Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sprawa męża marszałek Witek na OIOM-ie. Ważne pytania, które warto stawiać

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek Marszałek Sejmu Elżbieta Witek Kancelaria Sejmu RP
Sprawa leżącego od około dwóch lat na legnickim OIOM-ie męża marszałek Sejmu Elżbiety Witek jest testem na to, jak działa i jak traktujemy nasze państwo. Nie chodzi o kwestie osobiste, lecz o instytucje publiczne. Dlatego wiele pytań, które zadają w tej sprawie media, ma uzasadnienie.

Na początek przypomnijmy kilka faktów. Portal Radia ZET podał, że mąż marszałek Sejmu Elżbiety Witek od około dwóch lat przebywa na OIOM-ie w szpitalu w Legnicy. Dziennikarze opisali sprawę zgonu pacjentki, której rodzina złożyła doniesienie do prokuratury, twierdząc, że bliska im osoba nie została przyjęta na oddział intensywnej terapii ze względu na brak dostępnych miejsc.

W znaczeniu osobistym sytuacja jest poważna i wrażliwa – chodzi o sprawy życia i śmierci. W tym kontekście łatwo o słowa nieostrożne i nieczułe, których warto uniknąć. Wszystkim, którym wydarzyła się krzywda, należy się nasze współczucie. Natomiast jest jeszcze porządek publiczny. Z tej perspektywy w sprawie chodzi o to, jak działa nasze państwo.

Jan Hartman: W sprawie Witków chodzi o Kościół

Po siedmiu latach rządów PiS...

W tym właśnie kontekście w mediach pojawiło się kilka pytań. Przede wszystkim: czy długi pobyt męża marszałek Elżbiety Witek na OIOM-ie miał uzasadnienie medyczne? Istnieje bowiem przypuszczenie, że dwa lata to czas długi i nietypowy. Następnie: jeśli okazałoby się, że pobyt nie miał takiego uzasadnienia, to czy ktoś otrzymał polecenie, aby nie przenosić pacjenta z OIOM-u? Takie pytanie pojawia się dlatego, że znamy wiele spraw, w których politycy PiS wykorzystywali swoje wpływy w instytucjach państwowych do osiągania celów partyjnych lub prywatnych.

Ale idźmy dalej. A jeśli nie było takiego polecenia, to czy jest możliwe, że szpital działał w niewłaściwy sposób sam z siebie, z uwagi na kontekst polityczny? Znamy przecież historie, gdy takie działanie miało negatywne konsekwencje dla danej osoby albo instytucji. Istnieje zresztą dość spektakularny przykład w obszarze opieki zdrowotnej. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przez wiele lat ścigał lekarzy swego zmarłego ojca, zarzucając im błędy, które miały doprowadzić do śmierci pacjenta. Według reporterów „Czarno na białym” TVN24 doprowadził on nawet do zmian w prokuraturze i prawie, które miały wpływ na przebieg postępowania. Stąd kolejne pytanie: czy obecna prokuratura zbada sprawę w sposób rzetelny.

Oczywiście, wszystko to nie przesądza, że akurat w tym przypadku wydarzyło się coś niewłaściwego. Marszałek Witek zapowiedziała kroki prawne wobec Radia ZET. W publicznym oświadczeniu stwierdziła, że „nigdy nie zabiegała o żadne specjalne traktowanie męża”. Z kolei w rozmowie z „Super Expressem” powiedziała, że oddałaby „wszystko, żeby go stamtąd zabrać, żeby mógł samodzielnie oddychać”.

Jednak pytania, które zadają w tej sprawie media, miały uzasadnienie. Sprawa byłaby do zbadania w sytuacji abstrakcyjnej – ze względu na kontekst prawny i polityczny, a jest do zbadania nawet bardziej w kontekście siedmiu lat rządów PiS – skoro mamy do czynienia z bogactwem historii, w których wykorzystuje się instytucje publiczne do celów partyjnych lub osobistych. W następstwie obowiązującego modelu władzy w życiu społecznym pojawia się więcej podejrzliwości, niż gdyby nasze instytucje publiczne słynęły z impregnacji na wpływy partyjne.

Czytaj także: Elżbieta Witek oburzona niesłusznie

Miliony od Morawieckiego dla fundacji związanej z Kukizem

Aby lepiej wyjaśnić naturę problemu – która nie jest osobista, lecz systemowa – weźmy dodatkową ilustrację. Jak opisała ostatnio Wirtualna Polska, związana z Pawłem Kukizem fundacja „Potrafisz Polsko” miała otrzymać ponad 4 mln zł z publicznych pieniędzy na projekt Instytutu Demokracji Bezpośredniej. Pieniądze przyznał premier Mateusz Morawiecki – szczęśliwym trafem miało to miejsce akurat dziesięć dni po tym, jak Kukiz narzekał w wywiadzie, że brakuje mu środków na działalność polityczną. Na czele projektu stoi Piotr Trudnowski, do niedawna prezes Klubu Jagiellońskiego, szanowany również wśród osób nienależących do prawicowych środowisk.

Wspominam o tym ze względu na tłumaczenie, jakie przedstawił następnie Trudnowski. Kontekst sprawy wydaje się oczywisty: miliony z publicznych pieniędzy za utrzymanie głosu Pawła Kukiza w PiS. Jednak Trudnowski postanowił wyjaśnić swoje intencje i przekonywał, że projekt jest wartościowy, a on zrobi wszystko, żeby pieniądze publiczne zostały wydane jak najlepiej.

Problem polega na tym, że osobiste motywacje mają tu niewielkie znaczenie. Oto jakimś cudem inne organizacje społeczne nie mogą otrzymać od premiera milionowych dotacji – a fundacja związana z Kukizem może. Wygląda na to, że tym sposobem podatnik finansuje opłacanie ruchu Kukiza przez PiS. A co to za system, gdzie rząd, któremu czasem brakuje większości w Sejmie, płaci koalicjantowi za odpowiednie głosowanie z publicznych pieniędzy? Można sobie wyobrazić, że Trudnowski wkrótce straci stanowisko – i wtedy niewiele zostanie z jego motywów. Liczy się mechanizm polityczny.

Dlatego właśnie historia marszałek Sejmu Elżbiety Witek, podobnie jak historia Instytutu Demokracji Bezpośredniej, jest testem na to, w jaki sposób traktujemy nasze państwo: nie chodzi o osobiste motywy, lecz o standard działania instytucji publicznych. Być może w szpitalu w Legnicy wszystko było w porządku, a może nie było – pytania byłyby uzasadnione w obu przypadkach. To zwykła rzecz.

Pytanie ogólne, do wszystkich, które dotyczy zarówno prawa, jak i naszej kultury, brzmi natomiast następująco: do jakiego stopnia jesteśmy skłonni działać w zgodzie z właściwą procedurą, niezależnie od okoliczności osobistych? W najlepszym razie standard powinien być taki, że wszyscy obywatele są traktowani na równi, a państwo działa w sposób możliwie profesjonalny i bezstronny. W przypadku polityków – ze względu na pełnioną przez nich służbę publiczną – ten standard powinien być jeszcze wyższy. Nie będzie istnieć, jeśli nie będziemy tego egzekwować.

Czytaj też: Rząd chce oskubać NFZ. Lecz się, kto może

***

Tomasz Sawczuk, szef działu politycznego „Kultury Liberalnej”, doktor filozofii i prawnik, autor książek „Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” [2018] oraz „Pragmatyczny liberalizm. Richard Rorty i filozofia demokracji” [2022]. Ostatnio przełożył na język polski książkę Jana-Wernera Müllera „Demokracja rządzi” [2022].

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną