Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kaczyński obrońcą polskich granic? Złe czasy idą dla Europy, to będzie brutalna rozgrywka

Jarosław Kaczyński na granicy w Rosówku Jarosław Kaczyński na granicy w Rosówku Anita Walczewska / East News
To, co wyczynia prawica wokół problemu migracji, i to, co wyczynia się dziś na polsko-niemieckiej granicy, zapowiada długotrwałą awanturę. I, niestety, nie jest to tylko lokalna sprawa.

Złe czasy idą dla Europy i dla strefy Schengen. W tych dniach miliony Polaków i miliony obywateli innych państw europejskich dostają powiadomienia o kontrolach granicznych. W niedzielę Polacy otrzymali tzw. alert RCB o takiej treści: „Od 7 lipca wprowadzona zostaje kontrola Straży Granicznej na granicy z Niemcami i Litwą (wjazd do Polski)”.

Kontrole wprowadzają różne kraje i od dawna nie jest już tak, że można podróżować po Europie, będąc pewnym, że na granicy lub na szosie nie zatrzyma nas żaden patrol. Niemcy sprawdzają wjeżdżających od strony Polski już od października 2023 r., a skoro tak się to przedłuża, to Polska musiała odpowiedzieć tym samym. Dlatego od poniedziałku na 52 przejściach granicznych z Niemcami pojawią się strażnicy. Jako że wielu imigrantów idących szlakiem białoruskim stara się wejść lub wjechać do Polski przez granicę z Litwą, jednocześnie rząd polski zarządził kontrole również na 13 przejściach granicznych z Litwą. Litwa na razie nie odpowiedziała tym samym, lecz zadeklarowała ścisłą współpracę z polskimi służbami.

Czytaj też: Antyimigrancka histeria narasta. PiS i Konfederacja licytują ostro. Pod wybory

Rząd Tuska musiał zareagować

Kontrole nie będą bardzo uciążliwe. Nie będzie szlabanów zamykających się przed każdym autem, ale też przysłowiowa „beemka” albo busik wiozący śniadych mężczyzn raczej nie przejedzie niezauważony. Chodzi więc raczej o to, żeby w ogóle tego rodzaju najprostszy transport dla niezarejestrowanych bądź niemających prawa poruszania się po strefie Schengen stał się niemożliwy.

Reklama