Nim przejdę do tytułowego tematu, wrócę do kierowniczej roli partii w systemie tzw. dobrej zmiany (pisałem o tym w poprzednim felietonie). Pan Zbyszek (pardon za poufałość) wyjawił: „Jesteśmy (...) bardzo bliscy ustalenia wszystkich szczegółów, które zarówno pan prezes Jarosław Kaczyński, jak i ja jako minister sprawiedliwości uznajemy za właściwe do przeprowadzenia. (...) Jestem przekonany, że są bardzo mocne podstawy, żeby powiedzieć, że niebawem będziemy mogli te zmiany – jako już uzgodnione politycznie – co do szczegółów przedstawić”.
Czytaj też: TSUE o neosędziach. „Możliwe rażące naruszenie prawa Unii”
Sądownictwo dwu-lub-trójinstancyjne
Gdy uczyłem teorii państwa i prawa, jednym z tematów, wprawdzie pobocznych, ale podejmowanych, był ustrój sądownictwa (szerzej o tym była mowa w ramach przedmiotu o nazwie „Organizacja wymiaru sprawiedliwości”). Rzecz głównie dotyczyła optymalnego modelu struktury tego sektora publicznego z punktu widzenia racjonalnego podejmowania decyzji.
„Ja jako minister sprawiedliwości” poinformował, że dyskutuje się zastąpienie modelu trójinstancyjnego przez dwuinstancyjny. To istotny problem, np. mający wpływ na długość postępowań, kwestię palącą dla obywatela spotykającego się z wymiarem sprawiedliwości.