Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Emocjonalny horror

Diane Kruger o „W ułamku sekundy”: Bałam się tej roli

Diane Kruger w filmie „W ułamku sekundy” Diane Kruger w filmie „W ułamku sekundy” mat. pr.
Rozmowa z Dianą Kruger, niemiecką aktorką i modelką, odtwórczynią głównej roli w dramacie sensacyjnym „W ułamku sekundy”, za którą otrzymała nagrodę na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes.

Janusz Wróblewski: – Po kilkunastu latach występowania w międzynarodowych produkcjach pierwszy raz zagrała pani w swoim ojczystym języku. Wcześniej brakowało takich propozycji? Co to dla pani znaczy?
Diane Kruger: – Wyjechałam z Niemiec na stałe, nie ukończywszy 16 lat. Nie znałam wtedy nikogo z branży filmowej. Potem mieszkałam we Francji, przeniosłam się do Stanów i stamtąd głównie zaczęły napływać propozycje. Filmy Fatiha oczywiście podziwiałam. Szczególnie dramat „Głową w mur” o kobiecie uwikłanej w fikcyjny związek, poszukującej wolności był bardzo ważny dla mojego pokolenia. Takich kobiet żyjących pod presją patriarchalnej rodziny, pragnących odciąć się od korzeni i roztopić w wieloetnicznym, liberalnym społeczeństwie było wiele.

Jak wyglądało pierwsze spotkanie z Fatihem?
Poznaliśmy się w 2012 roku na festiwalu w Cannes. Byłam wtedy jurorką. On prezentował swój dokument „Müll im Garten Eden”. Zaczęliśmy rozmawiać po niemiecku, zwierzyłam się, że chętnie zagrałabym w jego projekcie, jeśli tylko uzna, że będę do czegoś przydatna. Cztery lata później przysłał mi scenariusz „W ułamku sekundy” od razu z sugestią głównej roli. Pomyślałam, że to żart. Wcześniej nikt mi nie proponował tak złożonej roli. Nie wierzyłam, że będę w stanie udźwignąć odpowiedzialność, strasznie się denerwowałam. Obiecał pomoc, a ja potraktowałam to jak wyzwanie.

To trudna i wymagająca rola, rzeczywiście nieprzypominająca pani wcześniejszych kreacji, znacznie bardziej wyciszonych, nieprowadzonych na tak silnej fali emocji.
Musiałam pozbyć się strachu, być odważniejsza. Poszukać w sobie ekstremalnych doznań i nauczyć się je wiarygodnie przedstawiać. Ale nawet w tych najbardziej bolesnych, wymagających dużego poświęcenia scenach czułam się komfortowo właśnie ze względu na język. Miałam większą swobodę, instynktownie lepiej rozumiałam motywację postaci. Mogłam się otworzyć i głębiej popracować nad wydobyciem całej gamy psychologicznych niuansów.

Można prosić o przykład takiej sceny?
Gdy Katja konfrontuje się po raz pierwszy ze skutkami wybuchu bomby podłożonej obok biura jej męża. Rośnie jej przerażenie, nie jest w stanie zapanować nad sobą. Nagrywaliśmy tę scenę na ulicy z dużą liczbą statystów, policji. Chodziło o jak najbardziej realistyczny efekt. W takich warunkach musieliśmy trochę improwizować. Pewnych ustawień nie dawało się dwa razy powtórzyć.

A scena w sądzie, gdy bohaterka wysłuchuje werdyktu uniewinniającego zabójców?
O tak, ona również nie była łatwa. Emocjonalny horror.

Na planie filmowym, a także poza nim, jest pani nieustanie obiektem zainteresowania mediów. To utrudnia koncentrację?
Raczej mobilizowało do jeszcze większej pracy. Żadnej taryfy ulgowej. Musiałam dawać z siebie wszystko. Fatih wyjaśnił, że postać, którą gram, jest jakby jego alter ego. Niezależnie myśląca, bardzo impulsywna, posiadająca swój kodeks moralny i własną definicję sprawiedliwości kobieta, której postępowanie wymyka się regułom. Wcześniej nie znałam wielu takich osób.

Jak się pani czuła, grając kobietę, w której rodzi się tak silne pragnienie zemsty?
Aktor nie jest od tego, by oceniać swoją postać. Powinien nią być. Umieć ją zagrać. A publiczność ma wyciągać wnioski, zastanawiać się, dlaczego bohater coś robi lub zachowuje się tak, a nie inaczej.

W jaki sposób próbowała pani odnaleźć w sobie te emocje?
Najlepiej znam smutek. Lecz to za mało. W Katji znajdziemy mieszankę rezygnacji, wściekłości, desperacji, chyba także nienawiści. Aby lepiej ją rozgryźć i utożsamić się z jej otoczeniem, przez dwa miesiące mieszkałam w Hamburgu w Kiez niedaleko Sankt Pauli, gdzie większość tanich mieszkań zajmują tureccy imigranci. Parę lat temu zamordowano tam kilku osób. Śledztwo posuwało się niemrawo, bo policja przyjęła hipotezę, że sprawcy muszą pochodzić z tego samego środowiska: drobnych handlarzy narkotyków, hazardzistów. Dopiero potem wyszło na jaw, że zostali zabici przez neonazistowskie bojówki NSU (Nationalsozialisticher Untergrund). Spotykałam się z rodzinami ofiar. W wyniku ksenofobicznych aktów terroru stracili swoich bliskich, często dzieci. Nie radzili sobie ze skutkami przemocy. Wielu nie było w stanie zidentyfikować zwłok. Obwiniali się za to, że nie zdołali zapobiec tragedii, że nie zdążyli się pożegnać. Trudno mi opisać wrażenie, jakie te rozmowy na mnie wywarły. Patrzyłam im w oczy i widziałam w nich bezsilność, gniew. Pamiętam to do dziś.

Stosunek do imigrantów, renesans prawicowego populizmu, odradzanie się skrajnych nacjonalistycznych ugrupowań, przemoc – tematy poruszane w filmie obchodzą dziś każdego. Co pani o tym myśli?
Punktem wyjścia „W ułamku sekundy” jest zbrodnia popełniona przez neonazistów. Ale równie dobrze sprawcami mogli być dżihadyści albo organizujący zamach terrorystyczny fanatycy pokroju Andersa Behringa Breivika. Jak reagują potem na to ludzie, którzy czują, że sprawiedliwość nie została jednak wymierzona? To trudna kwestia, bo media żyją takimi sprawami krótko. Tydzień po tragedii są już ważniejsze problemy do omówienia, a biedni ludzie ze swoim bólem, cierpieniem, poczuciem straty zostają sami. Społeczeństwo nie okazuje empatii. Nikt im nie pomaga, różne pomysły przychodzą wtedy do głowy. I to jest groźne. O tym staramy się powiedzieć w filmie.

Uważa pani, że rola Katji zmieniła pani życie, że pozwoliła spojrzeć na Niemcy z innej perspektywy. Jak należy to rozumieć?
Więcej niż połowę swego życia spędziłam za granicą, dzieląc czas między Paryż, Vancouver i Los Angeles. Mam amerykańskie obywatelstwo. Mimo to nigdy nie myślałam o sobie jako o Amerykance czy Francuzce. Nie zapomniałam, skąd pochodzę. Gdy po tylu latach już jako dorosła ponownie znalazłam się na dłużej w Niemczech, poczułam się jak w domu. Katja stała mi się bardzo bliska. Przypomniałam sobie, że wychowywałam się z podobnymi dziewczynami. Nie byłam tak odważna i śmiała jak one. To uruchomiło moją wyobraźnię, dzięki temu mogłam sporo w sobie poukładać i starać się jak najlepiej to wyrazić na ekranie.

Czy łączenie skrajnych stanów emocjonalnych w jednej postaci i w jednej scenie jest trudne?
Nie, czasami wydawało mi się, że nie muszę nic grać. Wystarczyło odpowiednio reagować na szybko zmieniającą się sytuację. Katja to ja. Będąc w tych scenach sobą, byłam więc również nią.

Lubi pani tatuaże, jak pani bohaterka?
Robienie tatuaży to zapisywanie swojej historii. Rysunki, symbole, znaki na ciele mają przypominać o pewnych wydarzeniach. Oglądanie tatuaży to studiowanie czyjegoś życia. Wiele razy zastanawialiśmy się, czy Katja nie powinna mieć jeszcze jakiejś dziary i co by mogło to odzwierciedlać.

Czy modeling, który jest pani drugim zawodem, ma coś wspólnego z aktorstwem?
Nic kompletnie. Bardziej z pozowaniem. Na sesji zdjęciowej trzeba się uśmiechać, kusząco wyglądać. A wygląd często jest kwestią makijażu. Lubiłam pokazywać się na wybiegu, ale aktorstwo wydaje mi się przeciwieństwem modelingu. Im mniej coś udajesz przed kamerą, im bardziej się wewnętrznie odkrywasz, tym bardziej cię cenią.

Wracając do wątku imigrantów. Politycznym tłem waszego filmu są relacje niemiecko-tureckie. Po latach nieobecności w Niemczech, patrząc na nie świeżym okiem, czy zauważyła pani jakąś różnicę?
Najwięcej mógłby o tym opowiedzieć reżyser. To jego temat, któremu obsesyjnie poświęca znaczną część swojej twórczości. Walczy z przesądami, opisuje, jak te relacje wyglądają od środka. Z mojego punktu widzenia niewiele widać. Zresztą przyznam się szczerze, że nie śledzę tego wątku. Aktualnie mieszkam w Nowym Jorku. Chyba w najbardziej kosmopolitycznym i zróżnicowanym kulturowo mieście na świecie. Każdy tam się nakręca, żeby się wyróżniać z tłumu. A rasizm nie dotyczy tylko mniejszości tureckiej czy czarnych. To problem globalny.

***

Diane Kruger – urodzona w 1976 roku niemiecka aktorka i modelka, znana m.in. z ról Heleny w „Troi” oraz Bridget von Hammersmark w „Bękartach wojny”. Marzyła o karierze baletnicy, ale kontuzja uniemożliwiła jej kontynuowanie nauki w londyńskiej szkole tańca. W 1992 roku została finalistką Elite′s Model Look, a w 2004 roku magazyn „People” umieścił ją w gronie 50 najpiękniejszych ludzi świata. Pracowała dla największych kreatorów mody. Studiowała aktorstwo w Cours Florent. Debiutowała na dużym ekranie u boku Christophera Lamberta i Dennisa Hoppera w sensacyjnym dramacie „Zawód morderca”. W 2001 roku wyszła za mąż za francuskiego aktora Guillaume’a Caneta, którego poznała na planie produkcji „Mon idole”. Para rozwiodła się pięć lat później. Do 2016 roku Kruger była związana z kanadyjskim showmanem Joshuą Jacksonem. Zagrała też m.in. w „Kopii mistrza” Agnieszki Holland, „Mr. Nobady” Jaco Van Dormaela, a niebawem zobaczymy ją w „The Women of Marwen” Roberta Zemeckisa.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama