W przeciwieństwie do 1993 i 2001 r. polityczki i politycy SLD raczej nie wygrają wyborów. Mogą natomiast wystąpić w roli pierwszego lub drugiego „junior partnera” Koalicji Obywatelskiej. Obecne sondaże dają bowiem szanse na pokonanie PiS przez trzy (a nawet cztery) partie tzw. demokratycznej opozycji. Taka układanka byłaby wyzwaniem dla wszystkich: PO, Lewicy, Polski 2050, a także PSL. Nie chodzi bynajmniej o podział stanowisk, lecz o profil potencjalnego rządu. Dlatego nadchodzące wybory do Sejmu są dla Lewicy jednymi z ważniejszych po 1989 r.
Progresywne podatki, także dla firm
Nowa Lewica i Razem mają zbliżone programy partyjne, które nie odstają swoim kanonem od niemieckiej czy duńskiej socjaldemokracji. Oczywiście w polskich warunkach, gdzie cała debata publiczna jest przesunięta mocno w prawo, wielostopniowa progresja podatkowa PIT czy CIT może jawić się jako ekonomiczny radykalizm. Ciężko jednak oczekiwać, że Lewica zrezygnuje z tego postulatu w nowym układzie rządowym, nawet z wolnorynkową Platformą Obywatelską. Nie jest to bowiem „czerwone widzimisię” Włodzimierza Czarzastego, Roberta Biedronia czy Adriana Zandberga, lecz przeciwdziałanie niesprawiedliwości. W naszym kraju podatki są bowiem regresywne, ponieważ bogaci są obciążeni mniej niż szeroko rozumiana klasa średnia.
To samo dotyczy podatków dla firm.