Na kilkadziesiąt godzin Polska znalazła się w centrum uwagi świata. Przyjazd Joe Bidena do kraju sąsiadującego z napadniętą przez Rosję Ukrainą z zainteresowaniem, a czasem napięciem śledziły media amerykańskie, których przedstawicieli prezydent zabrał jak zwykle na pokład swojego samolotu, a także europejskie i z innych kontynentów.
Czytaj też: Putin ma plan i go realizuje. Nie chodzi o zdobycie Kijowa
Polska kluczowa na mapie Europy
W relacjach pojawiała się trudna do wymówienia nazwa Rzeszów, od którego Biden zaczął swoją wizytę, ale globalnemu audytorium łatwiej będzie zapamiętać liczby: ponad 2 mln uchodźców, których Polska z otwartymi ramionami przyjęła w ciągu kilku tygodni, oraz 10 tys. wysłanych przez USA żołnierzy, którzy mieli chronić tę ewakuację, a także bronić terytorium NATO przed ewentualną agresją Rosji.
Polska, co przypomina się teraz co chwila, a wcześniej widzieli tylko ci, którzy uważnie patrzyli na mapę, jest jedynym krajem Sojuszu sąsiadującym z opętaną antyzachodnim szałem Rosją, całkowicie zdominowaną przez Moskwę militarnie Białorusią i napadniętą Ukrainą. Wizyta Bidena naocznie potwierdziła oczywistość, o której do tej pory mówiło się i pisało, że zarówno w zakresie wojskowej pomocy Ukrainie, humanitarnego wsparcia dla ludzi uciekających przed wojną, jak i obrony i odstraszania w ramach zachodniego sojuszu wojskowego Polska jest dziś miejscem w Europie absolutnie kluczowym, a może po prostu najważniejszym.
Jest spora nadzieja, że uwaga świata, skupiona na chwilę przez przyjazd najważniejszego polityka na globie, nie wygaśnie po jego wyjeździe, a los uchodźców i przyszłość zachodniej odpowiedzi na rosyjską wrogość pozwolą Polsce na stałą i korzystną dla siebie obecność w sferze zainteresowania, wsparcia i dialogu z partnerami.