Przystawki z grilla
Spieszmy się doceniać przystawki, tak szybko zanikają. Trzecia Droga i lewica na równi pochyłej
W cieniu prezydenckiej rywalizacji „wielkiej trójki” toczy się inna, dużo bardziej kameralna, choć prawie tak samo istotna. Szymona Hołowni – teraz już głównie z samym sobą. I Magdaleny Biejat – z byłym kolegą Adrianem Zandbergiem o prymat na skromnym lewicowym szańcu. Tak naprawdę walczą jednak o przetrwanie swoich ugrupowań, którym grozi dziś zniknięcie. I chociaż ich wysiłki nie budzą większego zainteresowania, w istocie właśnie teraz ważą się losy całego obecnego układu władzy.
Hołownia rusza w trasę
Hołownia jeszcze próbuje postawić swoją kampanię na nogi. Właśnie ogłosił, że bierze urlop od marszałkowania i rusza w trasę. Dając do zrozumienia, że prawdziwa kampania rusza dopiero teraz, więc nie ma mowy o żadnym falstarcie. Chodziło o to, żeby zamaskować jałowość dotychczasowych wysiłków, szczególnie w porównaniu z dynamicznie prącym Sławomirem Mentzenem. O tym, że obaj mieli rywalizować o podium, dzisiaj przypominają już tylko zaczepki, którymi Hołownia obficie obdarza kandydata Konfederacji. Ten już jednak odpłynął o kilka długości i raczej nie ma szans, żeby lider Polski 2050 mógł się z nim bezpośrednio mierzyć. Jeszcze w końcówce ubiegłego roku zdarzało mu się przekraczać w sondażach 10 proc., ale dziś operuje w skromnym zakresie 4–7 proc.
Demonstracją nowego otwarcia było również uroczyste przekazanie do PKW 400 tys. podpisów zebranych pod kandydaturą Hołowni. Jak na późny moment zakończenia akcji liczba nie rzucała jednak na kolana i trzeba było nadrabiać udawanym optymizmem. Do promocji włączyli się nawet politycy PSL, którzy do tej pory nie tyle Hołownię wspierali, ile się za jego kandydaturą chowali. Nie inwestując jednakże pieniędzy i zaangażowania struktur, bo też nie zależało im za bardzo na dobrym wyniku obecnego partnera, a wkrótce być może rywala.