Postępowanie przed Izbą Dyscyplinarną w sprawie zezwolenia na pozbawienie sędziego Igora Tulei wolności i doprowadzenie na przesłuchanie do prokuratury trwało dwa dni. Skąd takie rozstrzygnięcie? Teza, że zamówiła je sobie jakaś frakcja w skłóconej Zjednoczonej Prawicy, nie wydaje się prawdopodobna. W końcu wymiar sprawiedliwości i prokuratura to domena Zbigniewa Ziobry, który czegoś takiego zapewne tolerował nie będzie.
Czytaj też: Kim jest sędzia Tuleya, który (znowu) postawił się PiS?
Sprawa Tulei. Gołębie w Izbie Dyscyplinarnej?
Paradoksalnie bardziej prawdopodobne jest wyjaśnienie, że Adam Roch postanowił zachować się przyzwoicie i zgodnie z prawem, ryzykując postępowanie dyscyplinarne, a nawet karne – bo takimi metodami ta władza rutynowo przywołuje sędziów do porządku.
Możliwe jest też trzecie wytłumaczenie: że w stworzonej przez PiS Izbie Dyscyplinarnej dokonał się podział na gołębie i jastrzębie. Gołębie, sędziowie „z nieprawego łoża” (nominacji neo-KRS), pragną zmazać ten grzech pierworodny, orzekając zgodnie z wiedzą prawniczą. Roch nie byłby pierwszy w tej sprawie. W postępowaniu o uchylenie immunitetu Tulei w pierwszej instancji sędzia, były policjant i prokurator Jacek Wygoda odmówił tego z podobnym co sędzia Roch uzasadnieniem. Przynajmniej do tej pory nie słychać o represjach wobec niego.
Jest jeszcze inne wyjaśnienie: sędzia Roch jako były prokurator może sprawę zatrzymania Tulei widzieć przez pryzmat ewentualnego, kiedyś tam, po zmianie władzy, zarzutu nadużycia władzy przez bezprawne pozbawienie wolności (kara od trzech miesięcy do pięciu lat).