Afera wizowa w rządzie PiS. Kaczyński atakuje Tuska, media piszą o tzw. małym świadku koronnym
Po ponad dwóch tygodniach od dymisji wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka i usunięciu go z list wyborczych Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zabrał głos w sprawie afery wizowej, żeby ogłosić, że... żadnej afery nie było. „Nie ma afery, to nawet nie jest aferka. To jest po prostu głupi i rzeczywiście przestępczy pomysł jakichś ludzi, z których ogromna większość nie ma nic wspólnego z aparatem władzy” – powiedział prezes PiS podczas sobotniego przemówienia w Toruniu.
Nielegalny kanał przerzutu migrantów
Przypomnijmy: według informacji „Gazety Wyborczej” 31 sierpnia do budynku resortu dyplomacji weszli agenci służb specjalnych, prawdopodobnie CBA. Mieli przesłuchać kierownictwo departamentu konsularnego i dyrektora generalnego MSZ. Następnego dnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka, który w MSZ odpowiadał za sprawy konsularne, w tym za system wydawania wiz. Okazał się też autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z ok. 20 krajów, w tym tych, w których dominującą religią jest islam.
Według doniesień Onetu Wawrzyk pomógł swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Jak ustalił portal ściągani przez ekipę byłego szefa MSZ Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood. Za przerzucenie do Ameryki każdy płacił 25–40 tys. dol. O nieprawidłowościach zaalarmowały Polskę służby specjalne z USA.
14 września zastępca dyrektora Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej Daniel Lerman poinformował, że śledztwo w sprawie „płatnej protekcji przy przyspieszaniu procedur wizowych w stosunku do kilkuset wiz, składanych wniosków wizowych na przestrzeni półtora roku” zostało wszczęte 7 marca 2023 r. na podstawie materiałów przekazanych przez CBA. Zarzuty w tej sprawie usłyszało siedem osób, a wobec trzech zastosowano tymczasowy areszt. Lerman podał, że „wśród podejrzanych nie ma zarzutów wobec urzędników państwowych”.
Czytaj też: Wielka afera wizowa uderza w kampanię PiS. Straszą i zapraszają
Kaczyński atakuje Tuska, lider Platformy odpowiada
„Przykra rzecz, ale muszę się zająć niejakim Tuskiem” – mówił też w Toruniu Jarosław Kaczyński. „Ten Tusk ostatnio nagle zmienił zdanie; przedtem mówił, że Polska będzie musiała płacić za nieprzyjmowanie przymusowej relokacji, czyli przymusowych migrantów, kiedy indziej mówił, że zapora to, proszę wybaczyć te słowa, ale to cytat: »wał, przekręt, że nigdy tego nie będzie«, a kiedy już była – to, że jest przeciwko biednym ludziom”. A teraz, zdaniem prezesa PiS, lider Platformy Obywatelskiej „nagle został obrońcą” polskich granic. „Co więcej, przypisuje nam w tej dziedzinie jakieś nadużycia, mówi o jakichś setkach tysięcy [migrantów, którzy do Polski dotarli nielegalnie – przyp. red.]. Szanowni Państwo, to jest kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo” – przekonywał w sobotę Kaczyński.
Donald Tusk odpowiedział mu w niedzielę. Odnosząc się do słów prezesa PiS o tym, że „nie ma afery, to nawet nie jest aferka”, zapytał Kaczyńskiego w mediach społecznościowych: „To może chociaż aferunia, Jareczku?”. Wyliczył też fakty związane z aferą wizową: „Handel wizami na stoiskach w Afryce, przerzut tysięcy migrantów, aresztowania urzędników, kompromitujące taśmy, minister w ukryciu, próba samobójstwa jego zastępcy, US i UE w szoku”.
Handel wizami na stoiskach w Afryce, przerzut tysięcy migrantów, aresztowania urzędników, kompromitujące taśmy, minister w ukryciu, próba samobójstwa jego zastępcy, US i UE w szoku. „To nie jest afera, to nawet nie jest aferka”. To może chociaż aferunia, Jareczku?
— Donald Tusk (@donaldtusk) September 17, 2023
Czytaj też: Weekend kampanii. Afera wizowa, gra na emocjach i Petru kontra Mentzen
Polskie wizy na stoiskach w Afryce
O sprzedawaniu wiz na stoiskach przed polską ambasadą w jednym z krajów Afryki mówił w rozmowie z Radiem Zet jeden z wysoko postawionych dyplomatów. Jego zdaniem dokumenty były już podstemplowane, wystarczyło wpisać nazwisko. „Wysłaliśmy tam kontrolę i zdecydowaliśmy o wstrzymaniu wydawania wiz” – tłumaczył urzędnik, dodając, że po pewnym czasie ministerstwo zmieniło decyzję i wizy w tym kraju ponownie zaczęły być wydawane. „Najpierw w ambasadzie urywały się telefony od lokalnych oficjeli, a później z MSZ-tu prawie nie wychodził ambasador tego kraju. W końcu musieliśmy ustąpić” – stwierdził.
Informacje te powtórzył też marszałek Senatu Tomasz Grodzki w piątkowym orędziu na antenie TVP Info (do tego czasu Telewizja Publiczna konsekwentnie omijała temat afery wizowej). „To największa afera, z którą mierzyliśmy się w XXI w. Korupcja na najwyższych szczytach władzy. Wprowadzenie bezpośredniego zagrożenia dla nas wszystkich. I to przez ludzi, którzy mają usta pełne frazesów o bezpieczeństwie” – perorował marszałek Grodzki.
Wawrzyk w szpitalu, Rau przerywa milczenie
Co do „próby samobójczej” zastępcy szefa MSZ, o której pisał Donald Tusk, sprawa wygląda tak: w nocy z 14 na 15 września Piotr Wawrzyk rzeczywiście znalazł się w szpitalu w Warszawie, informację o tym jako pierwsi podali dziennikarze RMF FM. Niektóre media donosiły o jego próbie samobójczej i rozpaczliwym liście pożegnalnym, który napisał. Jednak już w sobotę dziennikarze Radia Zet ustalili, że zdymisjonowany urzędnik został przyjęty do szpitala z podejrzeniem załamania nerwowego, a jego stan nie zagrażał życiu.
Kolejna kwestia poruszona przez przewodniczącego Platformy – „minister w ukryciu” – zdezaktualizowała się w poniedziałek rano. Szef MSZ Zbigniew Rau wypowiedział się w sprawie afery wizowej w Nowym Jorku, gdzie przebywa w związku z posiedzeniem Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Do tej pory rzeczywiście milczał.
W rozmowie z dziennikarzami powtórzył słowa Jarosława Kaczyńskiego, że „nie ma afery”. Stwierdził, że nie czuje się współwinny, nie rozważa też dymisji. „Jak spojrzeliśmy na dane, to wystarczy wskazać, że my w Polsce w 2022 r. wydawaliśmy tyle wiz schengenowskich, które odpowiadają proporcji: na tysiąc mieszkańców Polski wydaliśmy niecałe dwie wizy. W tym samym czasie nasi partnerzy francuscy na tysiąc mieszkańców wydawali 20 wiz, a Niemcy 10 wiz” – powiedział minister Rau, powtarzając przy tym informacje podawane już wcześniej przez przedstawicieli obozu władzy, że „nieprawidłowości dotyczyły wydania ok. 200 dokumentów”. Porównał to do skali dwóch milionów wiz, które Polska wydała w ciągu ostatnich 30 miesięcy, z czego ponad półtora miliona przyznano Ukraińcom i Białorusinom.
Dopytywany przez dziennikarzy, czy wg niego nic się nie stało, odparł, że „oczywiście nic się nie stało”.
Czytaj też: Zagranica korupcję w systemie wizowym sygnalizuje od dawna
Dwa wątki afery wizowej
Prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z „Polityką” wyróżnił dwa wątki afery wizowej: korupcyjny i nieprawidłowości. Nieprawidłowości mają dotyczyć kilkuset tysięcy wiz, o czym mówią posłowie KO, wydanych potencjalnie z naruszeniem procedur. Na te praktyki zwracali wcześniej uwagę m.in. przedstawicieli szkół wyższych i pracodawców, np. Konfederacji Lewiatan.
Wątek korupcyjny prof. Duszczyk przedstawia tak: „Ktoś brał pieniądze za obejście procedury wydawania wiz. Tu nawet nie chodzi o przyspieszenie procedury, tylko prawdopodobnie o to, że osoby, które nie uzyskały wcześniej zgody na wjazd do Unii Europejskiej, dostały ją w zamian za korzyść majątkową”. To w tej sprawie śledztwo prowadzi CBA i prokuratura.
Podobnym tropem idzie „Gazeta Wyborcza”, która w materiale opublikowanym w poniedziałek także rozdzieliła te dwa wątki. Pierwszy, jak pisze dziennik, dotyczy decyzji rządu i MSZ w sprawie poluzowania zasad wydawania wiz pracowniczych dla obywateli krajów Azji i Afryki uznawanych za niebezpieczne, przez co w latach 2021–23 do Polski mogło trafić ok. 250 tys. osób, dla których wizy załatwiały firmy pośredniczące, a procedury bezpieczeństwa oraz kontroli były drastycznie pomijane.
W wątek korupcyjny, czyli związany z łapówkami za polskie wizy, zdaniem „GW” zamieszani byli organizatorzy przerzutu migrantów oraz osoby powołujące się na wpływy w instytucjach państwowych. Pojawia się tu osoba Edgara K., o którym w czwartek pisał Onet. Według portalu K., 25-letni współpracownik Piotra Wawrzyka, był kluczową postacią w tej aferze. To właśnie on miał brać udział w operacji sprowadzania do Polski imigrantów z Indii i Pakistanu przedstawianych jako ekipy filmowe z Bollywood.
Czytaj też: Czy PiS zapłaci za wizy? Wystraszył się nie na żarty
Gliński i filmowcy z Bollywood
Jak donosi teraz „Wyborcza”, Edgar K. został zatrzymany w kwietniu, wyszedł z aresztu po miesiącu. Jeden z warszawskich prawników mówi anonimowo dziennikarzom, że po wyjściu na wolność K. zgłosił się do jego kancelarii z ofertą sprzedaży nagrań swoich rozmów z „co najmniej dwoma politykami rządu”. Miał wymienić nazwisko Piotra Wawrzyka oraz jednego z b. ministrów, współpracownika Mateusza Morawieckiego. Zwolnienie Edgara K. z aresztu ma się wiązać z pójściem przez niego na współpracę w śledztwie i otrzymaniem statusu tzw. małego świadka koronnego, dzięki czemu może liczyć na łagodniejsze potraktowanie.
Według informacji „GW” wydanie wiz dla tzw. filmowców miało być pomysłem ministra kultury Piotra Glińskiemu, któremu Wawrzyk chciał zrobić przyjemność. Opierając się na oficjalnych informacjach na temat relacji Edgara K. z resortem kultury i związanych z tym resortem projektów, na czele z Narodowym Instytutem Wolności, dziennikarze zadali Glińskiemu szereg pytań, m.in. o znajomość obu panów. Ministerstwo przesłało same zaprzeczenia.
Jak donosi „Wyborcza”, Edgar K. miał rozległe kontakty w różnych ministerstwach. W 2017 r. został członkiem, a rok później także wiceprzewodniczącym Rady Dzieci i Młodzieży przy ministrze Edukacji Narodowej – gremium doradczego minister Anny Zalewskiej, w którym zasiadały osoby w wieku 13–21 lat.
Czytaj też: Dymisja w MSZ obnaża hipokryzję PiS. Skutki dla wyborów mogą być groźne
Błędne reakcje MSZ na aferę wizową
Rząd i aparat partyjny PiS od początku afery wizowej przyjęły niejednoznaczne stanowisko. Na początku próbowano przekonywać, że powodem dymisji Piotra Wawrzyka był „brak satysfakcjonującej współpracy”. Jednak kilka dni temu resort poinformował o zwolnieniu dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością MSZ Jakuba Osajdy. Zapowiedział też nadzwyczajną kontrolę w Departamencie Konsularnym i wypowiedzenie umów wszystkim firmom outsourcingowym, którym powierzono zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych.
„Dobrze, że osoby podejrzane w tej aferze straciły stanowiska, bo nie mogą mataczyć przy jej wyjaśnianiu” – mówił w rozmowie z „Polityką” prof. Maciej Duszczyk. Jego zdaniem próby „posprzątania” po aferze wizowej przez ministerstwo są prawdopodobnie skutkiem nacisków państw strefy Schengen. „Schengen opiera się na zaufaniu, a interwencje zgłaszane do MSZ mają związek z wymianą informacji między państwami członkowskimi. Tu chodzi o wiarygodność polskich wiz i jeżeli sprawa nie zostanie możliwie szybko wyjaśniona, te dokumenty mogą zostać uznane za podejrzane” – tłumaczył ekspert.
I dodał: „Tym, co mnie niepokoi, jest zapowiedź kontroli we wszystkich konsulatach. Instytucje te będą się teraz bardzo mocno przygotowywać do tych kontroli, co znacznie opóźni wydawanie wiz, o ile w ogóle nie wstrzyma całej procedury. Zerwanie umów z firmami outsourcingowymi jeszcze pogłębi problem – wszystkie osoby, które za pośrednictwem tych firm ubiegały się o wizy, będą miały te procedury zawieszone i nie wiadomo, co z nimi będzie. To jeden problem. Drugi jest taki, że nie wiemy, czy firmy te były nieuczciwe, czy uczciwe, i jeżeli nie udowodnimy im, że nadużyły systemu i ich działalność była niezgodna z kodeksem wizowym Schengen, to zażądają odszkodowań od państwa polskiego za bezpodstawne zerwanie umów”.