Partie opozycyjne wcale nie muszą się pokłócić. Mają mocne podstawy, by wspólnie rządzić
W skłócaniu opozycji przodują i będą przodowały media związane z PiS i politycy tej partii. Do dziennikarzy trafiają kontrolowane przecieki, że szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mógłby liczyć w koalicji z PiS na stanowisko premiera, a jego partia na połowę resortów. PiS straszy wyborców wycofywaniem się przez opozycję z polityki socjalnej prowadzonej przez prawicę (jak w kampanii wyborczej, która w telewizji rządowej najwyraźniej się nie skończyła) czy… rzekomym wycofywaniem się Donalda Tuska z wyborczych obietnic i ucieczką do Brukseli.
Aborcja, gospodarka i świadczenia socjalne
Ale teksty informacyjne i publicystykę poświęconą różnicom między partiami demokratycznymi publikują też inne media – i taka jest zresztą też ich rola. Szczególnie dużo miejsca poświęcono kwestii aborcji, która rzeczywiście dzieli partie dotychczasowej opozycji. Koalicja Obywatelska i Lewica opowiadają się za decyzją kobiety do 12. tygodnia ciąży, partie Trzeciej Drogi – Polska 2050 i PSL – wolałyby powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego oraz zwołanie referendum w tej sprawie. Władysław Kosiniak-Kamysz powtórzył stanowisko swojej partii już po wyborach, czym podniósł temperaturę w lewicowej części sceny politycznej i tzw. komentariatu.
Ale potencjalne różnice dotyczą też innych kwestii, w tym polityki gospodarczej i społecznej.