A może szanse opozycji są w lesie? Nie było jeszcze kampanii wyborczej, w której tak wiele mówiono by o drzewach i lasach. Status quo broni obóz Zjednoczonej Prawicy. PiS w swoim programie obiecuje, że Unia Europejska nie przejmie kontroli nad lasami. Partia Jarosława Kaczyńskiego zachwala też politykę minionego ośmiolecia i rysuje wizję kontynuacji, w tym dalsze zwiększanie lesistości kraju. Zachowania ciągłości chce także Suwerenna Polska, która z koalicyjnego rozdzielnika przejęła kontrolę nad Lasami Państwowymi, zarządzającymi większością leśnej powierzchni kraju. Dla niej to liczne etaty i arbitralne sterowanie niemałymi wpływami finansowymi z eksploatacji lasów.
Czytaj też: PiS i Solidarna Polska złoszczą się na TSUE. Poszło o lasy
Las: „polityczne złoto”?
Problem w tym, że w ostatnich latach tzw. pozyskanie – czyli skala wycinki i wywozu drewna z lasu – jest rekordowe. Na dodatek nagminnie odbywa się z pogwałceniem prawa o ochronie przyrody, z pominięciem podpowiedzi nauki o konieczności ochrony lasów najcenniejszych przyrodniczo i wbrew woli mieszkańców żyjących w ich pobliżu, którzy nie chcą sąsiadować ze zrębami. Jakby tego było jeszcze mało, leśnicy zostali wprzęgnięci w realizację konserwatywnego projektu politycznego i wielu z nich nie jest tym zachwyconych.
Aktywiści mają nadzieję, że politycy w okresie przedwyborczym uznają wątki leśne za polityczne złoto i wsłuchają się w głos strony społecznej. I przede wszystkim obiecają zrealizować postulaty ogłoszonego 14 września manifestu leśnego. Podpisało się pod nim ponad 200 organizacji i nieformalnych ruchów, ogólnopolskich i lokalnych, domagających się głębokiej reformy Lasów Państwowych i sposobu ich funkcjonowania. Jest się o co bić, domena LP obejmuje jedną czwartą powierzchni Polski. Zresztą manifest nie jest jedyną inicjatywą, gdy obywatele wyręczają ugrupowania polityczne i oddolnie piszą program, podsuwając go do realizacji. Partie opozycji demokratycznej podpisywały się już pod manifestem klimatycznym, wszystkie złożyły też podpisy pod obywatelskim paktem dla edukacji.
Siekiery i harwestery
Postulaty leśne otwiera żądanie wyłączenia spod presji wyrębu 20 proc. najbardziej wartościowych lasów i oddanie ich przyrodzie i ludziom, czyli z prawem do rekreacji czy zbioru grzybów, ale nie do haratania siekierami i harwesterami, czyli kombajnami do wycinki. Aktywiści domagają się, by strona społeczna miała wpływ na planowanie prac, bo obecnie jest tak, że to leśnicy sami wyznaczają sobie zadania i sami się kontrolują. I tylko udają, że z kimkolwiek swoje decyzje konsultują.
Według autorów manifestu pieniądze z wyrębu muszą w większej części wędrować na ochronę przyrody. Trzeba też skończyć z arbitralnym wydawaniem zysków z handlu drewnem na wsparcie przedsięwzięć ewidentnie politycznych i uciąć dotowanie niedochodowych nadleśnictw, które – jak w Puszczy Białowieskiej czy w górach – próbują ratować swoje beznadziejne finanse przez eksploatację miejsc o wybitnej wartości przyrodniczej.
Czytaj też: Miażdżący raport UNESCO ws. Puszczy Białowieskiej
Lasy Państwowe: tu są pieniądze
Niestety z wartości tej nie korzystają lokalne społeczności sąsiadujące z terenami chronionymi, zwłaszcza parkami narodowymi i dużymi rezerwatami. Najczęściej to na ich barki przeniesione są koszty zachowania dziedzictwa całej Rzeczypospolitej. Należy się im wsparcie, wyrównywanie szkód wyrządzanych w uprawach i hodowlach przez dzikie zwierzęta, łatwiejszy dostęp do drewna opałowego i subwencje dla tzw. gmin parkowych.
W fatalnych warunkach pracują też ci, których rękami lasy są eksploatowane. Drwale zarabiają bardzo mało. A w ostatnim pięcioleciu przy pozyskaniu drewna zginęło 127 osób, czyli kilka razy więcej niż w górnictwie. Tak duża liczba wypadków śmiertelnych to efekt niskich stawek oferowanych firmom z branży leśnej, które ratują się oszczędzaniem na BHP. Z drugiej strony przeciętne wynagrodzenie pracownika Lasów Państwowych to 165 proc. średniej polskiej płacy. O tak porządnych zarobkach mogą tylko pomarzyć podobnie wykształcone i wykwalifikowane osoby zatrudnione w parkach narodowych.
Manifest postuluje też, by skończyć ze spalaniem drewna w elektrowniach, zacząć wreszcie rzetelnie respektować przepisy o ochronie przyrody, w tym ścisłej ochronie gatunkowej, oraz dać obywatelom i organizacjom dostęp do informacji o lasach i prowadzonych w nich pracach.
Czytaj też: Szlaban na drodze do domu. Lasy Państwowe działały bezprawnie
Jak ratować lasy: pomysły opozycji
Aktywiści leśni skrupulatnie śledzą zobowiązania polityków odnośnie do przyszłości lasów. Wśród 100 konkretów na pierwsze 100 dni ewentualnych rządów Koalicji Obywatelskiej jest kilka przyrodniczych, w tym zapowiedź wyłączenia najcenniejszych lasów. To mniej precyzyjne niż obietnica z listopada o wyłączeniu 20 proc. KO zapowiada zatrzymanie niekontrolowanego wywozu drewna z Polski, społeczny nadzór nad lasami i rozliczenie odpowiedzialnych za rabunkową gospodarkę. W każdym razie główny komitet opozycyjny widzi w lasach spory potencjał. Donald Tusk w przemówieniu na pl. Zamkowym po marszu 4 czerwca mówił: „Jeśli jesteś patriotką i patriotą, to nie zgodzisz się na wyżynanie lasów”. I dopiero co występował na zrębie w Borach Niemodlińskich, gdzie domagał się większej troski o dobro lasów.
Trzecia Droga jest za wyłączeniem 20 proc., rysuje tu perspektywę 2030 r. W tym samym czasie chce podwoić tereny parków narodowych. Proponuje także, by polskie drewno trafiało w pierwszej kolejności do polskich przedsiębiorstw. Najdalej w leśnych obietnicach idzie Lewica, podtrzymująca zobowiązanie 20 proc. (choć też ostrożnie, bo do 2030). W ich ramach utworzone miałyby być Lasy Obywatelskie, łączące ochronę i rekreację. Lewica zapowiada aż czterokrotne powiększenie parków narodowych, podwyżki dla ich pracowników, gruntowną reformę Lasów Państwowych i możliwość zaskarżenia do sądów tzw. planów urządzania lasów, które określają, co robią poszczególne nadleśnictwa.
Aktywistom leśnym naturalnie bliżej jest do partii opozycyjnych, ale politycy powinni uważać. Jeśli obiecują – a zapowiedzieli już całkiem sporo – to muszą liczyć się z tym, że po wyborach strona społeczna powie „sprawdzam!”. A jeśli obietnice bądź zapowiedzi okażą się płonne, to podniosą rwetes i się o nie zdecydowanie upomną.