Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Biskupi dostali kolczasty talerz. To prezent od wykorzystanych seksualnie w Kościele

„Talerz skrzywdzonych”, Tomasz Biłka OP (projekt), Anna Bogdanowicz, Zuzanna Surma (wykonanie; pracownia „Bosu”), ceramika szkliwiona, średnica 22,5 cm, 2023 r. „Talerz skrzywdzonych”, Tomasz Biłka OP (projekt), Anna Bogdanowicz, Zuzanna Surma (wykonanie; pracownia „Bosu”), ceramika szkliwiona, średnica 22,5 cm, 2023 r. Polityka
Polscy biskupi, którzy spotkali się w poniedziałek na obradach Konferencji Episkopatu Polski w Częstochowie, otrzymali nietypowy prezent – rzeźbę przedstawiającą talerz wypełniony kolcami. To „talerz skrzywdzonych”, przekazany im od osób wykorzystanych seksulanie przez duchownych. 

Autorami „talerza skrzywdzonych” są dominikanin Tomasz Biłka (projekt) oraz Anna Bogdanowicz i Zuzanna Surma z pracowni „Bosu” (wykonanie); sam pomysł zrodził się w środowisku słuchaczy internetowej audycji „Reportaż z wycinków świata” Moniki Białkowskiej. Talerz został przyniesiony na obrady episkopatu przez biskupa, który chce pozostać anonimowy. Poinformowały o tym równocześnie portale Onet i Więź.

Jedyny talerz, jaki mamy

„To symbol tego, o czym do nas milczycie” – napisała w liście do biskupów Tośka Szewczyk. Pod takim pseudonimem występuje osoba wykorzystana seksualnie przez duchownego, autorka książki „Nie umarłam. Od krzywdy do wolności” (Wydawnictwo Więź); „nieumarli” – tak o sobie mówią ci, którzy doświadczyli seksualnej przemocy w Kościele. Jej list został wysłany do wszystkich członków episkopatu tydzień temu. Zapowiedziała w nim przekazanie nietypowego prezentu.

„Jako nastolatka byłam ofiarą przemocy seksualnej, emocjonalnej i duchowej. Sprawcą był ksiądz katolicki. Dziś jestem wolną kobietą, zaangażowaną w działania Kościoła, który głęboko kocham – choć o tę miłość często muszę się mocować” – pisze Szewczyk.

Jak tłumaczy w imieniu innych poszkodowanych, „talerz jest czarny, z białymi kolcami skierowanymi w stronę jedzącego. Nie da się z niego jeść – choć wydawałoby się, że to przecież podstawowa funkcja, jaką powinien spełniać. Tak właśnie jest w naszym życiu – ból sprawia, że sprawy z pozoru zwyczajne i powszednie stają się nie do udźwignięcia, a samo przeżycie zdaje się wyczynem. Kolce są na talerzu porozkładane nierównomiernie. Mogą zaskoczyć. My też często nie wiemy, kiedy na nowo zaboli. Kiedy znów nadziejemy się na kolec, rozdrapujący stare rany. Kolor kolców też jest dla mnie nie bez znaczenia – ranią nas przecież non stop ludzie, którzy powinni być czyści i uświęceni. Najtrudniejsze jest jednak to, że to jedyny talerz, jaki mamy – nie mamy szans na drugie, niepołamane życie”.

Przeczytaj też: Franciszek o błogosławieństwie dla par homoseksualnych. Mamy przełom w Kościele?

Wybuchło, ale przycichło

Szewczyk chce zaprosić biskupów do kontaktu, relacji („Tylko z bliskości z poranionymi nauczycie się wrażliwości”) i przypomina o niezrealizowanej przez nich zapowiedzi z marca tego roku – powołania komisji do zbadania przypadków przestępstw seksualnych duchownych wobec małoletnich. Wbrew zapewnieniom episkopat nie podejmował tematu na kolejnych spotkaniach. Zamiast tego publikował m.in. informacje o talerzu otrzymanym od episkopatu Ukrainy w podziękowaniu z solidarność w czasie rosyjskiej agresji. Częstotliwość publikacji zdjęć tego talerza w zestawieniu z przemilczaniem sprawy powołania komisji była dla zainteresowanych na tyle znacząca, że doczekała się odpowiedzi – nowego talerza.

Miał bowiem powstać zespół, który przebada archiwa państwowe i kościelne pod kątem tego, jak w przeszłości wyglądała praktyka rozwiązywania problemów związanych z tego typu przestępstwami. Decyzję w tej sprawie podjęli biskupi na zebraniu episkopatu 14 marca br. „Wszyscy biskupi byli dziś podczas obrad za tym pomysłem, nikt nie był przeciw” – mówi wtedy abp Wojciech Polak, delegat episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży. To jeden z niewielu sprawiedliwych. Ale i on zaklina rzeczywistość.

Drugi sprawiedliwy – kard. Grzegorz Ryś – mówił potem w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że utworzenie komisji to ostatnia szansa dla Kościoła na odzyskanie wiarygodności. „Niektórzy mówią, że prace takiej komisji to będzie obalanie jakiegoś pomnika – powiedział metropolita łódzki. – Nie jestem przekonany o słuszności takiej tezy. Moim zdaniem rzetelne badania dotyczące problemu wykorzystywania seksualnego małoletnich w żaden sposób nie podważą roli, jaką Kościół odegrał w okresie PRL. Tego się nie da wymazać”. Przekonywał, że „badanie historyczne pozwoli nam stanąć w prawdzie”, a „pokazanie całej prawdy o Kościele, że obok tych ludzi heroicznych byli też grzesznicy, przestępcy, ludzie uwikłani, tylko podkreśli wiarygodność Kościoła. Oczywiście pod warunkiem, że to zrobimy”. I nie zrobili.

„Decyzję” o powołaniu komisji biskupi podjęli w gorącym czasie po publikacji głośnego reportażu Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3” w TVN24 i książki „Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział” Ekkego Overbeeka (Agora). Obaj autorzy podjęli temat odpowiedzialności kard. Karola Wojtyły za tuszowanie pedofilii wśród podległych mu duchownych. Temat z czasem przycichł, a wraz z nim kwestia rozliczeń.

Mechanizmy, nie incydenty

W ten sposób Kościół traci reszki autorytetu. Już dziesięciu polskich biskupów zostało ukaranych przez Watykan – niektórzy za tuszowanie przestępstw, inni za dopuszczanie się ich. Media nagłaśniają kolejne przypadki przestępstw seksualnych, a opinia publiczna zaczyna dostrzegać nadużycia duchownych nie tylko wobec dzieci, ale także wobec dorosłych wiernych – ofiar gwałtów i manipulacji.

W ostatnich latach szczególnie bolesne i bulwersujące były sprawy ks. Andrzeja Dymera (molestował wychowanków internatu dla chłopców w trudnej sytuacji życiowej – tuszowane przez ponad ćwierć wieku; dwa lata temu zmarł w wieku 58 lat z powodu dwóch nowotworów); dominikanina Pawła Malińskiego (stworzył rodzaj sekty w duszpasterstwie akademickim, stosował przemoc fizyczną, psychiczną, duchową i seksualną, na co jego przełożeni nie reagowali przez ponad 20 lat, narażając kolejne osoby; w marcu br. został prawomocnie skazany za gwałt na zakonnicy – bo ten zarzut się nie przedawnił); dwóch jezuitów z Czechowic – charyzmatycznego duszpasterza młodzieży Macieja Sz. i jego proboszcza Wojciecha K. – oskarżonych miesiąc temu przez prokuraturę w Pszczynie o wielokrotne wykorzystywanie seksualne kilku kobiet.

Przypadki te są interesujące pośród innych opisywanych regularnie przez prasę, ponieważ symbolizują systemowe zło w strukturze Kościoła, historie te ujawniają mechanizmy sprzyjające krzywdzeniu ludzi. Nie są to „tylko” incydenty.

Przeczytaj też: Abp Ryś, kardynał Franciszka. Zmieni polski Kościół czy zderzy się ze ścianą?

Mamy już know-how

Co najmniej cztery kwestie wydają się znaczące.

Po pierwsze – opisywanie przestępstw seksualnych oraz innych nadużyć w Kościele nie jest sprawą środowiskową; przeciwnie – zajmują się tym osoby, po których moglibyśmy się tego nie spodziewać. Np. o Pawle Malińskim i Macieju Sz. wiemy z reportaży Pauliny Guzik, na co dzień dziennikarki programów religijnych TVP, która za swoje teksty (opublikowane w „Więzi”) otrzymała katolicką Nagrodę Dziennikarską „Ślad” 2021 (przyznawaną w Domu Arcybiskupów Warszawskich) oraz miesiąc temu nominację do Nagrody Radia Zet im. Andrzeja Woyciechowskiego. Innym zaangażowanym publicystą jest Tomasz Terlikowski, przez lata kojarzony z kościelnym konserwatyzmem. Szczególną postacią jest Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny „Więzi”, nominowany za jedno ze swoich śledztw do nagród Grand Press i Andrzeja Woyciechowskiego. Ważne publikacje ukazywały się w Oko.press, „Gazecie Wyborczej” czy Onecie.

Po drugie – z historii tych poznajemy także bohaterów pozytywnych. Osoby wykorzystane w przeszłości pokazują własne twarze. Np. o. Tarsycjusz Krasucki (sprawa Dymera) czy wykorzystany w młodości przez księdza Robert Fidura, obecnie zaangażowany na rzecz innych ofiar. Takim przykładem jest Tośka Szewczyk – wprawdzie zasłonięta pseudonimem, ale coraz bardziej aktywna jako publicystka. A wokół nich objawiają się prawdziwi wojownicy o sprawiedliwość w Kościele, tacy jak dominikanin Marcin Mogielski – który po latach bojów przeszedł do protestantów.

Po trzecie – jesteśmy w Polsce coraz bogatsi w know-how; sprawę Pawła Malińskiego badała w Zakonie Dominikanów niezależna ośmioosobowa komisja kierowana przez Terlikowskiego i upubliczniła raport na 261 stron. Kierowane przez o. Adama Żaka Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie przeszkoliło kilka tysięcy osób. Inicjatywa „Zranieni w Kościele” wspiera wykorzystane osoby duchowo, prawnie i psychologicznie. Są do studiowania setki, jeśli nie tysiące, stron publikowanych w ostatnich latach raportów choćby z Belgii, Francji i Niemiec. A w najbliższym czasie coraz głośniej będzie się mówiło w Polsce o potrzebie powołania rzecznika praw świeckich w Kościele.

A mimo to – po czwarte – przeciętnego polskiego biskupa to jakby nie interesuje.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną