Chciała Polska 500 HIMARS-ów – dostała na razie wycenę. Okrągłe 10 mld dol. Wartość olbrzymia, ale nie szokująca – była przewidywana dla tak odważnego zamówienia. Jak we wszystkich tzw. umowach FMS należy ją traktować jako punkt wyjścia i maksymalny pułap dla poszczególnych kontraktów wykonawczych.
Czytaj też: Rakietowe kły i paszcza. Warszawa staje do wyścigu zbrojeń w regionie
Lista zakupów
Sama zgoda na zakup przez Polskę tak dużej liczby wyrzutni rakietowych jest jednak znacząca. Stanowi dowód, że amerykańskie deklaracje o wsparciu intensywnych zbrojeń sąsiadów Rosji z NATO nie są bez pokrycia, a departament stanu nie uważa takich inwestycji za naruszenie równowagi strategicznej w regionie. Kwota też jest znacząca – stanowi drugą najwyższą do tej pory wycenę pakietu amerykańskiego zbrojenia dla Polski. Wyższa była proponowana w 2017 r. cena pierwszej partii patriotów (10,5 mld dol.). Po ponad roku rozmów w ostatecznej umowie Polska zapłaciła 4,75 mld, choć za pakiet ogołocony ze znacznej części offsetu.
W komunikacie agencji eksportu uzbrojenia DSCA dużo ciekawsza od oferowanej kwoty jest „rozpiska”, czyli najprawdopodobniej lista zakupów z naszego zapytania ofertowego, złożonego według MON w maju 2022 r. Resort niechętnie ujawnia dane zwłaszcza o pociskach, ale Amerykanie oporów nie mają. Komunikat pokazuje intencję polonizacji HIMARS-ów, co sprowadza się do posadowienia wyrzutni na krajowych podwoziach produkowanych przez spółkę Jelcz.