Biejat poniżej oczekiwań. Lewica czuje się niedoceniona, „konkurenci z nas zrzynali”
Nerwowe nastroje i niepewność czuć było już od wejścia. Informacje z „bazarku”, czyli przecieki z badań exit poll krążące w mediach społecznościowych w dniu wyborów, nie były optymistyczne. Zebrani w Klubie Hybrydy w Warszawie politycy i polityczki Razem, Nowej Lewicy oraz ruchów miejskich jeszcze przed godz. 21, kiedy media oficjalnie podały pierwsze sondażowe wyniki, rozważali możliwe scenariusze. Wśród polityków i działaczy Lewicy było słychać obawy związane z tym, jak „leniwa kampania” może przełożyć się na demobilizację kluczowych grup wyborców, głównie kobiet i osób młodych. Widać ją było choćby w ostatnim sondażu Ipsos dla OKO.press.
– Ja zawsze jestem nastawiona optymistycznie. Wyborcy zdecydują, co zdecydują – mówiła Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka od dwóch kadencji. I dodała: – Dane z PKW pokazywały wyższą frekwencję niż w 2018 r., więc pytanie, który elektorat bardziej się zmobilizował.
– Ja uważam, że już odnieśliśmy sukces, wprowadzając nasze lewicowe tematy do kampanii: mieszkania na wynajem, nowe linie tramwajowe, zazielenianie Warszawy, darmowe posiłki w szkołach – mówiła z kolei posłanka Dorota Olko, rzeczniczka prasowa i członkini zarządu krajowego partii Razem. – Jaki ten wynik będzie cyfrowo, to nie wiem. Myślę, że kiedy rywalizuje się z urzędującym prezydentem, to każdy wynik powyżej tego z wyborów parlamentarnych byłby dużym sukcesem.
Czytaj też: