Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Po co przyjechał do Polski szef największej firmy zbrojeniowej świata? I co w Warszawie usłyszał?

Prezydent USA Joe Biden i prezes zbrojeniowej firmy Lockheed Martin Jim Taiclet w fabryce broni w mieście Troy w Alabamie. Maj 2022 r. Prezydent USA Joe Biden i prezes zbrojeniowej firmy Lockheed Martin Jim Taiclet w fabryce broni w mieście Troy w Alabamie. Maj 2022 r. Jonathan Ernst / Forum
Kiedy szef Lockheeda odwiedza jakiś kraj, pojawiają się elektryzujące pogłoski, plotki i podejrzenia. Np. o kolejnych zamówieniach F-35. Trzeba pamiętać, że taka wizyta to dyplomacja biznesowa, a nie obwoźny handel. A poza tym – kto wie, czy ważniejsza od lotnictwa nie jest tu artyleria rakietowa.

Rudawy blondyn z amerykańskim uśmiechem, którego sylwetka od razu zdradza wojskową przeszłość, to niewyglądający na swoje 63 lata James Taiclet. Kiedyś był pilotem samolotów transportowych, karierę kontynuował w sztabach lotnictwa i w Pentagonie, a dziś jest szefem Lockheed Martina. Warta ponad 100 mld dol. globalna firma od lat wiedzie prym w rankingach największych i najważniejszych dostawców uzbrojenia i odgrywa kluczową rolę w zdolnościach wojskowych amerykańskiego mocarstwa.

Właśnie jest w Polsce, by odwiedzić swoich pracowników i rozmawiać z jednym z najważniejszych nowych klientów na mapie świata.

Czytaj też: Wielkie kontrakty na F-16 i F-35, w tle wejście Szwecji do NATO

Warszawa, przystanek obowiązkowy

Od poprzedniej wizyty szefowej Lockheeda Maryllin Hewson minęło osiem lat, a to w polskich zbrojeniach epoka. PiS był u władzy od pół roku, zamówienia obronne przechodziły „macierewiczowskie” turbulencje, a MON ani myślał o gigantycznych zakupach. Głównym polem współpracy była budowa systemu obrony powietrznej Wisła w oparciu o pociski przechwytujące Lockheeda (wybrane w Polsce jako amunicja do patriotów Raytheona) oraz śmigłowce. Wskutek polskiej prywatyzacji, a następnie amerykańskich przejęć, w rękach zbrojeniowego giganta niedawno znalazła się fabryka lotnicza PZL Mielec, wcześniej kupiona przez Sikorsky Aircraft Corporation. Wyspecjalizowany w samolotach zakład został przez Amerykanów przystosowany do produkcji śmigłowców. Wybór Macierewicza, by kupować je nie od Francuzów, a z „polskich fabryk”, był dla Lockheeda zaproszeniem do intensywnego lobbingu na rzecz black hawków z Mielca.

Reklama