Notatnik polityczny. Nawrocki zalśni w świetle rac, a Ziobro cierpi nad Dunajem
„Piękną tradycją stał się już Marsz Niepodległości, organizowany w Warszawie i przyciągający szerokie środowiska patriotyczne, manifestujące swe przywiązanie do biało-czerwonej flagi narodowej”, napisał na portalu „Wszystko co najważniejsze” prezydent Karol Nawrocki. A w nagraniu na X dodał: „Z całego kraju do stolicy przybywają polscy patrioci, by z biało-czerwoną w dłoni świętować niepodległość oraz swoją jedność i miłość do ojczyzny ponad wszelkimi podziałami”.
Zanim przejdziemy do politycznego znaczenia udziału w marszu narodowców i nacjonalistów, warto zdekodować dwa stwierdzenia prezydenta Nawrockiego.
Otóż „piękna tradycja” marszu polega m.in. na podpaleniu mieszkania po rzuceniu racą przez jednego z uczestników i słynnej „bitwie pod Empikiem”, podczas której nacjonaliści zaatakowali policję. „Piękna tradycja” to również okrzyki nawiązujące do ruchu założonego przez późniejszego SS-mana Léona Degrelle’a oraz hasła o prymacie białej rasy, białej Europy i czystej krwi. Wszystko to w otoczeniu tradycyjnych już na polskiej prawicy życzeń, by na drzewach zawisnęli komuniści, a „czerwona hołota” została potraktowana „raz sierpem, raz młotem”. Wszystko to składa się na pakiet, o którym prezydent Nawrocki tak pięknie opowiada jako o „miłości do ojczyzny ponad wszelkimi podziałami”.
No ale takiego prezydenta sobie wybraliśmy, więc takiego mamy, i już jutro zobaczymy jego rozpromienioną twarz oświetloną poświatą ognia z rac.
Kaczyński spychany na margines
Będzie to wydarzenie historyczne, bo formalnie rzecz biorąc, będzie to pierwszy raz, kiedy głowa państwa pójdzie na czele Marszu Niepodległości.