regionu wstępowały od 2004 r. O Unii pisze tylko raz: „uczestnictwo krajów Europy Środkowej w UE i NATO jest ważną, utrwaloną częścią ładu europejskiego i atlantyckiego”. Ale czytając kolejne fragmenty, można pomyśleć, że ten sukces zawdzięczamy sobie samym. „Nasz region, cieszący się mocnym wzrostem gospodarczym, dokonał istotnego skoku cywilizacyjnego”, „udała nam się emancypacja Europy Środkowo-Wschodniej, jesteśmy podmiotem procesów politycznych i cywilizacyjnych”, „trzy dekady, które minęły od upadku komunizmu, od przełomu w naszym regionie zainicjowanego przez polski ruch Solidarność – to opowieść o wielkim sukcesie gospodarczym, awansie społecznym i cywilizacyjnym, jaki rzadko kiedy dokonał się w dziejach świata w tak krótkim czasie”.

Prezydent pisze też o NATO, a raczej o tzw. bukareszteńskiej dziewiątce (B9), czyli porozumieniu dziewięciu krajów naszej części Europy z 2015 r. na rzecz „silnej, wiarygodnej, zrównoważonej obecności wojskowej NATO” w regionie. Ma ona co prawda być – jak podkreśla Duda – „w dużej mierze odpowiedzią na agresywną politykę Rosji, na naruszenie granic i integralności terytorialnej ościennej Ukrainy”, lecz naprawdę odgrywa w sojuszu marginalną rolę. Głos decydujący mają Amerykanie, a w Europie kilka największych krajów, takich jak Wielka Brytania czy Francja. Wśród nich nie ma żadnego członka B9.

Prezydent chwali też tzw. inicjatywę Trójmorza, czyli porozumienie środkowoeuropejskich krajów UE, którym Polska chciałaby przewodzić. „Trójmorze, projekt strukturalnego dociążenia tej części Europy, ma uzupełnić brakujące »rusztowania«, dzięki czemu integracja naszego regionu, a także całej UE, zostanie wzmocniona. Zaangażowanie w przedsięwzięcie Trójmorza obok kapitałów wewnątrzunijnych inwestorów amerykańskich, chińskich czy z innych rejonów świata oznacza zdrową dywersyfikację korzyści i wzajemnych współzależności”.

Krytyczny w kwestii prezydenckiej publikacji i inicjatyw w rodzaju B9 czy Trójmorza jest Radosław Sikorski. – To ucieczka od prawdziwej polityki, w ramach której m.in. trzeba by prowadzić nieprzyjemne, pełne zasadzek rozmowy z Rosjanami. To fantasmagorie, które będą tak skuteczne jak sojusz z Rumunią w 1939 r. – ocenia w rozmowie z „Polityką” były szef MON i MSZ.

Redakcja Rbc.ru nie zostawiła bez komentarza fragmentów najbardziej krytycznych wobec Rosji, czyli dotyczących agresji na Ukrainę i aneksji Krymu. W osobnym artykule omawiającym treść prezydenckiego tekstu napisała, że „Rosja zaprzecza zarzutom o nielegalne działania na Ukrainie”.

Czytaj też: Akta FinCen. Wielkie banki i ciemne interesy z Rosją

NATO ostrzega przed Rosjanami

Także tekst prezesa GPW głównie chwali sukces polskiej giełdy po 1989 r., po części w kontrze do Unii. Pisze np., że „Europa Środkowo-Wschodnia ma dziś potencjał wzrostu znacznie szybszego niż cała UE, jednak głównym wyzwaniem pozostaje duża fragmentacja rynków. Są one zbyt małe, żeby pojedynczo konkurować z rynkami Europy Zachodniej”. Choć prezes Dietl dużo nadziei pokłada w inicjatywie Unii Rynków Kapitałowych, „która od 2014 r. wspiera rekonstrukcję rynków kapitałowych w UE”, to „wielką szansą jest też Inicjatywa Trójmorza”.

Intrygujące jest jeszcze jedno – sam tytuł artykułu, czyli „Europa Środkowo-Wschodnia stanowi wyzwanie gospodarcze dla Unii Europejskiej”, który zapewne został nadany przez redakcję Regnum.ru, choć takiego sformułowania trudno szukać w samym tekście.

„Regnum to jeden z obiektów medialnych zaangażowanych w dystrybucję materiałów propagandowych, pochodzących z wzorca oddziaływania propagandowego Federacji Rosyjskiej. Same treści dystrybuowane przez Sputnik, Regnum, Russia Today czy inne strony internetowe powielające przekaz Kremla nasycają środowisko informacyjne wiadomościami zgodnymi z oczekiwaniami rosyjskiego ośrodka propagandowego” – ostrzegał serwis Biełsatu, medium będące częścią TVP. „Wpływy rosyjskiego świata, »russkiego miru«, przybierają najrozmaitsze postacie. I trzeba tu wykazywać szczególną czujność, a myślę, że również w Polsce jest jej generalnie za mało” – komentowała dyrektorka Biełsatu Agnieszka Romaszewska.

Regnum trafiło nawet pod lupę działającego w Estonii centrum komunikacji strategicznej NATO, które bierze na cel m.in. rosyjską dezinformację. W swoim raporcie o rosyjskich operacjach przeciw Ukrainie poświęciło mu osobny podrozdział. Według autorów opracowania Regnum wskazywało na władze w Kijowie jako odpowiedzialne za przemoc i katastrofę humanitarną, a sam kryzys ukraiński przedstawiało „jako konflikt między cywilizacją zachodnią a rosyjską, w którym władze ukraińskie są marionetkami Zachodu”.

Czytaj też: Niepokojące związki rządowego tłumacza

Na cenzurowanym znalazł się również założyciel i obecny szef tego serwisu, czyli Modest Kolerow, który w przeszłości pracował w administracji Putina, kierując biurem odpowiedzialnym za stosunki międzyregionalne i kulturowe z zagranicą. Kolarow ma zakaz wjazdu m.in. na terytoria Litwy, Łotwy, Estonii i Gruzji.

Mniej kontrowersyjny jest serwis, w którym został opublikowany artykuł Andrzeja Dudy. Uchodził za niezależny do 2016 r., kiedy pod naciskiem wiceszefa prezydenckiej administracji Aleksieja Gromowa spółka wydająca serwis trafiła w ręce Grigorija Bieriozkina. „Chemik z wykształcenia, zaczął robić karierę z biznesie w połowie lat 90. dzięki protekcji Romana Abramowicza. Pieniądze zarabia m.in. na kontraktach z państwowymi kolejami (RŻD)” – pisała o nim „Rzeczpospolita”.

Od tamtego czasu serwis mocno się zmienił. – Nie powiedziałbym, że stał się całkowicie prokremlowski, nie widzę też przekazów propagandowych w jego wydaniu. Ale kiedyś był niezależny, tymczasem w ostatnich latach został poddany silnej cenzurze. Dotyczy ona spraw politycznych, ale także częściowo biznesowych – twierdzi Roman Dobrochotow, redaktor naczelny niezależnego serwisu śledczego Insider.ru.

Swego rodzaju ironią losu jest to, że właśnie Rbc.ru jako pierwszy opublikował rozmowę z rosyjskimi pranksterami, którzy tuż po wyborach wkręcili Andrzeja Dudę. Jeden z nich podał się za sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa.

Akcja za państwowe pieniądze

Tym razem za publikacją nie stali pranksterzy, ale znany piarowiec Eryk Mistewicz, a precyzyjniej – jego fundacja Instytut Nowych Mediów i pismo „Wszystko, co najważniejsze”. To kolejna edycja projektu Mistewicza „Opowiadamy Polskę światu”, w ramach którego powstawały artykuły na stulecie niepodległości, 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej czy setną urodzin Jana Pawła II.

Niektóre z nich już wcześniej ukazały się w rosyjskich mediach, napisane m.in. przez polskich historyków bliskich PiS: dwa prof. Wojciecha Roszkowskiego i jeden prof. Andrzeja Nowaka. Tylko jeden pojawił się w rzeczywiście niezależnej „Nowoj Gazietie”. Artykuł Nowaka puściła „Niezawisimaja Gazieta”, która niezależna jest już tylko z nazwy, a drugą publikację Roszkowskiego – o 40-leciu Solidarności – „Moskowskij Komsomolec”. To gazeta, która ma opinię utrzymującej dobre relacje z rosyjskimi służbami, szczególnie z owianą złą sławą FSB. To jej agenci próbowali otruć Nawalnego.

Jak to się stało, że artykuły trafiły do Rosji? Mistewicz nie chce powiedzieć, twierdząc, że to „know-how”. Zapewnia, że „dystrybuowane są w świat za pomocą różnych narzędzi elektronicznych, wieloma kanałami” i udostępniane bezpłatnie. Warunkiem jest brak ingerencji w tekst, który ukazuje się również we „Wszystko, co najważniejsze”. Poprzednie edycje finansowane były m.in. za pieniądze spółek skarbu państwa, czyli PZU i Orlenu, oraz Polskiej Fundacji Narodowej. Do obecnej oprócz GPW dokłada się MSZ oraz PAP. Ile? Tego Mistewicz nie ujawnia. – Nie są to koszty idące w setki tysięcy złotych – zapewnia.

Publikowania artykułów prezydenta i szefa giełdy w mediach uznawanych za prokremlowskie nie uważa za problem. – Nie zabiegamy o publikację w jednej czy drugiej gazecie. Teksty pobierają te media, które tego chcą. Nie chciałbym, żeby to, co powiem, zabrzmiało źle, ale cieszy nas każda publikacja na terenie Rosji. Zależy nam na szerokich zasięgach – mówi Mistewicz i dodaje, że współpraca z tym krajem „powinna trwać i się rozwijać”, szczególnie wśród intelektualistów. Co innego z Chinami, które jako kraj oznaczony „żółtym ostrzegawczym światłem” Mistewicz wyciął z projektu i zastąpił Tajwanem.

Ambasada RP w Moskwie nie chciała odpowiedzieć na nasze pytania, odsyłając do MSZ. Biuro prasowe resortu napisało w mailu, że MSZ „prowadzi aktywną politykę docierania do rosyjskich odbiorców za pośrednictwem rosyjskich środków masowego przekazu nie tylko w celu promocji kultury czy historii, lecz także w celu prezentacji dorobku transformacyjnego RP czy prezentacji polskiego i unijnego stanowiska w kwestiach, w rozumieniu i prezentacji których różnimy się często z oficjalnymi władzami Federacji Rosyjskiej”.

MSZ poinformowało ponadto, że „dzięki działaniom polskiej ambasady również inne teksty ukazywały się w rosyjskich mediach”, m.in. we wspomnianej „Niezawisimoj Gazietie” i serwisie radia Echo Moskwy, a „2 lutego br. w telewizji Dożd wyemitowana została rozmowa z wiceministrem Marcinem Przydaczem”.

Czytaj też: Rosja permanentnie wpływa na wybory w Polsce

Kancelaria Prezydenta oraz Giełda Papierów Wartościowych nie odpowiedziały na nasze pytania.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną