To nie koszmarny sen Kaczyńskiego, lecz brutalna rzeczywistość. Brakuje węgla na zimę! To prawie tak, jak gdyby zabrakło chleba i trzeba było wprowadzić kartki. Katastrofa! Niekontrolowany wzrost cen węgla, gazu i innych paliw wprowadza znaczną część społeczeństwa, a w tym zapewne większość wyborców PiS, w całkiem zrozumiały stan paniki. Panika ta udziela się rządzącej ekipie, bo łatwo wyobrazić sobie, że za tak drogi węgiel zapłacą nie tylko obywatele, lecz również rządząca partia – w najbliższych wyborach.
Czytaj też: Energetyczne 500 plus, czyli przepalanie kasy
Węgiel. Ostatni zryw rozdawniczy PiS
Wiele przyczyn składa się na to, że węgiel i gaz są w tym roku trudniej dostępne i nawet kilkakrotnie droższe niż dotychczas. Gdyby rząd nie sprzeniewierzał kwot uzyskanych ze sprzedaży praw do emisji CO2, bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o niezależność energetyczną kraju oraz odnawialne źródła energii. Tylko w zeszłym roku rząd zobowiązany był wydać na te cele kwotę rzędu 12 mld zł, a nie wydał prawie nic. Do tego dochodzą wieloletnie zaniedbania w przekształceniach górnictwa, modernizacji elektrowni węglowych i linii przesyłowych oraz, rzecz jasna, skutki embarga na zakupy węgla i gazu pochodzących z Rosji. Na winy i zaniedbania rządu nakłada się obiektywna sytuacja międzynarodowa i w rezultacie mamy paliwowe nieszczęście.
„Fakty” TVN pokazały przykład miasteczka Polanowo w województwie zachodniopomorskim, gdzie z powodu przewidywanego wzrostu kosztów ogrzewania ceny czynszów dla mieszkańców jednego z osiedli wzrosły tak bardzo, że ludzie nie mają za co żyć. Jedna z mieszkanek, pani Maria Papierska, po zapłaceniu 1420 zł czynszu będzie miała na życie 300 zł miesięcznie, gdyż jej emerytura wynosi 1728 zł.
Z całą pewnością nie ona jedna znajdzie się w takiej sytuacji. Co więcej, akurat pani Papierska raczej nie skorzysta z łaskawej propozycji władzy, aby nazbierała sobie chrustu. Musi zapłacić rachunek i tyle. Albo nie zapłacić i czekać na jakąś specustawę umarzającą czynszowe długi. Bo w Polsce wszystko jest możliwe, łącznie z ustawowymi prezentami dla milionerów. Może więc i pani Papiernik się upiecze? Nie liczyłbym na to. Rozdawanie pieniędzy i umarzanie długów ma swój kres. Wydaje się, że zapewnienie Polakom ciepła na nadchodzącą zimę jest ostatnim zrywem rozdawniczym, na jaki stać populistyczną władzę. Wszak właśnie lekką ręką odrzuciła miliardy z Krajowego Planu Odbudowy...
Wyborcy PiS też już stracili wiarę
W jaki sposób rządzący reagują na dewastujące dla ich wizerunku wieści o krążącym nad Polską widmie biedy, pokazał najlepiej senator PiS i wiceminister obrony w jednym Wojciech Skurkiewicz, który zaproponował ni mniej, ni więcej, tylko osobiste wsparcie finansowe dla p. Papierskiej. Czy pozostałym też pomoże? Czy na tym polega prowadzenie polityki społecznej i polityki energetycznej, że ministrowie będą z własnych pensji dopłacać do węgla? Kto się na to nabierze? Gdy minister chce dawać jałmużnę, to znaczy, że już naprawdę nie wie, co ma robić i co ma mówić. Umysły dygnitarzy PiS wyraźnie wykazują już objawy zużycia.
Procedowana obecnie w parlamencie awaryjna ustawa o rekompensatach dla gospodarstw domowych kupujących węgiel pokazuje, w jakim kierunku idzie rząd PiS. Zapłaci za węgiel każdą cenę i dodrukuje tyle pieniędzy, ile będzie trzeba, aby tylko przed wyborami nikt spośród wyborców PiS nie zbankrutował ani nie zmarzł. Tyle że ludzie zaczęli już pojmować prostą ekonomiczną prawdę, że rozdawanie gotówki automatycznie powoduje wzrost inflacji, czyli że na każdą dopłatę dla tej czy innej grupy obywateli złożyć się będą musieli pozostali. I to w kwocie wyższej niż ta wypłacania w zasiłkach, dodatkach, „trzynastkach” itp., bo dochodzą koszty pożyczek (obligacji) oraz koszty operacyjne samego procesu redystrybucji. Wygląda na to, że wyborcy PiS utracili niewinność i wiedzą, skąd się biorą pieniądze.
Czytaj też: Górą kopciuchy! W sprawie węgla dzieje się w PiS coś niepokojącego
Pani Papierska tego nie kupi
Zapewne z opałem będzie tak jak z respiratorami. Gdy wybuchła pandemia, rząd nie martwił się tym, że ludzie będą umierać, lecz tym, że w prasie napiszą, że dla kogoś zabrakło respiratora. Dostępność respiratorów jest ważna, lecz bynajmniej zapewnienie większej ich liczby nie należało do najistotniejszych zadań, jakie należało podjąć celem ratowania jak największej liczby ludzkich istnień. Od strony wizerunkowej respiratory były jednak kluczowe.
Tak samo jak ważne będą pojedyncze przypadki nieogrzanych mieszkań, które chętnie pokaże telewizja. Dlatego PiS nie zawaha się kupić węgla za potrójną cenę i odsprzedać go ludziom za niską „cenę urzędową”, nawet jeśli będzie to węgiel pochodzący z Rosji (byleby „ometkowany” jako pochodzący skądinąd). Klasa średnia zapłaci podwójnie za gaz lub prąd, mieszkańcy małych miejscowości palący węglem będą mniej grzać, wrzucać byle co do pieca, a za węgiel zapłacą „jak cię mogę” – i jakoś to będzie.
Cała nadzieja PiS w tym, że zima będzie łagodna. Globalne ocieplenie dziś im sprzyja. Rzecz jasna, taka ucieczka do przodu, czyli wariackie zakupy i dalsze zadłużanie się, to droga donikąd, ale PiS interesuje wyłącznie sondażowe przetrwanie do wyborów. Jeszcze tylko rok, a potem się zobaczy. Miejmy nadzieję, że pani Papierska tego nie kupi.
Czytaj też: Dopłaty do węgla, którego nie ma. PiS walczy o stołki