Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czeriezwyczajnyj Komitet Kaczyńskiego, czyli komisja ds. odwracania kota ogonem

Jarosław Kaczyński (pierwszy z lewej) na posiedzeniu Sejmu, 14 kwietnia 2023 r. Jarosław Kaczyński (pierwszy z lewej) na posiedzeniu Sejmu, 14 kwietnia 2023 r. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Wygląda na to, że po wielu miesiącach zawirowań PiS wreszcie dopnie swego i będzie miał swój „teatrzyk telewizji”, czyli mniej lub bardziej sensacyjne obrady komisji badającej „rosyjskie wpływy” na rząd PO-PSL w latach 2007–15.

No to teraz się zacznie! W piątek 14 kwietnia po południu Sejm 233 głosami PiS, Kukiz ′15, klubu Polskie Sprawy, Łukasza Mejzy i Zbigniewa Ajchlera i przy wstrzymujących się głosach Konfederacji przyjął ustawę o powołaniu „państwowej komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–22”. Wprawdzie ustawa trafi jeszcze pod obrady Senatu, lecz wygląda na to, że po wielu miesiącach zawirowań PiS wreszcie dopnie swego i będzie miał swój „teatrzyk telewizji”, czyli mniej lub bardziej sensacyjne obrady komisji badającej „rosyjskie wpływy” na rząd PO-PSL w latach 2007–15. Bowiem do czasu jesiennych wyborów z pewnością ta w pełni kontrolowana przez Sejm, a więc przez prezesa PiS, komisja nie zdąży zająć się inwigilacją i infiltracją przez rosyjskie służby obecnego rządu.

Typowa dla PiS metoda „na bezczela”

Czy ta komedia przysporzy PiS wiele głosów? Może i niewiele i nie bezpośrednio, lecz na pewno przyczyni się do tego, że wyborcy PiS i kandydaci na wyborców PiS będą myśleć, że „ruscy szpiedzy” kręcili się wokół PO tak samo, jak wokół PiS, i że w sumie to w tych „ruskich sprawach” Donald Tusk wcale nie lepszy od Jarosława Kaczyńskiego. Tak to typową dla PiS metodą „na bezczela” przykryje się szokujące informacje i poszlaki związane z konszachtami ludzi obecnej władzy z nader podejrzanymi osobnikami narodowości rosyjskiej.

Dla przypomnienia: w aferze taśmowej wedle wszelkiego prawdopodobieństwa czynni byli agenci rosyjscy współpracujący z agentami polskimi powiązanymi z Mariuszem Kamińskim; Jarosław Kaczyński miał dłuższy epizod spotkań i relacji biznesowych z agentem KGB w latach 90.; Antoni Macierewicz wielokrotnie zachowywał się w sposób jednoznacznie szkodliwy dla interesów Polski, a za to bardzo odpowiadający interesom rosyjskim; Adam Glapiński i Mateusz Morawiecki prowadzili dziwne interesy z Rosjanami. Doprawdy jest wiele powodów, aby PiS wołał: „Złodziej! Złodziej!”.

Czytaj także: Trudna kampania PO, nastroje siadły. Czy partia Tuska da radę solo?

Komisja do spraw odwracania kota ogonem

Za czasów premiera Tuska świat starał się o jak najlepsze stosunki z Rosją i wierzył w politykę opartą na zacieśnianiu więzów gospodarczych z tym krajem. PiS może być jednakże całkiem pewien, że jego klientela polityczna tego nie wie czy wiedzieć nie chce, przez co każde spotkanie polskiego polityka z Putinem czy Miedwiediewem w latach 2007–10 będzie można przedstawić jako nieomal zdradę stanu, a każdą umowę gospodarczą jako zaproszenie do okupacji Ukrainy. Komisja do spraw odwracania kota ogonem i mydlenia oczu będzie z pewnością działać bez zarzutu, pod dyktando już to prezesa, już to premiera. A TVP pokaże dokładnie te fragmenty przesłuchań i obrad, które będą odpowiadać celom propagandowym PiS. Bo też nikt nie ma złudzeń co do propagandowego celu całej tej hucpy.

Obóz rządowy w grudniu 2022 r. i w styczniu b.r. dwukrotnie przegrał głosowania w sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, która najpierw odrzuciła projekt Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry w sprawie nadzwyczajnej komisji mającej zająć się polityką energetyczną rządu Donalda Tuska, a zwłaszcza przerwaniem budowy rurociągu Baltic Pipe oraz umowami na dostawy gazu z Rosji, po czym szybko na jego miejsce pojawił się, zrazu również odrzucony, projekt PiS, w końcu jednak – za trzecim podejściem – przyjęty pod obrady Sejmu. Ziobryści nie ukrywali, że ich celem było postawienie Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu i uniemożliwienie mu pełnienia funkcji publicznych w następstwie niekorzystnego wyroku. Bez wątpienia PiS też o tym marzy, choć na razie, dysponując inną komisją nadzwyczajną (do spraw wyłudzeń podatku VAT), jakoś nie znalazł w sobie dość odwagi. Jednak represjonowanie byłego przewodniczącego Rady Europejskiej to już prawie wystąpienie z UE, a na to Kaczyński jeszcze nie może sobie pozwolić.

Kaczyńskość zamiast niekonstytucyjności

Komisja, jeśli w ogóle powstanie, będzie typową dla krajów autorytarnych, w tym Rosji, „czerezwyczajką”, której uprawnienia będą tak szerokie, że właściwie może objąć postępowaniem każdego pracownika mającego jakikolwiek związek z jakiegokolwiek typu współpracą z Rosją. Nie będzie to komisja sejmowa, choć jej miejscem obrad będzie zapewne Sejm. Członków też wybierze Sejm, lecz przewodniczącego wskaże premier. Uprawnienia komisji będą niezwykle szerokie, łącznie z prawem do inwigilacji i przeszukań. W gruncie rzeczy będzie to organ ścigania z prawem uchylania decyzji administracyjnych („wydanych pod wpływem rosyjskim”) oraz wydawania decyzji administracyjnych o charakterze de facto karnym, ponadto zaś uprawniony do zlecania postępowań prokuratorskich i dysponujący środkami policyjnymi, jak również posiadający dostęp do wszelkich dokumentów i tajemnic urzędowych i handlowych. Komisja będzie władna pozbawić obywatela prawa do pełnienia funkcji związanej z wykorzystywaniem pieniędzy publicznych, czyli de facto w całej sferze budżetowej. Za niestawiennictwo komisja będzie mogła nakładać bardzo wysokie kary pieniężne. Członkowie komisji nie będą ponosić żadnej odpowiedzialności za ewentualnie popełnione błędy i wyrządzone obywatelom szkody, choć jej uprawnienia będą tak szerokie, iż można je przyrównać raczej do prokuratury niż organu administracji publicznej. Tym samym, jeśli tylko zechce, będzie mogła bez obawy dowolną niewygodną dla władzy osobę uznać za (jak to określa projekt ustawy) „działającą pod wpływem rosyjskim na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej”. Jeśli za taką osobę zostanie uznany Donald Tusk, to będzie można mu zakazać udziału w wyborach. Przysługiwać mu będzie odwołanie do sądu, który kiedyś może przyzna mu rację albo nie – w każdym razie stanie się to po wyborach i „po ptakach”. Już samo istnienie takiej ewentualności stanowi zamach na demokrację.

Niekonstytucyjność tego organu oraz powołującej go ustawy jest oczywista, na co zwracali uwagę nawet legislatorzy sejmowi. W Polsce niekonstytucyjność jednakże od dawna już nic nie znaczy. Zastąpiła ją kaczyńskość. A co do tego, że nowa czerezwyczajka będzie kaczyńska, nikt wątpliwości nie ma.

Czytaj także: Kampania głupia i brudna. PiS poluje na Tuska, opozycja szykuje sobie masakrę

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną