Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jachowicz, Ogórek, Ziemkiewicz ułaskawieni. Kiedy za obrażanie przestanie grozić więzienie?

Rafał A. Ziemkiewicz w programie „W tyle wizji” w TVP Rafał A. Ziemkiewicz w programie „W tyle wizji” w TVP TVP
Ze ściganiem dziennikarzy na podstawie kodeksu karnego jest pewien kłopot. Z ułaskawieniami też.

Jak ustaliła kilka dni temu „Rzeczpospolita”, a w piątek potwierdził Onetowi Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, prezydent Andrzej Duda kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia zastosował prawo łaski wobec prawicowych publicystów: Magdaleny Ogórek i Rafała Ziemkiewicza. Dwa tygodnie wcześniej to samo zrobił dla Jerzego Jachowicza.

Jachowicz, Ogórek, Ziemkiewicz

Wszyscy troje zostali skazani za przestępstwo z art. 212 par. 2 kodeksu karnego, czyli za zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania. Ogórek i Ziemkiewicz pięć lat temu w programie „W tyle wizji” w TVP zniesławili psycholożkę i aktywistkę Elżbietę Podleśną (głośną wówczas za sprawą akcji rozlepiania wokół kościoła św. Maksymiliana Kolbego w Płocku wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej w tęczowej aureoli); Ziemkiewicz sugerował, że Podleśna w swojej pracy manipuluje pacjentami – mówił, że pacjenci Podleśnej zachowywali się, „jakby mieli pranie mózgu fachowo zrobione”. Według Ogórek mogło dochodzić do „manipulowania psychiką ludzką”. Oboje prowadzący publicystyczno-satyryczny program otrzymali kary grzywny – po 10 tys. zł.

Jachowicz zniesławił prokuratora Dariusza Korneluka, wiceszefa stowarzyszenia Lex Super Omnia; siedem lat temu w wideofelietonie dla portalu wPolityce mówił, że Korneluk „preparował” wnioski o uchylenie immunitetu posłom Antoniemu Macierewiczowi i Mariuszowi Kamińskiemu. W jego przypadku karą było 3 tys. zł nawiązki na cele charytatywne oraz prawie 10 tys. zł grzywny i kosztów sądowych.

Ze ściganiem dziennikarzy z art. 212 jest pewien kłopot. Ale z ułaskawieniami też. Po kolei.

Przeczytaj także: Porządki u Augiasza. PiS dostał w splot medialny i się pogubił. Kolejne miesiące będą kluczowe

Bat na dziennikarzy

Na osławiony artykuł kodeksu karnego mówi się, że to bat na dziennikarzy, relikt PRL. Za takie pomówienie w mediach, które może poniżyć lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla pełnienia danego stanowiska, wykonywania zawodu albo działalności, grożą grzywna, ograniczenie wolności albo jej pozbawienie do roku.

Dlatego środowiska dziennikarskie niezależnie od opcji ideowej oraz organizacje takie jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka czy Sieć Obywatelska Watchdog Polska od lat apelują do władz o likwidację art. 212 lub zniesienie kary pozbawienia wolności z art. 212, par. 2 kk. Co więcej, od 20 lat PiS i PO prześcigały się w popieraniu tych postulatów. Mimo to przepis nie tylko nie został skreślony, ale trzy lata temu władze zaproponowały jego zaostrzenie. Nawet usłużni PiS dziennikarze musieli zaprotestować przeciwko takim zapędom władz. Sprawa stanęła.

W dniu zaprzysiężenia nowego rządu pojechałem autobusem do Ministerstwa Sprawiedliwości i złożyłem w dzienniku podawczym pismo do ministra Adama Bodnara, żeby zaproponował zrezygnowanie z art. 212. Jak usłyszałem od urzędniczki, byłem pierwszym interesantem w nowym reżimie – mówi Krzysztof Bobiński z Towarzystwa Dziennikarskiego.

W liście TD do Bodnara czytamy: „Zniesienie odpowiedzialności karnej dziennikarzy za zniesławienie w postaci kary więzienia powinno być jedną z pierwszych inicjatyw ustawodawczych przywracających praworządność, w tym gwarancje swobody wypowiedzi”. Według dziennikarzy „szerokie korzystanie z wolności słowa przez media jest obecnie niezbędne dla rozliczenia rządów z lat 2015–23 oraz ma kluczowe znaczenie dla odbudowy państwa prawa zgodnie z postanowieniami konstytucji”.

Autorzy przypominają, że „w sądach trwa kilkadziesiąt postępowań wobec dziennikarzy z art. 212 z pozwów składanych przez ministrów, prokuratorów, sędziów i innych przedstawicieli władzy Zjednoczonej Prawicy” oraz że Europejski Trybunał Praw Człowieka „orzekał o naruszeniu gwarancji swobody wypowiedzi w Polsce przez wyroki z art. 212”.

Zdekryminalizować zniesławienie

Mimo tych argumentów dr hab. Maria Łoszewska-Ołowska z Katedry Prawa Mediów na Wydziale Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego jest powściągliwa w formułowaniu wniosków o likwidacji spornego artykułu: – Sądy są ostrożne w orzekaniu kar za zniesławienie. Zwykle nakładają najniższe przewidziane kary, a jeżeli orzekają pozbawienie wolności, to w zawieszeniu – mówi.

Łoszewska-Ołowska dodaje, że sankcja karna nie jest niezgodna z Europejską Konwencją Praw Człowieka. – Problemem może być nadużywanie art. 212 przez wnoszenie przeciwko dziennikarzom aktów oskarżenia. Częste inicjowanie postępowań karnych (podobnie jak wnoszenie pozwów o naruszenie dobrego imienia w postępowaniu cywilnym) może wywołać tzw. chilling effect, efekt mrożący, czyli samoograniczanie się dziennikarzy w korzystaniu z wolności słowa – ostrzega ekspertka. Problemem może być także nakładanie na dziennikarzy przez sąd tzw. środków karnych takich jak zakaz wykonywania zawodu czy pełnienia funkcji kierowniczej. Łoszewska-Ołowska przypomina jednocześnie, że jeśli dziennikarz kogoś zniesławi, ale napisze prawdę, działając w uzasadnionym interesie społecznym, nie ponosi odpowiedzialności. Gwarantuje to art. 213 kk.

Przeciwko dziennikarzowi można wystąpić na drodze cywilnej i uzyskać odszkodowanie, zadośćuczynienie czy publikację przeprosin. Kary te mogą być dużo bardziej dotkliwe finansowo dla pozwanego. A prawdziwe uprzykrzanie życia mediom to SLAPP (ang. Strategic Lawsuit Against Public Participation, czyli strategiczne działania prawne zmierzające do stłumienia debaty publicznej), nękanie procesami w celu zablokowania krytyki i debaty.

Mimo to protesty wzbudzał zawsze art. 212 kk., bo niesie choćby tylko groźbę kary więziennej. – Chodzi o to, aby zdekryminalizować zniesławienie, aby za obrażanie nie groziło więzienie i umieszczenie w rejestrze skazanych – mówi Bobiński. Dlaczego od tylu lat nie udaje się tego zmienić? – Nikt otwarcie nie broni art. 212. Ale politycy uważają też, że lepiej, aby nad dziennikarzami wisiał – dodaje. Jedynym dobrym czasem na inicjatywę wydaje się początek kadencji. Potem bat na dziennikarzy może rządzącym coraz mniej przeszkadzać, wręcz przeciwnie.

Przeczytaj także: Republika TVPiS z Holecką i Rachoniem. „Będą wciskać gaz do dechy, tak chce Kaczyński”

Łaska polaryzuje

Jachowicza, Ogórek i Ziemkiewicza ostatecznie ułaskawił prezydent na wniosek prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Wyroki były prawomocne, więc ułaskawienia nie budzą wątpliwości. – Prawo łaski to ewidentna prerogatywa prezydenta, nie możemy tego kwestionować. Ale jej stosowanie podlega ocenie opinii publicznej. Powinno być motywowane społecznie uzasadnianymi racjami. A seria ułaskawień publicystów jednej opcji wpisuje się w spór polityczny i polaryzuje społeczeństwo – ocenia Łoszewska-Ołowska.

Prezydent w ułaskawieniach powoływał się przede wszystkim na zasady sprawiedliwości oraz racjonalności represji karnej – choć kara grzywny nie jest najsurowsza, sąd wybierał raczej z najłagodniejszych możliwości. Nie można też powiedzieć, że 10 tys. zł to niesprawiedliwie duży ciężar, zwłaszcza w przypadku gospodarzy programu TVP i w świetle ujawnianych ostatnio zarobków propagandystów „dobrej zmiany”. Mają szczęście, że wciąż mogą liczyć na Dudę.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną