Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Deportacyjne wzmożenie. Dlaczego rząd Tuska wkłada tę szpetną maskę? To niemądra strategia

Prezydent Karol Nawrocki i premier Donald Tusk Prezydent Karol Nawrocki i premier Donald Tusk Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl
Odważny jest Donald Tusk i jego ministrowie, gdy można przypodobać się polskim dresiarzom, przywalając dresiarzom z Ukrainy. Jednak to nie oni stanowią poważne zagrożenie dla Polski.

Trwają zapowiadane przez premiera Donalda Tuska deportacje Ukraińców i Białorusinów związane z niesławnym koncertem sławnego białoruskiego rapera Maxa Korża na Stadionie Narodowym. Koncert idola młodzieży i transkontynentalnej gwiazdy, podczas którego doszło do chuligańskich wybryków, a w dodatku pojawiło się kilka czerwono-czarnych flag banderowców oraz flaga rosyjska, poprzedziły podobne ekscesy na warszawskiej Woli.

Mijają już dwa tygodnie od tamtych wydarzeń, lecz ich konsekwencje dla konkretnych osób i relacji polsko-ukraińsko-białoruskich mogą być długotrwałe. Czy kilkuset ukraińskich bądź białoruskich dresiarzy i rozrabiaczy ma definiować polską politykę wschodnią? Jako poważne państwo nie możemy sobie na coś takiego pozwolić.

Rząd ściga się z PiS

A może nie chodzi wcale o Ukraińców i politykę wschodnią, lecz o politykę całkiem wewnętrzną? Nie od dziś rząd ściga się z PiS i Konfederacją na prawicowy radykalizm. Tylko że w wydaniu obozu demokratycznego są to żabie podskoki, z których wyborcy prawicy mogą się tylko śmiać.

I po co to wszystko, chciałoby się zapytać. Czy rząd Donalda Tuska naprawdę chce wkładać szpetną maskę nacjonalisty i ksenofoba? W jakim celu? Żeby przypodobać się miłośnikom Brauna, Mentzena

  • Białorusini w Polsce
  • Donald Tusk
  • Grzegorz Braun
  • ksenofobia
  • nacjonalizm
  • skrajna prawica
  • uchodźcy
  • Ukraińcy w Polsce
  • Reklama