Publiczność chce debat w kampanii prezydenckiej, zwłaszcza że ta w Końskich, przez swoją wymuszoną improwizację, nieźle namieszała i ruszyła sondażami. Dała też wiele do myślenia sztabom wyborczym.
Hołownia zapomniał
Już są zapowiadane kolejne debaty, jeszcze w pierwszej rundzie. A też rozochocony Szymon Hołownia wyzwał do pojedynku, sam na sam, Rafała Trzaskowskiego, niepomny tego, że obruszał się, gdy na solówkę umawiali się Trzaskowski z Nawrockim. Że to łamanie demokracji, wzmacnianie hegemonii duopolu, pogarda dla słabszych. I rozwalił tę, jego zdaniem, ustawkę. A potem sam jej chciał, ufny w swoją sprawność. Tyle że dostał odmowę, bo Trzaskowskiemu taka debata była po nic.
Widać, że sztaby główkują na potęgę.
Jeśli konkretna debata mogła ruszyć sondażami kosztem niektórych uczestników, a także nieobecnych, to pojawia się pytanie dlaczego. Jakie momenty były ważne, zdania, gesty, miny. Jak zatem przygotować swojego kandydata do nadchodzących debat, przećwiczyć z nim odpowiedzi na dające się przewidzieć krytyki, złośliwości i prowokacje? A też wyposażyć w to wszystko swojego kandydata.
Podkast: Koniec z duopolem? Sondaż „Polityki” powinien dać sztabom do myślenia
Kandydaci zza węgła
Bo rzeczywiście jest to ważne. Do legend przeszły debaty, które naprawdę, bez wielkiej przesady, zadecydowały o wyniku wyborów.