Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości. Kilka lat za późno

Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, bo tak będzie nazywać się nowy twór, ruszy 1 stycznia 2022 r. Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, bo tak będzie nazywać się nowy twór, ruszy 1 stycznia 2022 r. Christian Wiediger / Unsplash
Powołanie nowej służby wygląda na ruch, który nie jest wynikiem kompleksowej analizy działania polskich instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w sieci.

Ta nowa instytucja ma być receptą na wzrost liczby wyłudzeń i cyberataków w internecie. Ma również pomóc w naprawie, nadszarpniętej wyciekami maili szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka, reputacji polskich służb. Reforma będzie polegała na wydzieleniu specjalnej jednostki policji.

Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, bo tak będzie nazywać się nowy twór, ruszy 1 stycznia 2022, a pełną gotowość osiągnie w 2025 r. Będzie liczyć ok. 1,8 tys. wykwalifikowanych pracowników, którzy mają zarabiać na rękę 10–15 tys. zł. Policja zyska nowe narzędzie w walce z zagrożeniami w internecie, których cały czas przybywa. Według analizy Check Point Research liczba ataków hakerskich na firmy w pierwszej połowie 2021 r. wzrosła o 29 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2020 r. Liczba ataków ransomware (określenie pochodzi od słów ransom, czyli okup, oraz software, czyli oprogramowanie) wzrosła aż o 93 proc.

Czytaj też: Hakerzy czują się w Polsce coraz pewniej

Włamanie za zgodą sądu

Według projektu ustawy służba będzie mogła tworzyć lub pozyskiwać oprogramowanie przełamujące różnego rodzaju zabezpieczenia, takie jak szyfrowana komunikacja czy hasła wykorzystywane do zabezpieczenia dostępu np. do dysków czy poczty elektronicznej działających w chmurze. Funkcjonariusze CBZC będą mogli też włamywać się na komputery przestępców. Teraz również jest to możliwe, choć wymaga przejścia bardziej skomplikowanych procedur.

Kontrola nowej jednostki i jej działań ma być podobna co w przypadku podsłuchów, co oznacza, że zgodę na działanie CBZC będzie wydawał sąd. Jednak już teraz, jak podkreśla fundacja Panoptykon, sędziowie ze względu na obciążenie i brak specjalistycznej wiedzy nie są w stanie realnie sprawdzić, czy służby nie nadużywają swoich uprawnień.

Powstanie również fundusz cyberbezpieczeństwa z budżetem w wysokości pół miliarda złotych rocznie. Będzie finansował walkę z zagrożeniami w internecie – nie tylko przez CBZC, ale również przez inne państwowe instytucje.

Czytaj też: Wojny cybernetyczne Rosji

Narzędzie do inwigilacji?

Służba powstaje o kilka lat za późno, a jej powołanie wygląda na ruch, który nie jest wynikiem kompleksowej analizy działania polskich instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w sieci. Powstanie Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości może skutkować również kanibalizacją kadr informatycznych z innych publicznych jednostek. Wydaje się jednak, że największym problemem i wyzwaniem dla nowej instytucji będzie zdobycie zaufania. Jej powstaniu towarzyszą bowiem obawy o inwigilację opozycji i dziennikarzy. Pomóc może ponadpartyjna forma kontroli nad nową służbą.

Czytaj też: Służby specjalne pod rządami PiS

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną