W sobotnie popołudnie kilkadziesiąt osób (i kilka psów) uczestniczyło w niecodziennym wernisażu. Odsłonięto bowiem pierwszy na świecie „Pomnik neurotyków. Kałużę Oskara”. Konceptualna rzeźba przedstawia tytułową kałużę Oskara wyrzeźbioną w chodniku przy Alejach Ujazdowskich 4 (pomiędzy ulicą Agrykola a wejściem do Ogrodu Botanicznego UW).
Kałuża o średnicy około 1,5 m dedykowana jest wszystkim osobom, które na co dzień zmagają się z neurozami. Pomnik stanął w bliskim sąsiedztwie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wydarzenie towarzyszy odbywającej się w warszawskiej Królikarni wystawie „Pomnik. Europa Środkowo-Wschodnia 1918-2018”.
Kałuża Oskara
Autorem pracy jest Rafał Bujnowski, twórca kojarzony głównie z malarstwem, ale zawodowo zajmujący się wieloma dziedzinami sztuki. Pod koniec stycznia został laureatem Nagrody im. Jana Cybisa za rok 2018, która stanowi najważniejsze malarskie wyróżnienie w Polsce.
Tytułowym Oskarem jest natomiast Oskar Dawicki, jeden z czołowych przedstawicieli polskiej sztuki performance. O życiu twórcy opowiada powstały kilka lat temu film „Performer”, w którym nomen omen artysta odgrywa sam siebie.
Czytaj także: Oskar na Oscara
– Oskar jest tutaj patronem i ambasadorem neurotyków i, tak jak wielu z nas, żyje z neurozami. Wyróżnia go jednak to, że wyjątkowo i pięknie o nich opowiada poprzez swoją aktywność artystyczną, a nawet jej brak... Nasz pomnik miał też zamykać stulecie historii pomnikowania w niepodległej Polsce. Takiej próby rekapitulacji podjęło się niedawno Muzeum Rzeźby im. Dunikowskiego w Królikarni. Oskar, jak zgodnie uznaliśmy, wydaje się idealnym ostatnim neurotycznym bohaterem neurotycznego stulecia – mówi Rafał Bujnowski.
Warszawa miasto neurotyków?
– Warszawa była naturalnym wyborem. To tutaj przestrzeń publiczna jest najbardziej naznaczona politycznie, odbywają się największe manifestacje, panuje nieustanna walka o panowanie nad nią i nadawanie jej znaczeń. Praca Rafała staje w opozycji do tych działań i skupia się na sprawach osobistych, intymnych, takich, które są wypierane ze świadomości publicznej. A poza tym, to w Warszawie mieszka i zmaga się ze swoim losem patron pracy – opowiada Agnieszka Sural, kuratorka „Pomnika neurotyków”.
Bujnowski, zapytany o to, czy jego zdaniem Warszawa jest miastem neurotyków, odpowiada: – Nie chcemy, żeby nasza praca zawierała tylko takie lokalne podteksty czy dedykacje, choć nie bez znaczenia jest fakt, że kałuża została wyrzeźbiona w granitowym chodniku w Alejach Ujazdowskich, a nie w Bieszczadach…
Cała ta pomnikomania
Jak podkreśla artysta, impulsów do stworzenia niecodziennej pracy było wiele. I wymienia: przepychanki na cokołach, obalanie jednych pomników i montowanie drugich. Natomiast jako kluczowy powód wskazuje „całą tą polską nerwicową (neurotyczną) pomnikomanię”. Bujnowski ma nadzieję, że praca, o której sam mówi pomnik „ujemny”, będzie głosem w narodowej dyskusji toczącej się wokół pomników. Konceptualna rzeźba pozostanie przy Alejach Ujazdowskich przez rok. Od władz miasta będzie zależało czy otrzyma zgodę na dłuższy pobyt w stolicy.
Rafał Bujnowski swoją pracą ma szansę wprowadzić dyskusję wokół pomników na całkiem niespodziewany poziom. Stolica doczekała się antypomnika z prawdziwego zdarzenia. Polskiej pomnikomanii końca więc nie widać. Czasy są najwyraźniej na tyle neurotyczne, że wymagają „Pomnika neurotyków”. Pierwszego na świecie.