Zapiski kampanijne, cz. 18. Trzaskowski ma trudniej, Nawrockiemu nie idzie. Sprawdźmy te żyletki
W drugiej turze miało być na żyletki, więc przyjrzyjmy się tym żyletkom. Punktem wyjścia są oczywiście wyniki głosowania z 18 maja, w których reprezentanci opozycyjnej prawicy dostali 52,7 proc., a kandydaci obozu rządowego plus Adrian Zandberg plus Joanna Senyszyn – 46,53 proc. To jest ponad 1 mln głosów różnicy. To nie jest jeszcze prognoza na drugą turę, ale różnica obrazuje klimat społeczny, w jakim toczy się kampania.
Większość głosujących w pierwszej turze Polaków ma poglądy mocno prawicowe i zdecydowanie antyrządowe. Tyle że nie wszyscy kochają PiS i Karola Nawrockiego; w tym tkwi szansa Rafała Trzaskowskiego.
Czytaj też: Mała katastrofa w PiS, ale teraz nikt się tym nie przejmuje. Czy Nawrocki jest faworytem?
Ile mogą jeszcze wycisnąć
Przy tworzeniu prognozy na drugą turę – a więc przede wszystkim symulacji przepływów wyborców – bierzemy pod uwagę deklaracje sondażowe, przeszłe zachowania elektoratów uwiecznione w starych exit pollach oraz obecną aktywność kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze – czy wskazali swojego faworyta, czy biorą udział w jego kampanii itp.
W moich obliczeniach założyłem m.in., że Trzaskowskiego poprze 90 proc. wyborców Magdaleny Biejat, 80 proc. Szymona Hołowni (oboje zaangażowali się w kampanię kandydata KO), 70 proc. Zandberga (który nikogo nie poparł), 80 proc. Joanny Senyszyn oraz po 10 proc. zwolenników Sławomira Mentzena, Grzegorza Brauna i Krzysztofa Stanowskiego.
Nie dam się oczywiście pokroić za te proporcje, podobnie jak za te dotyczące Nawrockiego. Jemu przyznałem m.