Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wielki pożar chemikaliów w Zielonej Górze. Ta bomba tykała od lat. „Niebo było czarne, oczy piekły”

Pożar hali z odpadami toksycznymi w Przylepie pod Zieloną Górą. Pożar hali z odpadami toksycznymi w Przylepie pod Zieloną Górą. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl
W sobotę po południu wybuchł pożar groźnych chemikaliów w Przylepie, peryferyjnej dzielnicy Zielonej Góry. Nazajutrz rano ogień jeszcze się tlił, ale służby wojewody oznajmiły ni stąd ni zowąd, że pożar nie był groźny dla ludzi, a polityczne emocje rozpaliły nawet Tuska i Kaczyńskiego.

Robi się z nas idiotów – tak mieszkańcy i mieszkanki komentują oficjalne komunikaty o tym, że nic im nie zagrażało i nie zagraża. Magdalena Borkowska, szefowa miejscowej pizzerii, na własne oczy widziała kłęby dymu i słupy ognia, które buchały ze składowiska 5 tys. m sześc. chemicznych odpadów. – Niebo było czarne, na zewnątrz nie dało się wytrzymać, bo piekły oczy i zaczynała boleć głowa. Pozamykaliśmy więc w pizzerii drzwi i okna, pracowników wysłaliśmy do domów – opowiada.

Sytuacja wyglądała dramatycznie: do pozostania w domach wzywali mieszkańców wojewoda i prezydent miasta, kolej wstrzymała kursowanie pociągów na pobliskiej linii, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysyłało SMS-owe ostrzeżenia z powodu pożaru „substancji niebezpiecznych” do ludności aż ośmiu lubuskich powiatów. Do akcji wkroczyło ok. 200 strażaków z ponad 60 zastępów, nad ogniem trudno było jednak zapanować. – Bomba tykała, tykała, aż w końcu wybuchła – stwierdza Mieczysław Momot, sołtys Przylepu. O tykającej bombie mówi też Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy, wcześniej radna Zielonej Góry: – Już w 2014 r. Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska ujawniła, że brakuje porządnej dokumentacji składowanych w Przylepie materiałów, podłoże nie jest chronione przed wyciekami do gruntu, a zabezpieczenia przeciwpożarowe są niewystarczające. Z raportu inspekcji, ale także dokumentów prokuratury jasno wynikało, że może dojść nawet do samozapłonu i eksplozji, ale przez tyle lat nikt z tym nic nie zrobił, lekceważono zagrożenie dla mieszkańców i ich protesty, a prezydent miasta uprawiał wręcz spychologię.

Reklama