Kandydat PiS długi weekend majówkowy przeznaczył na wizytę w Stanach Zjednoczonych. Ma wziąć udział w obchodach święta 3 maja w Chicago, gdzie spotka się z Polonią. Do najważniejszego spotkania, z punktu widzenia partii Kaczyńskiego, doszło jednak już w czwartek. Karol Nawrocki niespodziewanie pojawił się na pikniku z okazji Narodowego Dnia Modlitwy w Białym Domu, a następnie zamienił dwa słowa z prezydentem Donaldem Trumpem. Komentatorzy wspierający kandydata wieszczą sukces i „gejmczendżer”, przeciwnicy wytykają mu składanie hołdu i umniejszają wagę spotkania. Kto ma rację?
Nawrocki u Trumpa: prawica zachwycona
Sukces odtrąbiły propisowskie telewizje wPolsce24 oraz Republika. To w tej drugiej Karol Nawrocki udzielił obszernego wywiadu po spotkaniu z Trumpem. – Prezydent Trump powiedział: „you will win”. Odczytałem to jako rodzaj życzenia mi sukcesu w nadchodzących wyborach – przekazał kandydat. Czerwona ramka na stronach prawicowych serwisów podkreśla, że panowie rozmawiali, a krytyczne komentarze polityków koalicji rządzącej wyłącznie ich ośmieszają.
Faktycznie po pierwszych doniesieniach o wizycie Nawrockiego w ogrodach Białego Domu w mediach społecznościowych pojawiły się nieprzychylne recenzje. Ministra Barbara Nowacka zwróciła uwagę, że gdy Rafał Trzaskowski spotyka się z mieszkańcami Pomorza, „sztab Nawrockiego wymyślił mu wycieczkę do ogrodów Białego Domu i serię fotek. Tak wyobrażają sobie poważne relacje międzynarodowe. Jak petentów”.
Poseł KO Patryk Jaskulski przypomina w tym kontekście podpis złożony przez Andrzeja Dudę na stojąco w Gabinecie Owalnym: „Karol Nawrocki »odwiedził« ogród Białego Domu. Wyglądało znajomo. Bo tak właśnie wygląda polityka zagraniczna PiS – Morawiecki zagubiony w Waszyngtonie, Nawrocki przy płocie z kiełbaską, Duda przy biurku Trumpa z miną notariusza lub kompletnie olany po godzinach oczekiwań”.
Na przedwczesne oceny triumfalnie i w skoordynowany sposób odpowiedział PiS. Jan Kanthak wyśmiał krytyków: „Dobrze, że Bążur spędza ten wieczór w Sopocie. W rolę pani psycholog wejdzie dzisiaj Donek”, a następnie uderzył w ambasadora Polski w USA Bogdana Klicha: „W Waszyngtonie pseudoambasador, opłacany z podatków, nie potrafi zbliżyć się do prezydenta USA na mniej niż kilkaset metrów. A Karol Nawrocki? Przyjeżdża i od razu spotkanie z prezydentem! Oto stawka tych wyborów – kompetencje kontra fuszerka”.
„Zmianę biegu historii” po spotkaniu przepowiada m.in. były minister sprawiedliwości Marcin Warchoł, a była marszałek Elżbieta Witek podsumowała: „Karol Nawrocki jest jedynym kandydatem gwarantującym Polsce bezpieczeństwo i utrzymywanie silnych sojuszy w trudnych czasach, zwłaszcza z USA”. Publicysta „Do Rzeczy” Piotr Semka stwierdził, że to „mocny punkt” dla kandydata PiS.
Przyjaciel przyjaciela Dudy
Nie każdy sukces i nie każda kampanijna niespodzianka jest co do zasady „gejmczendżerem”. Spotkanie Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem będzie ważną odpowiedzią na zarzuty kontrkandydatów o brak przygotowania do prowadzenia polityki zagranicznej, deficyt doświadczenia i kontaktów. Poza Trumpem prezes IPN miał okazję zamienić kilka zdań z najważniejszymi politykami amerykańskiej administracji, m.in. Markiem Rubio. Treść rozmów pozostaje zagadką, więc Nawrocki i politycy PiS przez całą majówkę aż do wyborów będą mogli snuć dowolne opowieści o „poparciu” czy wyjątkowej przyjaźni.
To jeden z największych znaków zapytania. Czy przyjaźń z Trumpem – bardzo krytycznie ocenianym w Stanach i na świecie – waży tyle, ile przed laty? Z kilku powodów nie. Karol Nawrocki nie jest Andrzejem Dudą. Jak sam zauważył w rozmowie z Telewizją Republika: „W czasie rozmowy pojawił się wątek wyborów prezydenckich, nawiązanie do obecnego prezydenta Dudy, który jest przyjacielem prezydenta Trumpa, widać, że ta relacja jest ważna dla prezydenta Trumpa”. Przyjaciel mojego przyjaciela nie staje się nim z automatu. Spotkanie z Trumpem świadczy bardziej o sprawności sztabu i Adama Bielana, który pobyt organizował, niż o kontaktach Nawrockiego.
Sam prezydent USA nie cieszy się w ostatnich tygodniach popularnością w Polsce. Jeśli dobrze oddają nastroje badania CBOS na temat oceny relacji polsko-amerykańskich, to gloryfikowany przez lata amerykański sen może zmienić się w koszmar. Z sondażu wynika, że o prawie 50 pkt proc. mniej Polaków pozytywnie ocenia relacje z USA niż przed dwoma laty (spadek z 80 proc. do 31 proc.). Co druga osoba stosunki ocenia neutralnie, a rośnie liczba respondentów sceptycznie i negatywnie reagująca na to, jak USA wpływają na świat.
Co na to Konfederacja
Donald Trump, który miał stać się motorem napędowym kampanii kandydata PiS – kimkolwiek by on był – zaczął ciążyć, bo nakłada cła i ponosi fiasko w sprawie pokoju w Ukrainie. Sami politycy PiS, podtrzymując narrację o świetnych stosunkach z administracją amerykańskiego miliardera, dyskretnie wycofali się z poszukiwania ratunku za oceanem. To może mieć również związek z silną pozycją Konfederacji, która choć jest protrumpowska, to w ramach walki o suwerenność radykalnie odrzuca wpływ innych państw na sytuację w kraju.
Pytanie o ingerencję prezydenta USA w wybory w Polsce brzmi nie tylko, czy jest w ogóle dopuszczalna, ale czy i jaki przyniesie efekt. Wydaje się, że na horyzoncie brak oczywistych zysków z poparcia Trumpa, nawet jeśli faktycznie Nawrocki usłyszał: „you will win. Sztab osiągnął organizacyjny sukces i położył na kampanijnym stole kolejną kartę. Ta może zostać wykorzystana w bezpośrednim starciu z Rafałem Trzaskowskim; będą podawane w wątpliwość jego relacje z republikańską administracją lub stawiane pytania o jego ocenę prezydentury Trumpa. Dla krytycznych wobec rządów miliardera wyborców Trzaskowskiego tylko jedna odpowiedź jest akceptowalna – sprzeciw. Ten z kolei będzie niedopuszczalny dla elektoratu Konfederacji, który może zdecydować o wyniku wyborów w drugiej turze.
Jedno jest pewne. O wadze spotkania przekonamy się przed upływem majówki. Jeśli sztab prezydenta stolicy uzna to za problem, odpowiedź przyjdzie szybciej, niż my wrócimy z działek. W innym wypadku zdjęcie Nawrockiego z Trumpem pozostanie w szufladzie sztabu, oprawione na biurku kandydata.