Prokuratura chce przymusowo doprowadzić na przesłuchanie sędziego Igora Tuleyę, żeby pokazać i wyegzekwować swoją władzę nad nim. „W związku z tym, że sędzia Tuleya już po raz trzeci, mimo prawnego obowiązku, nie stawił się na przesłuchanie w prokuraturze, Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej wystąpi do Sądu Najwyższego o zgodę na jego przymusowe doprowadzenie” – napisał jej dział prasowy. Dziś wniosek wpłynął do Izby Dyscyplinarnej SN.
Zamiar zatrzymania w celu doprowadzenia na przesłuchanie nie zaskakuje. Sędzia Tuleya od początku stawiał sprawę jasno: chroni go immunitet, bo jego uchylenie przez Izbę Dyscyplinarną – formalnie zawieszoną postanowieniem TSUE, uchwałą trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego i złożoną z osób nieprawidłowo wyłonionych w konkursie na stanowiska sędziów – jest prawnie nieważne. Zapowiedział więc, że nie zgłosi się na wezwanie prokuratury, i słowa konsekwentnie dotrzymuje.
Co może w tej sprawie zaskakiwać, to że prokuratura Zbigniewa Ziobry chce mieć pozwolenie sądu na przymusowe doprowadzenie sędziego.
Czytaj też: Polowanie na sędziów
Sprawa Tulei i ostrożność prokuratury
Do tej pory PiS, jego instytucje i prawnicy będący na jego usługach zawsze stosowali taką wykładnię prawa, jaka im była w danej chwili wygodna. Niezależnie od zasad, prawa, logiki czy przyzwoitości. Przejęcie sankcjonowanym bezprawiem opartym na kuglarskich interpretacjach Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa czy – częściowo – Sądu Najwyższego jest tego najlepszym dowodem.