W programie swojego tournée po kraju do powtarzanego wątku o Zosi i Władysławie, którzy rano chcą być mężczyznami, a wieczorem odwrotnie, Jarosław Kaczyński dorzucił kolejny zgrany wątek – lekarzy. Otóż zdaniem prezesa publiczna służba zdrowia działa fatalnie właśnie z winy lekarzy, ponieważ są zbyt pazerni i nie mają poczucia misji, w przeciwieństwie do księży. Wyraźnie wskazał winnych, do których pacjenci byli, przyszli i obecni powinni kierować pretensje o brak lub niedostateczną pomoc w chorobie.
Czytaj także: Kaczyński ruszył w Polskę, reporter „Polityki” pojechał za nim. Co usłyszał?
Winni lekarze, którzy nie czują misji
Premier Mateusz Morawiecki, który za zły stan lecznictwa odpowiada, w pełni ze słowami swego zwierzchnika się zgadza. Wtóruje mu minister zdrowia Adam Niedzielski. Gdyby nie źli lekarze, przychodnie i szpitale ratowałyby nam zdrowie o wiele skuteczniej. To lekarze nie czują misji, a „pogoń za pieniędzmi w tym środowisku jest powszechna i coś trzeba z tym zrobić”. To jedyny wniosek, jaki prezes, premier i minister ze złej sytuacji wyciągają.
Dla pacjentów jest to wiadomość fatalna. Politykom rządzącej partii chodzi bowiem o wybory, w czasie których lekarze ani pielęgniarki raczej swoich głosów na PiS nie oddadzą, a nam chodzi o zdrowie, a coraz częściej życie. Nasze i naszych bliskich.
Gdyby 72-letni znajomy prezesa