Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

HIMARS-y dla Polski za 10 mld dol. To może zwiastować rakietową lawinę

Ćwiczenia wojsk amerykańskich z użyciem HIMARS-ów na Alasce. Zdjęcie z 19 października 2018 r. Ćwiczenia wojsk amerykańskich z użyciem HIMARS-ów na Alasce. Zdjęcie z 19 października 2018 r. Forum
Amerykanie proponują uzbrojenie Polski w rakiety sprawdzone na polu walki w Ukrainie albo jeszcze lepsze. Na zapowiedzianych 10 mld dol. może wcale się nie skończyć.

Chciała Polska 500 HIMARS-ów – dostała na razie wycenę. Okrągłe 10 mld dol. Wartość olbrzymia, ale nie szokująca – była przewidywana dla tak odważnego zamówienia. Jak we wszystkich tzw. umowach FMS należy ją traktować jako punkt wyjścia i maksymalny pułap dla poszczególnych kontraktów wykonawczych.

Czytaj też: Rakietowe kły i paszcza. Warszawa staje do wyścigu zbrojeń w regionie

Lista zakupów

Sama zgoda na zakup przez Polskę tak dużej liczby wyrzutni rakietowych jest jednak znacząca. Stanowi dowód, że amerykańskie deklaracje o wsparciu intensywnych zbrojeń sąsiadów Rosji z NATO nie są bez pokrycia, a departament stanu nie uważa takich inwestycji za naruszenie równowagi strategicznej w regionie. Kwota też jest znacząca – stanowi drugą najwyższą do tej pory wycenę pakietu amerykańskiego zbrojenia dla Polski. Wyższa była proponowana w 2017 r. cena pierwszej partii patriotów (10,5 mld dol.). Po ponad roku rozmów w ostatecznej umowie Polska zapłaciła 4,75 mld, choć za pakiet ogołocony ze znacznej części offsetu.

W komunikacie agencji eksportu uzbrojenia DSCA dużo ciekawsza od oferowanej kwoty jest „rozpiska”, czyli najprawdopodobniej lista zakupów z naszego zapytania ofertowego, złożonego według MON w maju 2022 r. Resort niechętnie ujawnia dane zwłaszcza o pociskach, ale Amerykanie oporów nie mają. Komunikat pokazuje intencję polonizacji HIMARS-ów, co sprowadza się do posadowienia wyrzutni na krajowych podwoziach produkowanych przez spółkę Jelcz.

Reklama