Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Cios za cios, czyli Banaś i NIK kontra Morawiecki i CBA

Marian Banaś od pewnego czasu toczy wojnę ze swoimi byłymi kumplami. Marian Banaś od pewnego czasu toczy wojnę ze swoimi byłymi kumplami. Grzegorz Krzyżewski / Fotonews / Forum
Trudno nie uznać porannego najścia CBA na dom Jakuba Banasia za próbę wywarcia presji na samego prezesa NIK. Banaś senior okazał się godny ksywy „pancerny Marian”.

Nawiązując do swojej tradycji i zgodnie z właściwą sobie ostentacją – czyli o godz. 6 – ekipa agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego pojawiła się przed domem obywatela Jakuba Banasia, prywatnie syna Mariana, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Funkcjonariusze zażądali wpuszczenia do środka i rozpoczęli tzw. czynności, czyli przeszukanie nieruchomości.

Czytaj też: Prawny bajpas Morawieckiego drogą do Trybunału Stanu?

Raport NIK niekorzystny dla premiera

Wprawdzie to już kolejne wejście CBA do domu Banasia juniora, ale tym razem okoliczności są szczególne nawet w porównaniu do poprzednich przeszukań. Tak się bowiem – zapewne nie przez przypadek – składa, że ledwie pojawiły się przecieki, też zapewne nie przez przypadek i najpewniej z NIK, o gotowym już raporcie na temat organizacji tzw. wyborów korespondencyjnych, które PiS planował urządzić 10 maja 2020 r., czyli w szczycie pierwszej fali pandemii. Ma on zawierać poważne zarzuty wobec samego Mateusza Morawieckiego, o innych członkach jego ekipy – w tym szefie CBA Mariuszu Kamińskim – nie wspominając.

I nie chodzi tylko o wyrzucone w błoto ponad 70 mln zł. Kontrolerzy mieli również ustalić, że podczas przygotowań koncepcji takiego głosowania rządowi prawnicy sygnalizowali bezprawność tej formuły i ostrzegali, że jeśli zostanie użyta, osoby za to odpowiedzialne mogą zostać postawione przed Trybunałem Stanu.

Reklama