Nawiązując do swojej tradycji i zgodnie z właściwą sobie ostentacją – czyli o godz. 6 – ekipa agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego pojawiła się przed domem obywatela Jakuba Banasia, prywatnie syna Mariana, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Funkcjonariusze zażądali wpuszczenia do środka i rozpoczęli tzw. czynności, czyli przeszukanie nieruchomości.
Czytaj też: Prawny bajpas Morawieckiego drogą do Trybunału Stanu?
Raport NIK niekorzystny dla premiera
Wprawdzie to już kolejne wejście CBA do domu Banasia juniora, ale tym razem okoliczności są szczególne nawet w porównaniu do poprzednich przeszukań. Tak się bowiem – zapewne nie przez przypadek – składa, że ledwie pojawiły się przecieki, też zapewne nie przez przypadek i najpewniej z NIK, o gotowym już raporcie na temat organizacji tzw. wyborów korespondencyjnych, które PiS planował urządzić 10 maja 2020 r., czyli w szczycie pierwszej fali pandemii. Ma on zawierać poważne zarzuty wobec samego Mateusza Morawieckiego, o innych członkach jego ekipy – w tym szefie CBA Mariuszu Kamińskim – nie wspominając.
I nie chodzi tylko o wyrzucone w błoto ponad 70 mln zł. Kontrolerzy mieli również ustalić, że podczas przygotowań koncepcji takiego głosowania rządowi prawnicy sygnalizowali bezprawność tej formuły i ostrzegali, że jeśli zostanie użyta, osoby za to odpowiedzialne mogą zostać postawione przed Trybunałem Stanu.