Nieliczna, lecz mocno nagłośniona kontrdemonstracja nacjonalistów w Warszawie zakłócała, nawet podczas hymnu narodowego, przebieg wielotysięcznej manifestacji w obronie członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Aktywność skrajnej prawicy odnotowały media informacyjne poza Polską, wymieniając po nazwisku szefa stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza. Ma swoje pięć minut, większość naszego społeczeństwa pali się ze wstydu. W Polsce incydent wywołał oburzenie i falę krytyki. Przypomniano, że nacjonaliści, którym przewodzi, są sowicie wspierani finansowo przez fundacje i agendy sprzyjające obozowi Zjednoczonej Prawicy.
Czytaj też: Nowe zabawki Bąkiewicza. Narodowcy są coraz głośniejsi
„Milcz, chamie skończony”
Ale władza pisowska nic sobie z tych krytyk nie robi. Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, komentując bulwersujący wybryk, wdał się w rozważania, z których miało wynikać, że PiS nie ma nic wspólnego z tą sprawą. A sprawa ma twarz uczestniczki powstania warszawskiego Wandy Traczyk-Stawskiej. Sędziwa weteranka zareagowała na próby zagłuszania jej wystąpienia przez nacjonalistów słowami, które przejdą do historii obecnego sporu wyniszczającego moralnie i politycznie Polskę: „Milcz, głupi chłopie, milcz, chamie skończony. Ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli.