Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kaczyński ujawnił pierwsze pytanie referendalne. Będą trzy kolejne

Prezes PiS Jarosław Kaczyński Prezes PiS Jarosław Kaczyński PiS / Facebook
„Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?” – tak brzmi pierwsze pytanie w referendum, które ma się odbyć w dniu wyborów 15 października. W najbliższych dniach mają zostać przedstawione trzy kolejne – zapowiedział rzecznik PiS.

Przypomnijmy: w połowie czerwca Jarosław Kaczyński zapowiedział referendum w sprawie rzekomej „przymusowej relokacji uchodźców”. „My to referendum zorganizujemy, pamiętajcie o tym, Polacy muszą się w tej sprawie wypowiedzieć” – przekonywał prezes PiS w Sejmie. Chodziło o to, żeby zmobilizować wyborców dodatkowo i postraszyć Polaków migrantami. Jak się okazuje, nie tylko nimi.

„Polityka” jako pierwsza ujawniła, że w referendum ma się pojawić więcej pytań. „W PiS trwa spór o zapowiedziane razem z wyborami referendum migracyjne” – pisała Anna Dąbrowska. „Część mediów zaczęła nawet pisać, że partia może się wycofać z tego pomysłu. Według naszych informacji samo głosowanie ma się odbyć na pewno, dyskusja dotyczy raczej pytań referendalnych: czy pozostać przy jednym na temat uchodźców, czy jakieś dodać”. Według naszych rozmówców z PiS w grę wchodziły tematy reparacji od Niemiec, polityki unijnej, spraw gospodarczych i socjalnych – w tym wiek emerytalny, program 800 plus i prywatyzacja właśnie.

Czytaj też: Andrzej Duda ogłosił datę wyborów parlementarnych

Nie chodzi o migrantów

Ostateczne brzmienie pierwszego pytania Jarosław Kaczyński ujawnił w piątek rano w spocie w mediach społecznościowych. „Dla nas decydujący jest zawsze głos zwykłych Polaków” – mówi w nagraniu. „Głos zwykłych obcych polityków, w tym niemieckich, nie ma żadnego znaczenia, dlatego w sprawach kluczowych chcemy się odwołać do państwa bezpośrednio, w referendum” – dodał.

Po czym przedstawił pytanie: „Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. „Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby wyprzedawać wspólny majątek” – powiedział później prezes PiS, wyjaśniając tym samym, jaka intencja kryje się za tym tematem. Dodał, że „zaplecze Tuska” mówi o tym wprost, a na dowód twórcy spotu umieścili fragment wypowiedzi ekonomisty Bogusława Grabowskiego ze stycznia tego roku, który pytany w Radiu Zet, czy opozycja – jeśli przejmie władzę – powinna odwrócić fuzję Orlenu z Lotosem i rozbić Orlen, odpowiedział: „Absolutnie tak”. „Firmy paliwowe, energetyczne, porty mają być prywatne? Lotniska? Tak” – mówił Grabowski.

Jak pisała wcześniej w „Polityce” Anna Dąbrowska, PiS ma badania, z których wynika, że znaczna część wyborców, szczególnie w czasach kryzysu gospodarczego i ogólnej niepewności, jest niechętna prywatyzacji. – Okazuje się, że ludzie czują się bezpieczniej, gdy państwo ma kontrolę nad ważnymi gałęziami gospodarki. Ufają, że ceny nie oszaleją tak bardzo, jeśli przedsiębiorstwa nie będą w rękach prywatnych, a państwo da jakieś ulgi, obniży ceny – opowiadała ważna osoba w PiS. Dodaje, że takie odczucia ma też przebadany elektorat PO.

I rzeczywiście, w piątek na Facebooku premier Morawiecki mówił: – Przedstawione pytanie do referendum to w istocie pytanie, czy wierzymy, że polskie aktywa mogą wspierać obywateli podczas kryzysów; czy może chcielibyśmy wyprzedać cały polski majątek, tak jak proponują liberałowie. Wierzę że potrzebujemy narodowych czempionów. To w 100 proc. zgodne z narracją wynikającą z ujawnionych przez „Politykę” badań.

Czytaj też: Przewodnik wyborczy. Co się wydarzy w najbliższych miesiącach

Referendum: kiedy kolejne pytania

Pytań w referendum, które odbędzie się w dniu wyborów 15 października, będzie więcej. Uchwała referendalna zostanie przedłożona na posiedzeniu Sejmu i będzie obejmowała cztery pytania – powiedział PAP rzecznik PiS Rafał Bochenek. Treść kolejnych trzech, według rzecznika, ma być ujawniana przez PiS w kolejnych dniach – 12, 13 i 14 sierpnia. W Sejmie mają zostać przedstawione na przyszłotygodniowym posiedzeniu (16–17 sierpnia).

Róża Rzeplińska z MamPrawoWiedzieć.pl stwierdziła w podkaście „Polityki”, że w tym referendum obozowi władzy chodzi o naginanie zasad finansowania kampanii wyborczej. Kampania referendalna, w przeciwieństwie do sejmowej czy senackiej, ma dużo mniej ograniczeń finansowych. Granice między nimi mogą być płynne, co w konsekwencji może oznaczać zwielokrotnienie przewagi obozu władzy nad opozycją.

Dr hab. Krzysztof Urbaniak, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek Zespołu Ekspertów Wyborczych Fundacji im. Stefana Batorego, mówił z kolei w połowie lipca, że połączenie referendum w sprawie migrantów z wyborami parlamentarnymi nie jest zgodne z obowiązującym prawem, łamie ciszę legislacyjną i jest ingerencją w proces wyborczy.

Tymczasem na początku sierpnia Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała informację, że zgodnie z niedawno zmienionym przez parlament prawem zarówno wybory, jak i referendum można przeprowadzić jednocześnie i w tym samym lokalu wyborczym. Wyjaśniła, że wyborcy będą wrzucali karty wyborcze i referendalne do tej samej urny, ale jeśli ktoś odmówi udziału w referendum, to „w żadnej mierze” nie można go do tego zmusić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną