Pewien despota nakazał podwyższenie podatków. Po jakimś czasie pyta swojego ministra: „Co ludzie na to?”. Ten odpowiada: „Złorzeczą Waszej Mości”. Na to despota: „To jeszcze raz podnieś podatki”. Znowu pyta ministra o reakcję poddanych i słyszy, że jeszcze bardziej złorzeczą. Każe podwyższyć podatki kolejny raz. Za tydzień przychodzi minister i informuje: „Śmieją się z Waszej Mości”. Na to despota: „Natychmiast obniżyć podatki”.
Pomarańczowa Alternatywa, kierowana przez „Majora” Fydrycha, urządzała happeningi w latach 80. we Wrocławiu, nabijając się z ówczesnej władzy. Trudno powiedzieć, na ile przyczyniło się to do upadku tzw. władzy ludowej, ale krzepiło – satyra bywa efektywniejsza niż walka zbrojna. Nie wiem, czy Lotna Brygada Opozycji (LBO; nazwa ponoć wymyślona przez „Gazetę Polską”, co trzeba uznać za strzał w dziesiątkę, może jedyny w dorobku tego pisma) inspirowała się Pomarańczową Alternatywą (czasem się je porównuje), ale działała podobnie. Różnica polega na tym, że w latach 80. nie było w Polsce legalnej opozycji, natomiast w czasach LBO istniała i mogła prezentować swoje stanowisko w mediach.
Stąd znaczenie LBO nie było tak istotne jak poprzedników, ale nie ma powodu, aby ich deprecjonować. Byli na bacznym oku policji, która imała się rozmaitych środków, aby ich kontrolować – niektórzy bywali zatrzymywani, inni nawet aresztowani. Te fakty trzeba przypominać, biorąc pod uwagę kondemnacje dobrozmieńców o tym, jak okrutnie są traktowani (nawet torturowani), gdy sprzeciwiają się „bodnaryzmowi” i Tuskowi.
Miesięcznice: ewenement w skali świata